Dziękuję za wszystkie odpowiedzi i porady, bardzo miło, że jest ich aż tyle. Tak, owszem jeżdżę rowerem z niepustymi sakwami (wożę ok. 5kg,) i antyprzebiciowymi oponami na wycieczki quasi-krajoznawcze, nie mam jakichś wielkich ambicji, ale trochę się sfrustrowałem brakiem postępów. Mam 45 lat. Zimą jeżdżę na rowerku stacjonarnym lub biegam na bieżni, ale tylko po pół godziny ze 3 razy w tygodniu bo to strasznie nudne... Bardzo lubię mój rower i nie chcę go zmieniać, chodziło mi o to, żeby poprawić siebie, a nie rower.
Co do regularności, to dodatkowo biegam na 5km, staram się mieć aktywność co 2-3 dni. Ale np. w piątek i niedzielę zrobiłem 60 i 70 km. na rowerze i wciąż mocno bolą mnie uda, więc zdecydowałem, że potrzebuję kilku dni przerwy. Czy lepiej jest jeździć częściej na krótsze dystanse, czy rzadziej na dłuższe?
Podsumowując myślę, że spróbuję:
1) Magnezu.
2) Trochę bardziej się pochylać.
3) Zapisać na siłownię zimą i trenować regularnie.
Ale być może rzeczywiście osiągnąłem pułap swoich możliwości. 😕
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za odzew!
Jak jadę na dłuższy dystans to ograniczeniem są zawsze mięśnie. Jak próbuję sprintu na 15km. to płuca i serce też są wyzwaniem.