No właśnie, o co chodzi z tymi młodymi dziewczynami ?. Widzi że na kostce jest napisany rower, ale lezie po ścieżce. Czasami idą całą ścieżką dla rowerów, a czasami w połowie zakorkowana. W pierwszym przypadku rozpędzam się i robię bunny hopa, i po doklejeniu się do ścieżki hamuję dwoma kołami przed dziewczynami, i zatrzymuję się na przednim kole, tylko że z tak dużej prędkości trzeba już umieć na rowerze ganiać. Rozganiają się jak wróble po całej ścieżce. Hamować nie mogę tak za wcześnie bo heble Hope bardzo głośno piszczą. Tak ogólnie mam dzwonek, ale tak głównie to heble mi robią za dzwonek.
Jeżeli zgraja dziewczyn zajmuję połowę ścieżki i idą w tym samym kierunku w którym ja jadę, podnoszę lekko przednie koło, po czym podnoszę podczas jazdy tył i uderzam o kostkę obok nich. Uderzenie jest tak głośne, że uciekają w krzaczory.
Ostatnio jakiś leszcz przyjechał na klopie, czyli na rowerze miejskim dla nieogarniętych, i pytał się czy może pojechać z nami do lasu.
Nic obraźliwego nie powiedziałem, bo to kumpel mojego kumpla, którego pierwszy raz poznałem. Ogólnie nic nie mam do takich rowerów klozetowych, niektóre nawet fajnie wyglądają, ale tylko fajnie wyglądają, bo jeździć to się na tym nie da.