Skocz do zawartości

leon7877

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    782
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez leon7877

  1. Zgaduję, że stopki są złe bo: Ja się wstydzę, ale co zrobić, mam pełne błotniki i stopkę. Jestem w mniejszości, więc pewnie prawdziwi kolarze się ze mnie śmieją.
  2. To bardzo ciekawe, rozwiniesz ten temat? Co to znaczy „nieprofesjonalnie”? Chodzi o to, że profesjonalnie jest jak ci chlapie błotem w oczy? Czy tu chodzi o małpowanie profesjonalistów, tzn jak zobaczyłeś, że w Tour De France jadą bez błotników, to ty też będziesz jeździć bez, bo profesjonaliści jeżdżą bez? Ciekawi mnie, czemu to akurat błotniki są „lamerskie”. A nie np buty, koszula albo majtki? Bez butów też by się jeździło gorzej niż w butach, analogicznie jest z błotnikami przecież.
  3. Chyba nie masz zbytnio kontaktu z rzeczywistością, skoro zadajesz takie pytania, więc ci opiszę jak to zwykle wygląda. Śmieję się, gdy gdzieś w rozmowie z kimś wejdziemy na taki temat. Tak to zwykle wygląda w relacjach międzyludzkich.Tutaj też mogę wyrazić m.in. swoje zdanie na ten temat, bo taki jest temat tej dyskusji. Natomiast ty zrozumiałeś to tak, że trzeba zatrzymywać ludzi i śmiać się z nich i w twoim wyobrażeniu to tak właśnie wygląda na codzień. Rozmawiasz z ludźmi czasem na różne tematy? No bo wybacz, ale zadajesz pytania na poziomie przedszkolaka.
  4. No ale gdzie pisałem, że jedyne słuszne? Może ktoś lubi mieć plecy i twarz ochlapane błotem. Na zdrowy rozum, to nie powinno być słuszne bo teoretycznie każdy powinien dążyć do tego, żeby błotem ochlapać się jak najmniej, czy to na twarzy czy na plecach. Stąd moje zdziwienie, ale z fetyszami się nie dyskutuje. Tacy ludzie podpadają pod ostatni podpunkt z mojego pierwszego posta czyli: Mnie to śmieszy po prostu i tyle. Tak samo jak montowanie pseudo błotników, które nie spełniają swojej głównej funkcji wynikającej z nazwy. Ważne żeby były tylko markowe, to jest ważne bo wtedy nie wstyd. Moim zdaniem, z tego co tu pokazano to tylko błotniki takie jak tutaj mają jakikolwiek sens i są faktycznie błotnikami: Z tym, że są jeszcze trochę za krótkie z tyłu i z przodu.
  5. Nie wiem czego tu nie rozumieć? Nikt nie mówi, że napęd nie oberwie błotem. Problem w tym, że nie rozumiesz że gdy jest pełny błotnik (pełny - tzn zaczyna się przy suporcie na dole) i dodatkowo półokrągły tak, żeby zakrywał koło, to błota w napędzie będzie kilkukrotnie mniej. W ogóle trochę mnie to dziwi, bo z tego co tu pokazujecie, to tzw „markowe” błotniki najwyraźniej mają na celu zadać szyku, a nie chronić przed chlapaniem błota. Co za geniusz wymyślił błotnik jako płaską deskę, węższą od opony? Jaki ma to cel? Jaki ma cel taki błotnik i przed czym ma ochronić? A już jak patrzę na coś takiego, to bierze mnie śmiech: Żeby błotnik spełniał swoją funkcję, powinien przede wszystkim zasłaniać wystarczająco dużą część koła, po drugie powinien być wystarczająco szeroki i półokrągły, a w przekroju trochę jak spłaszczona rynna - tylko wtedy ma sens. Te tanie błotniki takie są. Musicie mi to wybaczyć - zawsze będę się śmiać z pozerów, którzy montują coś dla picu, żeby „ nie było obciachu”. Błotnik ma przede wszystkim osłaniać przed błotem. Im mniej osłania, tym gorszy i to jest dla mnie jedyne kryterium.
  6. Dobry pomysł, po co mieć czyste plecy, lepiej zachlapać błotem. Tak samo jak cały przedni napęd 😀
  7. No faktem jest, że ja ani nie mam takich opon, ani nie jeżdżę po takim terenie żeby wjechać w taką glinę, że koło sie zablokuje pod błotnikiem. Ale z drugiej strony, niektórzy twierdzą, że właśnie przede wszystkim do asfaltu błotniki to nigdy życiu, a tu właśnie zwykle chlapie tylko luźnym piaskiem (nie lepiącą gliną) - wystarczy żeby uwalić plecy i cały napęd i pełny (czyli od samego dołu przy suporcie aż do tyłu) błotnik sporo pomaga. Ja tylko jeszcze musiałem uszczelnić śrubę przy suporcie na dole, bo tam była nieszczelność i przebijało syf aż na napęd (ale i tak niewiele w porównaniu z odsłoniętym kołem). Może gdybym miał grube opony z bieżnikiem jak traktor i jeździl po grząskiej glinie to faktycznie tez bym uznał, że lepiej syfić niż zablokować koła. No ale wtedy to chyba po każdym wyjeździe rower na myjnię.
  8. No to już ekstremalna sytuacja jest, ale to i tak lepiej niż miało by to wszystko walić w przedni napęd. Je jeżdżę raczej po asfalcie, gdzie chlapie piasek z wodą + jakieś szczątki roślin itd.
  9. Ja nigdy nie zdejmuję, bo latem też jeżdżę w deszcz więc musiałbym zakładać przed każdym deszczem a nie ma to sensu.
  10. Kilka dni temu zrobiłem sobie dłuższy trening po mieście, spotkałem wielu rowerzystów na trasie i naszła mnie taka refleksja. Deszcz, błoto, mokro, kałuże. A mimo to ogromna większość rowerzystów jeździ bez błotników (żadnych), to skutkuje: - kilkucentymetrową warstwą błota i gliny na przednim napędzie, do tego stopnia że korba prawie przestaje się obracać - rama zalepiona błotem i gliną tak, że przy pedałach nie widac już jej kształtu, a jest tylko gała błota - plecy rowerzysty wyglądają tak, jakby taczał się w rzadkim błocie Ja mam oczywiście pełne błotniki i wygląda to o wiele lepiej. Zaintrygowało mnie to nieco i tu pytanie do was, w imię czego rezygnujecie z błotników? Załóżmy, że plastikowe błotniki + wsporniki aluminiowe ważą około 150-200 g czyli różnica żadna (jak się wysikasz to więcej wagi stracisz, nie mówiąc już o czymś większym). Więc w imię czego niektórzy rezygnują z błotników? To, co mi przychodzi do głowy to: - lubią mieć plecy ochlapane błotem - uważają, że im bardziej brudny rower po treningu tym lepiej - lubią czyścić napęd z błota - lubią jak najczęściej wymieniać napęd, bo wiadomo że jak naciągnie tam błota i piasku to zębatki zużywają się 2 razy szybciej - Błotniki to wiocha i obciach, tylko lamusy używają błotników. Niech chlapie błoto jak najmocniej! Prawdziwy kolarz błota się nie boi. Ja osobiście nie widzę żadnych zalet rezygnacji z błotników. Oprócz minimalnej tylko zmiany masy, tak małej że pomijalnej. Oświecicie mnie? Gdybym jakoś sie upierał na brak błotników, to racze bym jeździł tylko wtedy gdy jest sucho.
  11. Przepis jak zrobić z siebie durnia: - na stałe przyspawać stopy do pedałów -nigdy nie zsiadać z roweru bo się nie da, jak nie można jechać przed siebie to krążyć w kółko -Profit! Można by powiedzieć, że rowerzysta i rower tworzą jedność. Rower jak część ciała, to nabiera nowego znaczenia ale to miała być chyba taka bardziej psychologiczna więź, a nie fizyczna.
  12. Nie wiem co to za ranking, ale ja się plasuję w tej chwili na miejscu 8 z wynikiem ~7500
  13. Ale że co, nie wypinać się z spd? No to może on jest usprawiedliwiony, on po prostu nie mógł się zatrzymać bo gdyby się zatrzymał to by się przewrócił. O tym nie pomyślałem.
  14. Intryguje mnie często spotykane jeżdżenie rowerem w kółko w miejscu, coś jak tu: Pytanie jest zasadnicze, w jakim celu niektórzy rowerzyści to praktykują? Czy chodzi o to, żeby Strava nie wykryła postoju? Czy oszczędzanie tarcz/klocków hamulcowych.
  15. @Dokumosadopuszczam taką możliwość, ale uważam że w markowych oponach problem występuje rzadziej. Poza tym, fakty są takie że oponę da się ułożyć i że problemu nie było na innych obręczach. Nie wyobrażam sobie, aby opona była tak krzywa, że ma bicie i nie da się nic z tym zrobić - wtedy bym chyba ją reklamował. I w ogóle tak na marginesie, jestem bardzo zadowolony z tych opon, bo przede wszystkim są ciche. Jak jeździłem na tych, co były fabrycznie zamontowane (Maxxis Overdrive Excel), to nie dość że odczuwalnie ciężej się jeździło to już przy 40 km/h hałasowały tak, że było mnie słychać z kilku metrów.
  16. Trochę odkopię temat. Mam opony takie: https://www.vredestein.pl/bicycle-tyres/products/1397-PERFECT-4-SEASONS/ więc nie żadne badziewie. Za cholerę nie potrafię ich ułożyć na obręczy, zawsze jest bicie. Za każdym razem jeżdżę z tym do serwisu, ale da się ułożć prawidłowo. Gdy miałem nieco szersze obręcze, do hamulców v-brake to nie było takiego problemu, wystarczyło założyć, napompować do docelowego ciśnienia i już. Jak widzę, to problem wcale nie tak rzadki. To nawet nie o to chodzi, że opona jest krzywa jako taka, tylko czasem nie do końca wyskoczy z obręczy i się zaklinuje w złej pozycji, jak jest już napompowana do końca to nigdy się nie ułoży prawidłowo.
  17. No mi się nigdy nie zdarzyło stracić zasięgu gps w lesie. Jedynie pod wiaduktem w mieście, w tunelu. Przecież to nie jest ustawiane w czujniku, tylko w liczniku, tam podajesz dokładny obwód kola roweru. Czujnik wysyła tylko prędkość obrotową koła, a to licznik przelicza to na prędkość.
  18. W takim razie ta opaska nie bardzo jest ci potrzebna. Podłącz jeszcze do licznika czujnik tętna (taki na nadgarstek albo pas na piersi) i licznik zapisze ci wszystko, tętno też. I potem np w Garmin Connect albo w Stravie masz pełne statystyki, uwzględniające tętno. A tak btw, to jaki czujnik prędkości masz? Bo ja mam z takimi średnie doświadczenia. Niby pokazuje dokładnie, ale jak potem patrzę w statystki, to gdzieś zawsze był pik z taką samą prędkością, np 50.7 km/h. I o ile średnia prędkość jest miarodajna, to maksymalna była za każdym razem zapisana jako 50.7 km/h, co mnie strasznie denerwowało, z tego powodu używam tylko gps-a wbudowanego w licznik do rejestrowana prędkości. Myślę, że jest to wystarczająco dokładne, a jakieś zaniki chwilowe np pod wiaduktem mogę przeżyć.
  19. Ano grzeje się i trzeba podczepić go pod powerbank. Także rozwiązań idealnych nie ma. Z drugiej jednak strony, duży ekran i duża mapa to większa wygoda.
  20. Do nawigacji chyba lepiej mieć smartfona i dobre mapy. Tylko znów wraca temat wyczerpującej się baterii. Ty nie mniej, dobry uchwyt + power bank dają radę.
  21. Tutaj chyba nie ma dobrego rozwiązania. Ja jadąc akurat chcę widzieć cyferki, zwłaszcza prędkość, godzinę i puls i oczywiście przejechany dystans. Także nie zrezygnuję z licznika na rzecz zegarka, przypinanie zegarka na kierownicę to dziwny pomysł. Ja bym pewnie dublował funkcje, ale do śledzenia innych aktywności nie potrzeba zegarka, wystarczy opaska. Sam jeżdżę z licznikiem sparowanym z czujnikiem kadencji i czujnikiem pulsu na nadgarstku. Inne aktywności zapisuję za pomocą smartfona i aplikacji mobilnej (tu też podłączony czujnik pulsu), ale innych w porównaniu z jazdą rowerem jest mało. Jeszcze inne wyjście, to korzystanie do wszystkiego ze smartfona, smartfon też się sprawdzi jako komputer rowerowy. Tylko to też ma minusy, bo na dłuższych wycieczkach bez power banku sie nie obejdzie, a np bieganie ze smartfonem może być mało wygodne.
  22. Posiadam taką: https://insta360.com.pl/pl/kamery/131-67-insta360-one-x2.html Wyszedł już model X3. Trochę odkopię. Wysoki bitrate w filmach nagrywanych przez kamery nie powinien dziwić. Tam priorytetem jest po pierwsze energooszczędność, a po drugie jakość filmów. Nie da się w trybie live kompresować bardziej z dobrą jakością, bo moc obliczeniowa jest za mała. To jest tak sak samo, jak w telefonach, które nagrywają 4k, a nawet 8k. Standardem jest bitrate ~40 Mpbs dla 4k, w hevc lub h264. Z kolei Apple ma swój ProRes, gdzie bitrate może być nawet 92 Mbps. Gdyby materiał był mocno skompresowany, to widoczne byłyby artefakty, bo taka kompresja byłaby niedokładna, więc nie nadawałby się do dalszej obróbki. Nawet gdyby w kamerze umieścić bardziej wydajny procesor, to wymagałby tyle energii, że nie miałoby to sensu. Nigdy w tak miniaturowym urządzeniu nie uda sie osiągnąć tak dobrej kompresji, jak na komputerze PC, gdzie 10 minutowy film możesz sobie konwertować i 10 godzin na 12-rdzeniowym procesorze, ciągnąc kilkaset watów z zasilacza. Warto o tym pamiętać.
  23. Moim zdaniem wszystko zależy od tego, gdzie się jeździ. Jeżeli głównie po oświetlonych drogach rowerowych, to wystarczy jedynie sygnalizacja. Jeśli tam, gdzie jest ciemno, wymagane jest oświetlenie drogi przed sobą. Ja osobiście mam zawsze sygnalizację po zmroku, z tyłu migające czerwone, a z przodu białe nie migające - miganie z przodu mnie drażni. Przednia lampka jakiś mini model ładowany z usb, bateria wystarcza w sumie pewnie na 10 godzin migania.
  24. Czy taką tarczę w ogóle da się wyprostować? W sumie to sam mogłem ją wygiąć, gdy parkowałem rower na stojaku przed sklepem. Gdy wjeżdża się ciasno przednim kołem pomiędzy pręty, to koło opiera się właśnie na tarczy, chyba trzeba na to uważać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...