A mi się tam miejska jazda podoba, może nie mam doświadczeń z wawą bo ja z prowincji i po zgorze i wrocku jedynie jeździłem. Dla mnie jazda po mieście to takie bardziej niebezpieczne MTB z adrenaliną - tutaj człowiek musi skręcić 90stopni z prędkością 40km na dole górki pośród zaparkowanych samochodów na całej szerokości jezdni, tam omijać panie z pieskami co smycz rozciągnięta na ścieżkę i pobocze, madki z wózkami na DDRże, kolesi na hulajnodze co powyżej 20km zapitalają ze słuchawkami na głowie. Nawet przedmioty martwe to przeszkody: donice z betonu, krawężniki wysokie na 20cm, latarnie na środku ścieżki, samochody na łuku skrzyżowania zaparkowane, butle rozbite.
Jedzie sobie człowiek slalomem, głowa na każdą stronę lata, słuch wytężony niczym u szakala - jest adrenalina i jest akcja.