Skocz do zawartości

marvelo

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 777
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Zawartość dodana przez marvelo

  1. Z prawej strony jest to klucz 36 mm, z lewej różnie (albo taki z bolcami, jak w przykładzie powyżej, albo 24 mm, czasem jeszcze inne). Miskę prawą można próbować odkręcić kluczem do sterów, ale często jest zapieczona i wymagany jest solidniejszy, grubszy klucz. Typowe klucze do misek wyglądają tak: https://bitul.pl/pl/p/KLUCZ-DU-SUPORTU-36 BB026/98 https://www.parktool.com/product/crank-and-bottom-bracket-wrench-hcw-4 http://lesamisducircuitdenivelles.be/Park-Tools-HCW436-mm-BoxEnd-Fixed-Cup-Wrench-&-Bottom-Bracket-Pin-Spanner-Tools-Bike-Maintenance-&-Tools-338567/
  2. To suport BSA, z miskami wkręcanymi w ramę, prawdopodobnie gwint angielski (najpopularniejszy), ale starego typu, czyli w środku są wianki z kulkami a luz ustawia się kręcąc lewą miską i kontrując ją potem tą nakrętką z wcięciami. Najlepiej wymienić na wkład na łożyskach maszynowych z osią o odpowiedniej długości. Koszt części 20-30 zł (Neco, VP,). Będzie spokój na długo. https://allegro.pl/uzytkownik/saad_pl/czesci-suporty-16440?bmatch=al-product-eyesa2-mentat-spo-1-4-0528 P.S. Te spawy przy mufie suportu to fabryczne czy coś tam kiedyś pękło (jakoś tak brzydko "nasmarkane")?
  3. Niesamowita barwa głosu i te dawne instrumenty (lira, lutnie). Solówka na lutni to jest to. Toż to bardziej wciąga niż niejedna rockowa kapela. Jest moc. https://www.briankaymusic.com/biography
  4. O tak, te plastikowe siedzenia w składakach były tragiczne. Miałem takiego samego, też czerwony, kupiony po komunii. Sporo tym się jeździło za dzieciaka, ale dopiero następny rower, Romet Pasat2, kupiony na koniec podstawówki, używany od kolegi z klasy, za zdewaluowane pieniądze wypłacone z książeczki SKO (nawet nie starczyło i rodzice musieli trochę dołożyć) to był mój pierwszy prawdziwy rower. Tym to się dopiero jeździło. Od tamtej pory składak stał za gankiem i w końcu mi go ukradli. Nie płakałem. Pasata wciąż mam. Ostatnio go wygrzebałem, wyczyściłem i trochę przerobiłem. Rocznik 1982. Widelec był wymieniany, bo oryginalny pękł u góry na koronie. Przerzutki oryginalne Favorit, ale tył jakoś ciężko chodzi z plastikową manetką na kierownicy i długim pancerzem (prowizorka, z dwóch kawałków jakiegoś starego). W każdym razie jakiekolwiek manetki na kierownicy to i tak niebo a ziemia w porównaniu do manetek na ramie. Nie trzeba się schylać. Nawet z przedniej przerzutki chętnie się korzysta. Po zamontowaniu jakiejś tylnej Shimano (nawet Tourney) i manetki indeksowanej (mam wielotryb 6-rzędowy) byłoby jeszcze wygodniej.
  5. https://www.last.fm/music/Ewen+Carruthers
  6. Ostatnio coraz częściej widuję borsuki w naturze podczas nocnych wyjazdów rowerowych, ale nie sądziłem, że to zwierzę można oswoić do takiego stopnia. Borsuk Tor to chyba najzabawniejszy borsuk na Youtube.
  7. Jeśli chodzi o piękne melodie i mistrzowskie ich prowadzenie to mnie zawsze wzrusza niezawodna Sissel. Tytuł i tak muszę przekopiować, bo jakieś dziwne litery: Sissel Kyrkø - Bereden väg för Herran Sissel Kyrkø - Sofðu unga ástin mín Jeśli muzyka łagodzi obyczaje, to właśnie taka.
  8. Plakietka ładna. Na za wiele bym nie liczył, w takim stanie jako całość (bez kół), choć rower na pewno dość stary (z 50 lat ma). Przykładowa oferta podobnego roweru na chodzie: https://archiwum.allegro.pl/oferta/zabytkowy-rower-standard-damka-klasyk-brooks-i5101545731.html Możesz trochę doczyścić ramę, zobaczyć, czy nie ma pęknięć i głębokiej korozji. Wypolerować aluminiowe części, kierownicę, wyprostować błotnik. Koła tam były pewnie jakieś 26x1 3/8 (590), więc można by zrobić nowe na obręczach współczesnych 27.5 (584), z tyłu dać 3-biegowego Nexusa lub jakiegoś Archera czy Sachsa i byłby stylowy rower na miasto. Ale mogą wyjść różne kwiatki (nietypowa cieniutka sztyca (22?), suport z miskami wbijanymi o niespotykanej średnicy). Mufy do misek wbijanych mają trzy średnice (35, 38, 40 mm) i można nawet kupić wbijane wkłady na łożyskach maszynowych (Thun, Sunrace), także pod korby na kwadrat (tu jeszcze chyba na klin), ale spotkałem się kiedyś z sytuacją, że mufa suportu miała 34 mm i nic nie dało się dobrać. Trzeba było "rzeźbić", czyli przetoczyć miski 35 mm na mniejszą średnicę.
  9. Daj jeszcze zdjęcie z przodu, by było widać plakietkę na główce ramy. Mi to wygląda na jakiegoś Pucha (https://en.wikipedia.org/wiki/Puch). A kół gdzieś nie ma?
  10. https://bieszczady.land/artysta-ktory-przyjechal-do-bieszczad-za-pozno-zloty-chlopak-ktory-nie-zdazyl-sie-zestarzec/
  11. Ot, choćby takie: https://allegro.pl/oferta/opona-kenda-700x45c-k1185-piedmont-30tpi-8837433360 https://allegro.pl/oferta/opona-schwalbe-smart-sam-28x1-75-perfor-addix-drut-9246450851
  12. Przypuszczam, że ten wkład to był jednak pakiet Shimano na konusach i kulkach, gdzie prawa miska jest integralną częścią całej tulei, tak jak na poniższym filmie: Myślę, że opcja za jakimś warsztatem samochodowym dysponującym kluczem udarowym będzie najlepsza (tylko uprzedzić ich, że tam jest lewy gwint).
  13. Sytuacja byłaby prostsza, gdyby to tylko sama prawa miska siedziała w ramie, ale wygląda na to, że tam jest cała tuleja suportu (Shimano, Kinex?). Suporty na łożyskach maszynowych typu VP, Neco, pozwoliłyby wybić łożysko z miski, i do przecięcia zostałaby sama miska, która aż tak twarda nie jest, no ma cienkie ścianki. Jeśli do przecięcia jest bieżnia łożyska to brzeszczotem można się zamęczyć na śmierć. Wykręcałem niejeden zapieczony suport i gdy normalne metody, czyli podlewanie penetrantem, a potem dobrze zamocowany klucz i przedłużka (lub klucz w imadle i kręcenie ramą) nie pomagają, to szkoda czasu i od razu trzeba przejść do dremela. Dremel (czy dowolna szlifierka szybkoobrotowa), nawet ze zwykłym kamieniem szlifierskim, nigdy mnie nie zawiódł.
  14. Akurat za 306-kę to dałbym się pokroić, choć mam tylko z wolnossącym, pancernym dieslem 1905 cm3 (XUD9) o mocy 69 KM. Ale ta sylwetka (zwłaszcza jej proporcje od tyłu) szalenie mi się podoba. No i te wklęsłości w progach. To jeden z najładniejszych kompaktów tamtych lat (Golf 3 to przy tym pokraczny brzydal), a moim zdaniem nawet w historii motoryzacji. Prowadzi się też przyjemnie, choć tylna belka z czasem wymaga ingerencji. Silnik (345 000 km) pewnie by mnie przeżył przy moich przebiegach, ale buda już trochę podgryziona od spodu (ma parę słabych punktów - podłużnice) i na dachu (pod uszczelkami). Choć jak na 25 lat to i tak się dobrze trzyma. Wartburga (tego prawdziwego, z dwusuwem) miał kiedyś mój ojciec, ale nie miałem jeszcze wtedy "prawka", więc znam go tylko z pozycji pasażera. Była to wersja kombi, z otwieranym dachem i dźwignią biegów w podłodze (która kiedyś podczas jakiegoś wakacyjnego wyjazdu się ułamała). Nie, tego samochodu miło nie wspominam. Był duży, ale komfortu żadnego - taka blaszanka, wszystko klekotało, śmierdziało spalinami, a w zimie przez szpary w drzwiach wiało śniegiem (poważnie, nawet zaspy się robiły w środku). Trabant dużo fajniejszy. Kolega miał kilka i sporo nimi jeździliśmy. Tego nawet prowadziłem parę razy i całkiem zwinny, a "klamka" przy kierownicy chodziła całkiem lekko i precyzyjne. Dwa razy kolegę holowałem po zatarciu silnika. Mechanik mówił, że trochę za mocno dusił na niskich obrotach i że dwusuwy trzeba wysoko kręcić. Maluch też w rodzinie był i trochę jeździłem. Maluch też daje emocje, choć do normalnej jazdy już chyba bym go nie zaakceptował. Klasyczne automaty mają przekładnię (sprzęgło) hydrokinetyczne i silnik nie jest na sztywno połączony z kołami (popraw mnie, jeśli się mylę). Co innego skrzynie dwusprzęgłowe preselekcyjne. CVT to już w ogóle dają dziwne odczucie nieustannego ślizgania się sprzęgła. Nawet w klasycznym automacie to jednak komputer (w tych starszych to nawet jakiś mechanizm podciśnieniowy czy coś) decyduje, kiedy zmienić bieg. Oczywiście można wybrać dźwignią blokadę wyższych biegów czy jakiś program, ale to wciąż nie to samo co manualne wybieranie biegów. Ja dziękuję. No dobra, trochę offtopic się zrobił.
  15. Mam w rowerze crossowym korbę 44/32/22, kasetę 11-30 (8rz) i na szosie prawie cały czas jadę na dużym blacie. Na środek zrzucam gdy zaczynają się podjazdy albo do ruszania z miejsca. Najmniejsza 22 z przydawała mi się jednak w Bieszczadach nawet na szosowych podjazdach (zwłaszcza pod koniec dnia). Przeskok o 12 zębów (blat-środek) jest już dość mocno odczuwalny, zwłaszcza w terenie, a co dopiero o 16 zębów (44/28). Dlatego też uważam, że dla niewytrenowanej kobiety napęd 3x będzie lepszy i jazda będzie głównie na środkowej zębatce 36z. Posiadanie dużej zębatki 48 z w rowerze crossowym wcale nie jest pozbawione sensu. Wystarczy do takiego roweru założyć gładkie opony 28 mm i wtedy naprawdę ją docenimy. Mi trójtarcz w niczym nie przeszkadza, jest bardziej uniwersalny, zmiany biegów z przodu są płynniejsze (i przez to chętniej się to robi). No i nie potrzeba wtedy aż tak wielkiej kasety. Gdybym mieszkał w Alpach to nawet w szosówce chyba bym taki wolał niż jakiś kompakt. Ja w ogóle lubię zmieniać biegi. To kwintesencja przyjemności z jazdy, czy na rowerze czy w samochodzie. Automaty może są i wygodne, obecne są też pewnie szybsze niż nawet dobry kierowca, ale są strasznie nudne. Ja chcę być aktywny za kierownicą i mieć kontrolę nad wszystkim. W obecnym samochodzie nawet ABS-u nie mam i wcale za nim nie tęsknię. Nie mówiąc już o ESP czy ASR. Mam w rodzinie fanatyka nowoczesnych technologii, trochę sprowadza z Ameryki różnych wynalazków i nieraz miałem okazję się przejechać hybrydą czy elektrykiem. I szczerze mówiąc to chyba wolałbym już jeździć Dacią z silnikiem od kosiarki i przynajmniej mieć namiastkę wrażeń motoryzacyjnych, chociaż tych akustycznych (ten 1.0 SCE całkiem fajnie brzmi powyżej 4000 obr/min) niż nie mieć ich wcale w samochodzie bez silnika spalinowego. Tak, elektryki to dopiero nuda i lenistwo. Ale KrisK pewnie by pokochał.
  16. Ten Peugeot Electra to takie coś? Na miasto to ja bym tu wrzucił najszersze opony jakie wejdą, dał prostą kierownicę i manetki na kierownicę plus klamki do cantileverów (lub dedykowane do szosowych hamulców), albo klamkomanetki szosowe do prostych kierownic (rolę tę mogą też pełnić klamkomanetki mtb ze zmiennym punktem zaczepienia linki hamulca - były takie modele). W miejsce manetek na ramie przykręcasz opory dla pancerzy. 200 zł na taką modyfikację powinno wystarczyć. Piasta planetarna do Centuriona to też niezły pomysł, ale Nexus 7,8 to już spory koszt (no i te wspomniane oporu i masa). Z trzybiegowych miałem kiedyś kontakt ze Sturmey-Archer 3 (bez hamulca torpedo, reanimowałem taką w rowerze który chyba został wyciągnięty z kanału w Holandii) i ta całkiem lekko działała, ale ciężko to kupić nowe. Jest dosyć prosta konstrukcyjnie i można rozebrać na kawałki. Używaną za 100 zł można czasem znaleźć (a nawet całe koło).
  17. Wagant i Gazela (rama damska) to były rowery turystyczne, z jedną zębatką z przodu (46z?) i bez baranka, a rolę Waganta Sport przejął chyba Pasat (te przynajmniej najczęściej wtedy widywałem). Mam do dzisiaj Pasata 2 (rocznik 1982) i wygląda prawie identycznie jak Wagant Sport (ta sama korba, rama chyba też, przerzutki u mnie Favorit i klamki hamulcowa z dodatkowymi dźwigniami (do obsługi także z chwytu przy mostku)). Opony 27x1 1/4, obręcze stalowe. W sumie tym rowerem zrobiłem około 30 000 km (dacie wiarę?). Dało się jeździć, a nawet był całkiem szybki. Ostatnio go wyciągnąłem, odkurzyłem i lekko zmodyfikowałem. Dostał kierownicę jaskółkę (jakaś mi zalegała, aluminiowa, z klamkami Sachs, bo na tym wąskim baranku (38 C-C) i zwinności krowy nie umiałem już skręcać i dziwnie się czułem. Teraz pozycja bardziej zrelaksowana i nawet gdyby chcieć sprzedać to chyba będzie łatwiej w tej formie (postawię pod pracą z napisem "rower za dniówkę";-) ).
  18. Ludzie generalnie teraz robią się leniwi, a umiejętność poprawnej zmiany biegów i wykorzystania osiągów silnika zanika także wśród użytkowników samochodów. Wystarczy stanąć gdzieś przy ciasnym rondzie i posłuchać, jak cierpią silniki zmuszone do jazdy na obrotach biegu jałowego, bo komuś nie chciało się zredukować na dwójkę czy choćby trójkę. To samo na podjazdach. A ileż to razy słyszałem, że samochód klasy B o mocy 75 KM to już w ogóle nie jedzie i nie da się wyprzedzić bezpiecznie TIR-a. No jak się rozpędza od 80km/h z piątki a nie z trójki to faktycznie się nie da. Ale skrzynia biegów ( i przerzutki w rowerze) jest po to, by jej używać. Jako krótka ilustracja i dla pokazania, że skrzynia czyni cuda - najtańszy samochód na polskim rynku z "silnikiem od kosiarki" co to niby w ogóle nie jedzie:
  19. Ja bym brał. https://medium.com/@heruiming/2-year-review-of-the-marin-muirwoods-budget-tourer-awesome-commuter-a6b7d3c07cc4 https://onemorebikepoznan.wordpress.com/2018/04/21/marin-muirwoods-29er/
  20. Chyba zapomniałeś o kosztach stałych (OC, obowiązkowy coroczny przegląd). Nawet w najtańszym regionie, u najtańszego ubezpieczyciela, z maksymalnymi zniżkami i dla małej pojemności to będzie minimum 500-600 zł rocznie. Za tyle to ja w swoim góralu mogę co roku wymieniać korbę, kasetę, łańcuch, suport i jeszcze mi na dwie opony z górnej półki zostanie. Tylko że ja mam napęd 3x7 i korbę na kwadrat. To jest tania eksploatacja, a nie napęd, w którym sama kaseta kosztuje 300 zł.
  21. Nie bierz tego łańcucha HG40 - to jeden z najgorszych łańcuchów jakie spotkałem. Od Shimano zdecydowanie lepiej brać HG71, lub jakiś KMC X8.
  22. Co, wkg, znowu kogoś pobiłeś? Też leciał przez klombik?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...