Skoro już tradycyjnie co wiosnę pojawia się tutaj zalew juniorów z jednym pytaniem - spytam i ja.
Mój dziadek z DDRu (i chodzi tu o Niemcy a nie ścieżki) dokańcza żywota - widły się pogieły, torpedo w rozsypce na piastach wrzery - stwierdziłem, nie wydam na niego już więcej ani grosza. Rozglądam się za czymś tanim do kręcenia się po mieście przez cały rok a w zimie może i gdzieś dalej. Poleciłem sobie polecane przez siebie innym bajki:
Riverside 700 https://www.decathlon.pl/p/rower-trekkingowy-riverside-700/_/R-p-341646
i
Triban RC120 https://www.decathlon.pl/p/rower-szosowy-triban-rc120-flatbar-z-hamulcami-tarczowymi/_/R-p-311239
Jeden i drugi mi pasuje - lajtowa pozycja na rowerze, jakaś tam możliwość drobnych pgrejdów. Jedyny problem mam z uginaczem - bo w sumie fajnie go mieć, ale z drugiej strony lepiej nieć sztywny wideł niż kotwicę z santura. Kupię riversajda to będzie minie kusiło, żeby wydać tego tysiaka i włożyć tam powietrznego rokszoka - a to mija się z celem bo za 3k będę już miał porządnego Radona. Ale nie chcę hardtaila bo nie chcę się zamulać zbytnio na drodze.
Inna sprawa, ze mógłbym pójść inną drogą bo mam dwie pełne grupy leżące (alivio i clarisa) i mógłbym coś ulepić na ramie. Ale wtedy koszty całej reszty szpeju przebiją te 2tyś...