Cześć wszystkim,
odgrzebałem temat z poprzedniego sezonu poszukiwania nowego roweru i tak pod lupę wpadają w moim przypadku znów gravele VS przełaje. Zacząłem się dokładniej przyglądać i dochodzę do wniosku, że większość rowerów z półki cenowej gdzie szukam mają bardzo podobną lub kosmetyczną różnicę w geometrii ramy (a głównie to mnie zastanawia). Jeśli jestem w dużym błędzie, proszę wyprowadźcie mnie z niego.
Pod lupę wpadły:
accent furious - to zawsze był mój faworyt, chociaż cena jest trochę za duża jak na mój budżet
Merida cyclocross 100 - jedyny przełaj za takie pieniądze i z takim osprzętem
kross esker 2.0 2020 (z tego roku są składane na Sorze)
ewentualnie romet aspre 1 (chętnie aspre na GRX, ale to nie ten budżet)
początkowo merida wydała się super propozycją (cena vs całość roweru), ale stwierdziłem że przełaj do mojej jazdy to tak chyba nie za specjalnie, ale jak porównałem geometrię ram powyższych modeli, to różnice są kosmetyczne i zastanawiam się co dalej, bo zupełnie zgłupiałem.
jeżdżę głównie po asfalcie, ścieżkach, zdarza mi się wjechać w las, na szuter, ale głównie jazda po mieście, więc nierówne ulice, przejazdy przez tory, czy krawężniki. Ważę 100kg przy 183cm wzrostu, zależy mi na komfortowym rowerze, gdzie pozycja będzie na tyle komfortowa że ręce i kręgosłup mi nie wysiądą po 50km. Trochę boję się tej meridy choć chyba ona najbardziej mi się podoba i osprzętowo i wizualnie, bo to dalej rower przełajowy
pomóżcie i doradźcie