Mnóstwo...
Najbardziej pamiętam, jak dzień przed początkiem roku szkolnego w 4 klasie, pojechałem rowerkiem sprawdzić, o której apel rozpoczynający.... A jak sprawdziłem i wracałem do domku, to z górki nogi na kierę i jazda...a że troszkę wystawała studzienka, to przestałem jechać i zacząłem lecieć... lądowanie na lewej stronie ciała ,a głównie na policzku... cały bok ciała obdarty, ale najgorzej na ryju, bo pół nie miało skóry... i tak się rozpoczął mój rok szkolny i 2 msc odzyskiwania skóry na brodzie, policzku i łuku brwiowym.. dawne czasy...
W ciągu 2 lat, 2 razy złamany obojczyk (drugi raz z płytką tytanową jeszcze z poprzedniego, bo nie zdążyłem wyciągnąć) i 3 stopień wybicia barku...
W majówkę w KRK tak przydzwoniłem w barierki osłaniające przystanek autobusowy, bo pieszy wyskoczył na ścieżkę, że do dziś żebra ... ładnie pisząc - bolą...
A tak to praktycznie co się wyskoczy, to jakieś siniaki, małe otarcia, wbite piny w łydkę itp itd..
Faktycznie nie polegać i nie ufać innym w żaden sposób... Kilka razy już przeskakiwałem kierę, żeby ratować pieszych na ścieżce i wyrzucając do tyłu rower, aby rów im się nie pogłębił...