Chcecie się pośmiać? Oto pewna historia.
Pewnego razu moja żona wymyśliła abyśmy pojechali na Ślęże. Chciała na górę sobie wbiec. Dobra, myślę sobie. Ale nie będę stał jak kołek czy coś. Rower w samochód, i jedziemy. Super, zjadę sobie na mym fullu. Zajechaliśmy, wyciągam rower, chcę wkręcić pedały... A tu zonk, w szufladzie trzymałem dwie pary pedałów SPD, takich samych, rower rzadko używany, więc wisiał bez, nie mam pojęcia jak patrzyłem kiedy brałem te pedały że wziąłem dwa lewe. I tak oto na darmo wiozłem rower w te i we w te 60 km.