Cześć! Dzisiaj wpadło 106 km i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazuja, że to była moja ostatnia jazda w lipcu. W związku z powyższym chciałbym się trochę pochwalić, a troche pożalić co rowerowego zrobiłem lub czego nie zrobiłem w tym miesiącu.
Kończący się miesiąc był dla mnie rekordowym pod względem przejechanych kilometrów. Udało się przejechać 1445 km(poprzedni rekord z czerwca tego roku 1328 km). Rekord cieszy, ale pozostaje niedosyt. Pogoda w urlop było mało rowerowa i przez to nie pękło 1500 km, szkoda bo było to w realnym zasięgu. Zabrakło jednego przeciętnego dnia jazdy, albo lepszej pogody przy dystanasach takich jak 23, 26 km z początku miesiąca, gdy wracałem przemoczony deszczem. Dystans 77 km miał być wynikiem ponad 100 km, ale musiałem uciekać przed burzą. Niedosyt pozostaje, ale taki miesiąc cieszy zwłaszcza, że w całym 2019 roku przejechałem 1074 km🤭😂 Pozdrawiam wszystkich🙂