Przeczytałem cały temat i mam kilka przemyśleń:
Jeśli nie zamierzasz walczyć o pudło, to naprawdę geometria nie zrobi ci wielkiej różnicy w wynikach, idź na pre-fitting albo weź to co ci się podoba / wydaje wygodne.
Jeśli myślisz o zorganizowanych wyjazdach zagranicznych na szosę, to poczekaj chociaż aż przejeździsz jeden sezon i weźmiesz udział w kilku ustawkach. Chyba że znajdziesz jakiś obóz typowo dla początkujących i będą uczyć jazdy w grupie itd. Ogólnie te wyjazdy bywają różne i musisz poszukać takiego, który będzie ci odpowiadał atmosferą i poziomem (np podział uczestników ze względu na poziom zaawansowania / wytrenowania). Trzeba obserwować organizatorów i pytać.
Tak, szosowcy niestety potrafią być snobami i kręcić nosem na "marketowe" rowery, ale ostatecznie liczy się to jak jedziesz. Jak objedziesz ustawkę na romecie, krossie czy na crossie i w sandałach, to nie ma znaczenia sprzęt. A już najmniejsze znaczenie ma to czy masz rower aero, race czy endurance. Największym pośmiewiskiem są osobnicy "więcej sprzętu niż talentu", odwaleni jak stróż na boże ciało, na najdroższych rowerach, w najdroższych ciuchach, mocni w gębie, a nie potrafią zachować się w grupie i utrzymać na kole.
Jeśli twoim głównym kryterium jest "jak to będzie wyglądać i co ludzie pomyślą", to proszę cię - odpuść ten sport i nie dokładaj się do problemu snobizmu z poprzedniego akapitu, bo finalnie będziesz dokładnie takim człowiekiem, który ocenia innych po sprzęcie. Albo dołóż sobie 2-3x budżet, kup dogmę albo sworksa i szpanuj na dzielni a nie zadawaj w kółko głupich pytań.
Tak, wygląd roweru jest ważny, ale przede wszystkim ma się podobać tobie, spełniać twoje wymagania i być wygodny w zakresie swojego przeznaczenia. Więc jeśli faktycznie chcesz kupić szosę i jeździć, to kup rower który według ciebie spoko wygląda i nie oglądaj się na innych.