Hej.
Przymierzam się do przesiadki z Tribana RC500 z flatbarem do czegoś bardziej opływowego. Po konsultacjach z kolegami, każdy doradza brać Canyona. Problemem jest czas oczekiwania - o ile kaktusowy kolor będzie na październik, tak niebieski za rok. A nie ukrywam, że niebieski wygląda dla mnie lepiej. Lepiej niż kolor majtek wypranych z zielonymi skarpetami.
Trochę info:
80% czasu jeżdżę po krakowskich dolinkach, gdzie się nie obrócę tam mam górki
kilka razy w roku trasy po 100km+, 200km+ również
nie oszukuję się, będę robił max 2k km rocznie
Rowery:
https://www.cube.eu/pl/cube-attain-race-blue-n-spectral/676310
https://www.canyon.com/pl-pl/rowery-szosowe/endurance-bikes/endurace/al/endurace-7/2733.html
https://www.giant-bicycles.com/pl/contend-ar-1
Cube to Tiagra i tarczówki mechaniczne.
Giant ma kiepskie koła i opony.
Canyon bezkonkurencyjny.
Moje pytanie natomiast jest takie:
czy jeżdżąc tyle co jeżdżę (do tego dochodzi MTB po lasach 1-2x w tygodniu), tak bardzo potrzebuję 105 i hydrauliki, by dopłacać 2k do Canyona. Czy Giant jest w stanie go zastąpić w tej samej cenie, czy spokojnie mogę brać Cube i cieszyć się jazdą?