Jako, że ktoś zamknął i nie odemknął mojego ulubionego wątku o tym Co cię wkurzyło na rowerze tu się pożalę!
Dzisiaj z wnerwu kapcie prawie mi się zsunęły ze stóp! Jadę sobie spokojnie z zakupami z biedronki moim komunerem jak człowiek i słyszę z tyłu, że ktoś mnie bierze samochodem. Baba mnie wyprzedza i OD RAZU skręca w prawo ustawiając się metr przede mną bokiem. Całe szczęście nie cisnąłem zbyt szybko (takie normalne 20km/h) to zdążyłem na te kilka cm przed nią. Nawet się nie zatrzymała i pojechała dalej. Nosz kurde - jeszcze rozumiem, kierowca nie widzi rowerzysty bo wyjeżdża nie wiadomo skąd, coś tam zasłania - ale ta flondra mnie wyprzedziła...