Skocz do zawartości

marvelo

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 787
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Zawartość dodana przez marvelo

  1. Poniżej bardzo dobry przykład. W którym momencie kierowca może zauważyć rowerzystę wyjeżdżającego zza rogu budynku?
  2. Zgodnie z tabelą, ta dętka waży 155 gramów w tej wersji. Pakować tak ciężką dętkę w oponę 28 mm? Jeśli już, to wziąłbym wersję Lite (100g). To i tak więcej gumy niż niezbędne pod szerokość opony 28 mm, więc spadek ciśnienia nie powinien być znaczny. Ja zakładałem szosowe dętki o wadze 70-80 g nawet pod opony 700x35 i też wytrzymywały, a ubytek ciśnienia z czasem też nie był jakoś szczególnie dotkliwy. Oczywiście tak rozdmuchaną dętkę łatwiej wtedy przebić, ale dla mnie wytrzymałość była akceptowalna, zwłaszcza przy ciśnieniach na teren.
  3. No a ciężki transport drogowy? Przecież zarówno w "tirach" i ich naczepach czy w autobusach takie ciśnienia nie są niczym niezwykłym. Jakoś chyba nie trzeba tam codziennie dopompowywać kół. Tabela ciśnień dla pojazdów ciężarowych, ciągników, przyczep, autobusów (naprawyopon.pl)
  4. Wracając ostatnio z Bieszczad (stacjonowałem kilka dni w Bóbrce k. Soliny) zatrzymałem się w Wańkowej. Jest tam taki duży parking pod stokiem narciarskim z wyciągiem i zjeżdżalnią po zraszanym wodą torze. Jest góra, to trzeba spróbować na nią wjechać. Przyznam, że do samego końca nie wjechałem i rzuciłem rower w trawę, ale pieszo doszedłem na samą górę. No dobra, już na dole i ruszam w kierunku Ropienki, z zamiarem wjazdu na górę Chwaniów. Jest objazd przez Brelików bo remontują jakiś mostek. Mam czas, więc jadę objazdem. W Ropience wciąż wydobywa się ropę i można zobaczyć pompy napędzane taką instalacją linową: No i teraz się zaczyna największa atrakcja, czyli podjazd na Chwaniów. Od Ropienki wygląda to tak: Chwaniów od Wańkowej - Altimetr.pl Jest ciężko, ale błogosławię napęd crossowy z korbą 44/32/22 i kasetą 11-30. Mam plecak i na najbardziej stromym odcinku korzystam z przełożenia 22/30. Na szosówce byłaby chwilami prawdziwa męka i kadencja pewnie ze 40 obr/min. Zjazd do Wojtkówki to upajanie się prędkością. Maksymalnie rozwijam 74 km/h z dokręcaniem, ale i bez kręcenia, przy dobrym pochyleniu spokojnie leci się ponad 60 km/h. Co rzadkie w górach, na tym zjeździe jest mało zakrętów i niezbyt ostre, więc można się spokojnie rozpędzać. Chwaniów od Wojtkówki - Altimetr.pl Po skręcie na Arłamów też jest niezły podjazd. Byłem tam kiedyś samochodem, ale dopiero na rowerze się to czuje. Na zjazdach znów leci się ponad 60 km/h, i to crossem z plecakiem, na oponach Schwalbe Furious Fred 28x2.0 (przód) i Continental CrossRide 28x1.6 (tył). Na górze w Arłamowie, w budce ze sprzętem sportowym, widać przez szybę młoty. Wracam do drogi głównej, skręcam w lewo i w Jureczkowej w prawo na leśną drogę na Chwaniów. Spokój, cisza, żywej duszy nie ma. Znów jest momentami bardzo stromo. Dojeżdżam do drogi Ropienka-Wojtkówka jeszcze przed szczytem podjazdu i dalej trochę trzeba się wspiąć. W końcu zjazd do Ropienki i rekord prędkości: 78.2 km/h. Wracam już nie przez Brelików, tylko przez jakąś kładkę pieszą na remontowanym mostku w Ropience. W sumie wyszło 57 km, no i jeszcze ta męcząca kombinacja podjazdu i podejścia pod stok w Wańkowej. Litry potu wylane (upał ponad 30 st.C), ale było warto. Pakuję rower w samochód i kierunek Krasnystaw (mam jeszcze do przejechania około 240 km). Na koniec jeszcze trochę poopowiada o stoku w Wańkowej i widokach na okolicę pewien sympatyczny pan: Bardzo polecam tą okolicę. Nawet taka krótka wycieczka daje w kość, ale i dostarcza mnóstwo wrażeń dla miłośników dużych prędkości. Widoki też ładne, a ten leśny odcinek od Jureczkowej to takie fajne urozmaicenie od samego asfaltu z samochodami.
  5. The Tiny Voice ( Live ) - Juna Serita
  6. Więc może wystarczy po prostu kupić taki zestaw (jeśli średnica mufy się zgadza) i wymienić to, co się zużyło. Możliwe, że miski w ramie są w dobrym stanie, a tylko konusy i kulki mają wżery, ale już się nie ma co rozdrabniać i kupić zestaw. Jeśli chodzi o tą średnicę to moim zdaniem korba jednoczęściowa wymaga tej największej, by dało się ją przewlec przez otwór w mufie (bo zagięcie korby musi przejść). No ale to już po wstępnym pomiarze bez wyciągania będzie widać, czy jest to 51 mm czy te mniejsze.
  7. No ale to wymaga wymiany również korby, a ta może jest jeszcze dobra. Tam jest napęd jednorzędowy z piastą planetarną? Są też suporty wciskane w formie pakietów na łożyskach, ale tam największa średnica to 40 mm. Suport wbijany SUNRACE BBS08 40x127 wciskany - BBS08-40/127 - 12914440129 - Allegro.pl Ja podejrzewam, że tu może być jednak więcej.
  8. Tylko trzeba zwrócić uwagę na średnicę mufy suportu, bo te korby jednoczęściowe to chyba była ta większa średnica (51 mm), a typowy Thompson (jak w starych Rometach) to było 40 mm. Bmx Wciskane - Suporty rowerowe i wkłady - Allegro.pl
  9. Oczywiście, że mogę analizować, mieć zdanie i wybierać. Niezależnie od tego, co sobie wymyśli ustawodawca. Wręcz jest to mój moralny obowiązek, ale też nie narzucony z góry (bo jestem wolny i nikt nie może mnie zniewolić), ale wynikający w wewnętrznego przekonania i posiadania praw naturalnych (których nikt nie może mi w żadnej kwestii odebrać). Ślepe, bezrefleksyjne przestrzeganie przepisów to legalizm, zaprzeczenie wolności. Szczycenie się legalizmem, ścisłym przestrzeganiem litery prawa to faryzeizm. Legalizm i faryzeizm budzi we mnie odrazę. To, co robisz dzisiaj, co uważasz za dobre i co pozwala Ci poczuć się porządnym obywatelem, z dnia na dzień może stać się wykroczeniem lub nawet przestępstwem. Czasy słusznie minionej pandemii dobitnie to pokazały. Wczoraj zabrałeś rodzinę do lasu na spacer, by pooddychać świeżym powietrzem, a dziś już nie wolno Ci tego zrobić, bo tam czai się złe i popełnisz wykroczenie. Opuścisz areszt domowy, na który skazał cię jakiś urzędnik, bo miałeś kontakt z "trędowatym", a grożą Ci srogie kary finansowe a może i więzienie. Wyjdziesz na ulicę bez szmaty na twarzy i policja może Cię powalić na glebę, razić paralizatorem, zdławić oddech kolanem. Widzisz ten absurd? No ale przecież przepisy są po to, aby je przestrzegać, czyż nie, legalisto? Ty to pewnie jesteś z tych "szeryfów", co sami chcą doprowadzić wszystkich do porządku, nawet kosztem stwarzania zagrożenia?
  10. To jest pozycja do szybkiej jazdy w dolnym chwycie:
  11. Dla mnie również baran w rowerze na grubych oponach to nieporozumienie, ale chciałem tylko pokazać, że jak ktoś się uprze to i ze starego górala zrobi modnego gravela, a z daleka mało kto pozna, że rower ma mniejsze koła.
  12. Właściwie to kierownica szosowa daje aż pięć pozycji: Z tych wszystkich dla mnie tylko pozycja "hooks" jest najlepszym kompromisem pomiędzy oporem aerodynamicznym, kontrolą nad rowerem, możliwością obsługi zmiany biegów i hamulców i możliwością rozwijania dużej mocy. Właściwie to jeżdżąc szosówką z niej korzystałem w głównej mierze,. Z "tops" praktycznie nie korzystałem, bo uważam ją za niebezpieczną. "Drops" to jest do sprintu na stojąco, albo do mocnego pedałowania ale bez konieczności ciągłej zmiany biegów czy kontroli hamulca, no i opory powietrza wyższe (bo łokcie mniej ugięte i tułów mniej pochylony). "Hoods" jest niezła do podjazdów i takiej mniej intensywnej jazdy, "ramps" jeszcze bardziej prostuje pozycję tułowia i pozwala na podziwianie krajobrazu, ale nie intensywne pedałowanie. Jest jeszcze pozycja, którą można nazwać "hoods aero", czyli mocno ugięte łokcie, ale np. na starych klamkomanetkach Campagnolo, ustawionych do w miarę dobrej dostępności z dolnych chwytów (drops, hooks), nie bardzo jest za co złapać. Na poniższym filmie jest porównanie pokazujące, że niby ta pozycja jest najszybsza, ale nie ma tu porównania z pozycją "hooks" z mocno ugiętymi łokciami. Moim zdaniem z tą by przegrała. Jeśli się obserwuje kolarzy rozwijających naprawdę duże prędkości na zjazdach (nie mówię o jakichś dziwacznych aero tuck, tylko normalnej pozycji do zjazdu) to nikt nie robi tego na "hoods aero", bo na pierwszym zakręcie by się zabił. A jeśli chodzi o sam komfort hamowania, zmiany biegów i pewności prowadzenia to i tak wolę shimanowskie rapidfire na prostej kierownicy. Klamkomanetki szosowe to takie zło konieczne, czyli próba pogodzenia w miarę wygodnej obsługi zmiany biegów i hamulców z baranem, z kilku pozycji. Jakoś to działa, ale nigdy nie jest idealnie. I zwykle jedno kosztem drugiego.
  13. Bo to ustrojstwo wciąż pracuje i tłoczy czarną, gęstą ciecz:
  14. Żaden problem, wystarczy jakiś stary góral 26" za parę stówek (najlepiej jeszcze ze sztywnym widelcem i fabrycznymi hamulcami cantilever). Opony 2,2" na pewno się zmieszczą na fabrycznych kołach.
  15. Jaki ma sens „chwalenie się” prędkością chwilową? Wczoraj na zjeździe do Ropienki (Chwaniów - Góry Słonne) osiągnąłem 78,2 km/h (rower crossowy, plecak na grzbiecie). Do Wojtkówki było 74 km/h. Wracałem z Bieszczad i musiałem trochę ten słynny rejon objeździć rowerem. Piękne to były chwile. Chwaniów od Wańkowej - Altimetr.pl Chwaniów od Wojtkówki - Altimetr.pl
  16. Ten argument jest kompletnie chybiony. Drogi są projektowane do ruchu pojazdów na kołach, a rower takim jest i zasadniczo nie różni się od innych jednośladów typu motorower czy motocykl, poza maksymalną prędkością. Rower na drodze nie powinien być dla kierowcy żadnym zaskoczeniem bo i tak na więszości dróg można się nim poruszać. Kierowca nie musi nawet wiedzieć, czy obok jest ścieżka rowerowa czy nie, i tak powinien uważać na jednoślady, w tym rowery. To, że ktoś sobie wymyślił, że gdy jest obok drogi coś, co się nazywa drogą dla rowerów, wszytkie rowery bez względu na typ i prędkość poruszania się trzeba tam odesłać jest jakimś totalnym absurdem. Koniec, kropka.
  17. Moim zdaniem takie odczucia nie mają żadnego związku z ocieraniem łańcucha o prowadnicę przedniej przerzutki tylko właśnie z niskim przebiegiem i układaniem się nowych elementów napędu. Łańcuch ma jakiś smar na sobie? Nasmaruj Rohloffem a wszystko ucichnie i będziesz słyszał tylko przyjemne "mlaskanie". To chyba najlepszy smar dla akustycznych purystów (choć jeden z najgorszych dla fanatyków czystości łańcucha i estetów). Na jednym smarowaniu na szosie można zrobić i 1000 km.
  18. Słusznie zauważasz, że prosta kierownica nie jest przeszkodą w osiąganiu wysokich prędkości. Na poniższym rowerze zdarza mi się rozpędzać na zjazdach do ponad 70 km/h (max to 75 km/h), a wcale nie mam jakoś bardzo nisko ustawionej kierownicy: Przy niskim wzroście (170 cm) preferuję długie ramy i długie mostki, ale kierownice umieszczone nie niżej niż siodełko. To pozwala na wyciągnięcie tułowia i znaczne pochylenie, dające efekt zmniejszenia powierzchni czołowej. Samo ułożenie rąk (ze zrozumiałych względów szersze niż w szosówce) aż tak bardzo na opory powietrza nie wpływa, chyba że ktoś ma "wiosło" 80 cm (u mnie 58 cm). W moim przypadku średnie z dłuższych tras też są tylko minimalnie niższe niż na szosówce, a pewność kontroli manetek i hamulców np. w takich sytuacjach jak poniżej jest dla mnie lepsza niż na rowerze z baranem i klamkomanetkami szosowymi. Sam chwyt za rogi stosuję na takich długich zjazdach o dobrej nawierzchni i tu akurat teoretycznie dolny chwyt baranka sprawdziłby się lepiej (bo z rogów muszę wykonać obrót dłoni na klamki, a w szosówce mogę mieć klamki cały czas pod ręką), ale pod względem samej prędkości maksymalnej ja dużych różnic nie widzę (na szosie z baranem ze trzy razy w życiu jechałem 79 km/h i to z bardzo silnym wiatrem w plecy).
  19. To jakiś nieźle zmodyfikowany ten Wagant. No i to chyba nie chodzi o tego starego waganta z epoki PRL-u? Skoro jest baranek, to czy są klamkomanetki szosowe? No i pozycja już na pewno dość pochylona (jaka długość mostka i jaki typ baranka?). Pytając o opony chodziło mi o konkretny model, bo opona 35 mm może być twardym, ciężkim "kartoflakiem" z grubą wkładką, a może być prawie szosowym slickiem o wadze nieco ponad 300 g i o cieniutkim, elastycznym karkasie z gęsto tkanych włókien. Różnica w jeździe może być znacząca. No i jeszcze pytanie o aktualne przełożenia w tym Wagancie. Ja się kiedyś raz porwałem z Krasnegostawu w Bieszczady nad Solinę w jeden dzień (269 km), z wynajęciem kwatery na miejscu i powrotem po trzech dniach (było też trochę jeżdżenia na miejscu). Była to stalowa szosa MBK, z dokręconym bagażnikiem (bagażu miałem około 7 kg, sam rower 12 kg), z napędem 2x7 (53/42, 11-24) i powiem, że po powrocie przez tydzień mnie nogi bolały, ale to nie przez odległość (jeździłem wcześniej trasy po 150-200 km bez większego problemu), tylko przez brak miękkich biegów i dodatkowy bagaż. Podjazdy to była męczarnia. Średnią miałem chyba nieco ponad 26 km/h tam (było z wiatrem) i 23 km/h z powrotem (pod wiatr i mumulacja zmęczenia). Obecnie wolałbym na taką wyprawę wziąć crossa na szosowych oponach, z napędem 3x.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...