Ja osobiście nawet po jednym piwie czuję, że nie mam siły pedałować, więc już nie piwkuję na rowerze. Może to kwestia tego, że jak jeszcze raczyłem się piwem w trasie, to raczej pod koniec długiej, męczącej jazdy w upale. Zygzakiem faktycznie nie jeździłem Ale jestem otwarty na jakiś projekt obywatelski na zmianę limitu promili dla rowerzystów, czemu nie.
A co do kontroli trzeźwości, to mam śmieszną anegdotkę. Jeszcze jak na drodze do Tyńca nie było ciągłości po wałach, tylko trzeba było na chwilę zjechać na Tyniecką i Widłakową, wracałem w sobotni wieczór z wycieczki. Moja trasa prowadziła właśnie przez Tyniec, więc musiałem przejechać przez skrzyżowanie Widłakowej i Tynieckiej. A tam stoją dwa radiowozy i ściągają rowerzystów wracających z tamtejszych knajpek na dmuchanko, sporo już czekało na transport . Ja na szosie w pełnym oporządzeniu, nawet lampki włączone miałem, mimo że do zachodu słońca jeszcze trochę było. Podjeżdżam do kontroli, policjant zmierzył mnie wzrokiem, machnął ręką i "pan jedzie dalej".