Skocz do zawartości

marvelo

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 778
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Zawartość dodana przez marvelo

  1. Ja nie wiem, czy to spisek, ale próbuję zrozumieć, czy naprawdę była konieczność przewracania świata do góry nogami z tego powodu. Czy większe szkody wyrządził nam sam wirus, czy nasza odpowiedź na niego? Czy mieliśmy do czynienia z prawdziwą pandemią, czy głównie z pandemią testów PCR, chorobą bezobjawową, straszeniem zakażaniem przez tych bezobjawowych z pozytywnym wynikiem testu? Czy więzienie zdrowych ludzi w domu, zabranianie im pracy, podróży itp. było niezbędne? Czy warto było poświęcać pewne dobra w imię jakiegoś sanitaryzmu? Mówiono nam później, że jedynym sposobem na powrót do normalności jest szczepienie. Tylko że tak naprawdę tą "nienormalność" zgotowali nam sami rządzący, a naukowcy i medycy nie potrafili normalnie dyskutować, by ustalić prawdę i czy te wszystkie działania były uzasadnione.
  2. Przerzutka 9 rz. XT z manetką 9 rz. Lx zadziała, podobnie jak z manetkami na mniejszą ilość biegów (7,8), oczywiście z odpowiednią kasetą. Wszystkie 9-rzędowe przerzutki Shimano działały zgodnie ze starym ciągiem, takim samym jak w niższych grupach mtb i grupach szosowych (nawet tych szosowych, gdzie było już 10 biegów, ale bez Tiagry 4700). Ale tu chodzi o pozostawienie z tyłu 8 biegów, więc i łańcuch będzie 8-rzędowy. Do kasety 8-ki można również założyć 9-rzędowy. Ja mam u siebie w crossie napęd 3x8 z przerzutką tylną Ultegra 6700 GS i dałem cienkie podkładki pod rolki, by nieco rozszerzyć wózek i zlikwidować minimalne ocieranie o blachy wózka w skrajnych położeniach (łańcuch mam 8-rzędowy).
  3. To o czym piszesz to był Rapid Rise, czyli odwrotny ciąg przerzutek, ale wciąż kompatybilny pod względem ilości ciągniętej linki na jeden klik. Manetka i przerzutka to układ dźwigni połączonych cięgnem, które mają jakieś przełożenie i to musi do siebie pasować, żeby przerzutka wychylała się o ściśle określoną odległość po każdym kliku manetki. W obecnych modelach przerzutek Shimano (z wyjątkiem tych tańszych grup jak np. Claris, Altus, Acera) manetka ciągnie dłuższy fragment linki na jeden klik niż dawniej, więc gdy zastosujesz starą manetkę, przerzutka wychyli się za mało, nawet jeśli ilość rzędów będzie się zgadzać. Compatibility [04] Rear derailleurs | BikeGremlin A guide to rear shifting | Cycling UK
  4. Na lodzie cichną w porównaniu do asfaltu, hałasują w porównaniu do śniegu.
  5. Wymiana rozwalonego Clarisa na taką 105-kę za 179 zł będzie właśnie pewnym upgradem. Będziesz miał nową, przyzwoitej jakości zmieniarkę, w hierarchii szosowej o trzy grupy wyżej. Nie macałem Clarisa w rękach, ale 105-ka to już przyzwoita trwałość, małe luzy na sworzniach, brak plastikowych elementów i blaszanych wytłoczek. A jak coś z grupy mtb to stare XT lub XTR (9rz), ale to już trzeba szukać w używanych i raczej też tanie nie są.
  6. Jest jeszcze taka ciekawa opona od Kendy, tylko szkoda że nie ma lżejszej wersji zwijanej i z wyższym TPI. OPONA KENDA K-1185 PIEDMONT 50-622 (700X50C) 30TPI - OP-2850K1185 - 13652178665 - Allegro.pl Z drugiej strony za te pieniądze można spróbować, powinno się to po asfalcie toczyć nieźle. A na niskim ciśnieniu taki mikro bieżnik też zwykle w lekkim terenie sobie radzi. Ciekawe tylko jak z realną szerokością i realną wagą. Miał ktoś?
  7. A ja apeluję (po raz drugi, bo wcześniejszy post wcięło) by jednak podawać przy opisie swoich przejść z tą chorobą czy i jakim preparatem byliście szczepieni, a także iloma dawkami i w jakim czasie przed zachorowaniem. Tego wymaga zwykła logika, bo jeśli prawdą jest, że te szczepionki mają jakąś skuteczność (przynajmniej w łagodzeniu ciężkości przebiegu, bo nie chronią ani przed zakażeniem, ani przed roznoszeniem, wbrew temu co próbowali nam wmówić eksperci medyczni z mediów, celebryci i członkowie rządu), to istotne jest, kto co przyjął i czy inna osoba może się spodziewać podobnych skutków. Choć i tak ma to niewielki sens, bo w medycynie nigdy nie ma dwóch identycznych przypadków, a zespół indywidualnych czynników wpływających na przebieg choroby i rokowania jest tak ogromny, że ta dyskusja to bardziej powinna się nazywać "Pochwal się swoim kowidkiem", albo "Wszyscy mają kowidka, mam i ja"'.
  8. Race King 29x2.0 zwijka, ale chyba ta topowa, czyli Race Sport?
  9. Kolce mają za jeszcze jedną ciekawą cechę - hałas. Normalnie to przeszkadza ale pomagają rozpoznać rodzaj nawierzchni. Jeżeli na asfalcie nagle cichną, to znaczy że wjechało się na lód, jeżeli na śniegu zaczynają hałasować, to znaczy że to lód. To jest bardzo celna uwaga. I kolejny powód, by nigdy nie jeździć rowerem ze słuchawkami w uszach, bo bodźce słuchowe odgrywają ogromną rolę w zapewnieniu sobie bezpieczeństwa.
  10. Przerzutka 10s nie będzie działać z manetką 8s Będzie działać, ale tylko szosowa np. 7800, 6700, 6600, 5701 (ta ostatnia wciąż dostępna jako nowa). Przerzutka tylna 105 RD-5701 10rz. GS czarna - IRD5701GSL - 12608241640 - Allegro.pl Sprzęgła nie ma, ale powinna być sztywniejsza, precyzyjniejsza i być może ma mocniejsze sprężyny niż Claris, a wersja GS obsłuży kasetę 11-32 i korbę 50/34.
  11. Fields of Frost · Joshua Kyan Aalampour Birth of a Tyrant · Joshua Kyan Aalampour
  12. Nie wiem jak jest w przypadku opon fabrycznych z kolcami, ale takie DIY, gdzie kolce wystają zwykle po kilka milimetrów, sprawdzają się nie tylko na gładkim lodzie. Właśnie przez to, że kolce są długie i możemy sami o tym decydować, gdzie je wkręcić i ile mają wystawać, można stworzyć oponę pod własne potrzeby. Moim zdaniem kolce poprawiają przyczepność generalnie w zimowych warunkach, bo w zimie prawie nigdy nie mamy do czynienia z jednorodną nawierzchnią i będzie trochę śniegu luźnego, trochę ubitego, wyślizganego, zmarzniętego, trochę grubego i twardego lodu, trochę miękkiego i cienkiego, trochę kolein śnieżnych, lodowych itp. Długi kolec zachowuje się zupełnie inaczej niż krótki i dosłownie słychać, że bardzo często dociera do samego asfaltu przez gruby śnieg, poprawiając przyczepność po prostu poprzez mechaniczną interakcję z chropowatością nawierzchni. Opona kolcowana ma dużo większy margines bezpieczeństwa i często gdy już się wydaje, że zaraz będziemy leżeć, kolce "załapują" i pozwalają utrzymać równowagę tam, gdzie zwykła opona już dawno by nam uciekła. Towarzyszą temu często właśnie efekty akustyczne w postaci skrobania, czy to o lód, czy o zmarznięty śnieg, czy o twardą nawierzchnię pod śniegiem. Oczywiście jazdy na oponach z kolcami trzeba się nauczyć i wziąć poprawkę, że na asfalcie, bruku, betonie będą pogarszać przyczepność, no i naturalnie zwiększać opory, ale np. konstrukcja z silikonowym pokryciem samych łebków wkrętów od środka nie powoduje jakiegoś dramatycznego wzrostu oporów, jak ma to miejsce np. przy wykorzystaniu wkładki ze starej opony szosowej (wersja łatwiejsza w produkcji). Tam opór był znaczny i opona dziwnie się prowadziła, gorzej się też układała do podłoża.
  13. Podoba mi się ta oferta Marina wśród tanich rowerów ze sztywnymi widelcami. Jeśli Fairfax 1 nie wystarczy, to jest Fairfax 2 z napędem 2x8 (nieco mniejszy zakres przełożeń niż 3x7, ale lepsze przerzutki i manetki), hamulcami hydraulicznymi i aluminiowym widelcem (lżejszy, choć może być mniej komfortowy).
  14. Przecież ten rower ma tylko dwa biegi (zmieniane automatycznie). To nawet na rower miejski nie bardzo się nadaje, a ze słowem "trekking" nie ma nic wspólnego. Spróbuj tym pojeździć choćby po wyżynie czy nawet tylko lekkich pagórkach. Ja bym brał pod uwagę coś takiego: Rower Marin Fairfax 1 28 cali rozmiar M - A-2821G-G1-17 - 14444431077 - Allegro.pl Wyposażyć w błotniki, bagażnik i oświetlenie według własnego uznania i mamy coś, czym można szybko pojechać po szosie, a po założeniu terenowych opon to nawet po całkiem trudnym terenie. Pomimo tylko 7 biegów z tyłu rozpiętość przełożeń pozwala na wiele, a z czasem napęd można wymienić na lepszy. No i ogromna zaleta to sztywny, stalowy widelec z przodu. Ciekawe jak gruba opona tam wchodzi.
  15. Diminished Returns - Juna Serita Electric Trio
  16. Nie. Uczelnia wyższa. To taka szkoła dla tych mądrych 😁 Mylisz się. Wykształcenie nie ma nic wspólnego z mądrością. Nie ma nic gorszego niż wykształcony dureń. Zdobyta wiedza z ludzi mądrych tworzy ludzi pokornych, którzy nie wstydzą się odpowiedzieć "nie wiem" i nie boją się konfrontacji, z głupców - tylko nadętych, pewnych siebie buców.
  17. A nie myślałeś o samodzielnym wykonaniu takiej opony? Trochę roboty jest, ale można uzyskać całkiem dobre rezultaty, a spokojnie da się zejść z wagą w tym rozmiarze poniżej kilograma, jeśli się jako bazę wybierze jakąś w miarę lekką oponę. Ja od ponad dwudziestu lat jeżdżę zimą na takich konstrukcjach DIY (pierwsze moje "kolczatki" były na Vee Rubber, Duro, Dębicy), a od kilku lat na przodzie mam coś takiego (aktualnie wersja "MK2", czyli więcej kolców). Nie pamiętam dokładnie wagi, ale sama Michelin Country Mud drutówka waży poniżej 600 g (choć realnie jest dość wąska). Układ klocków jest bardziej na tył, ale na przodzie też daje radę, choć nieco brakuje centralnego pasa klocków, dającego stabilniejsze prowadzenie na śniegu. Na jedną oponę trzeba około 150-200 wkrętów i tubę silikonu do pokrycia główek od wewnątrz, czyli do kosztu opony trzeba doliczyć około 40-50 zł i parę godzin roboty (zwykłym wkrętakiem, elektrycznym pewnie szybciej).
  18. Który z przeze mnie tu prezentowanych to ten "byle dureń"? I jakież to Twoje doświadczenie naukowe uprawnia Cię do określania kogoś takim mianem? A Ciebie kto uświadamiał? Tacy jak ten pan: Prof. Gut: Osoby niezaszczepione zaczynają pasożytować na zaszczepionych - Bankier.pl ?
  19. Jezuuu... Kiedyś na ważne, naukowe tematy dyskutowali fachowcy/naukowcy na sympozjach, wykładach, konferencjach. Ludzie którzy spędzili życie na zgłębianiu danych zagadnień, wykładali, publikowali, habilitowali się. No i niech dalej mają możliwość to robić.
  20. Myślę, że spokojnie można by u nas pozwać całą kancelarię premiera i wszystkie te osoby z reklamy poniżej, na czele z profesorem Simonem. Na jakiej podstawie Simon mówi: "To na pewno uniemożliwi transmisję zakażenia na osoby wam bliskie, starsze, z wielochorobowością"?
  21. marvelo

    [rama] spec penkł ?

    Brawo Spec, brawo Ty!
  22. I właśnie takie są potem tego skutki. Niektóre z tych pandemicznych ograniczeń były tak absurdalne, bo osobom decyzyjnym zabrakło w pewnym momencie właśnie zwykłego, zdrowego rozsądku.
  23. W tym ciekawym wywiadzie Dr Basiukiewicz, z perspektywy czasu i własnego doświadczenia jako lekarza porusza między innymi problem wpływu całej atmosfery związanej z pandemią na subiektywny odbiór np. symptomów i ocenę własnego stanu przez pacjenta. Jeśli ktoś uważa, że szkoda czasu, bo to z Youtube i że to od razu dyskwalifikuje człowieka, niech nie ogląda. Ja cenię to medium (bo to nie źródło, a tylko medium), bo mogę dzięki temu mieć kontakt z ludźmi, z którymi normalnie nie miałbym szans na godzinną rozmowę. Tylko tyle i aż tyle.
  24. Ale jak bez testu to się nie liczy? Ja w ogóle rzadko choruję. Jako dziecko (do 15-go roku życia) byłem bardzo częstym gościem w przychodniach i jakieś anginy, zapalenia oskrzeli czy przeziębiania (grypa pewnie też) zdarzały mi się kilka razy w roku, a kończyło się to zwykle jakimś antybiotykiem w zastrzykach. Po skończeniu podstawówki zacząłem uprawiać więcej sportu (choć w dzieciństwie też nie stroniłem od roweru, grania w piłkę czy jazdy na sankach i nartach na okolicznych pagórkach). Zacząłem biegać, jeździć rowerem na dużych kołach (wcześniej tylko składak na 20" kółkach) po kilkadziesiąt kilometrów, a czasem ponad sto, ćwiczyć pompki, podciągnięcia, z ciężarkami i nawet trochę ze sztangą. Przez całe liceum miałem 100% frekwencję, czyli nie opuściłem z powodu choroby nawet dnia w szkole. Oczywiście jakieś katary, gorączki, kaszle, bóle gardła i gorsze samopoczucie się zdarzały, ale nie na tyle by iść do lekarza i na zwolnienie. Zwykle trwało to parę dni, często nawet nie rezygnowałem z treningów (nawet z lekką gorączką). Leczyłem się zwykle domowymi sposobami plus jakieś leki OTC z apteki na złagodzenie objawów. Pamiętam jedną sytuację (miałem wtedy ze dwadzieścia parę lat), że miałem jakąś infekcję oskrzeli czy płuc (znów bez wizyty u lekarza) i choć ostre objawy minęły dość szybko, kaszel utrzymywał się jeszcze przez kilka tygodni i czułem to podczas biegania. A jeśli chodzi o okres "okołokowidowy", to pod koniec grudnia 2019 roku miałem znów jakąś infekcję (prawdopodobnie oskrzela). Kaszel jeden z najgorszych w życiu, prawie nie mogłem mówić, bo od razu pojawiał się odruch kaszlowy. Oczy wychodziły na wierzch i aż głowa bolała od tego kaszlu (nie mówiąc o mięśniach brzucha). Gorączki praktycznie nie było i ogólnie innych objawów (utrata węchu czy smaku, katar) nie miałem. Pierwszy raz lekarz przepisał tylko jakiś skorbolamid, syrop od kaszlu itp. Po kilku dniach kaszel dalej był, więc poszedłem drugi raz (trafiając na innego lekarza) i dostałem w końcu jakiś antybiotyk i po dwóch, trzech dniach zaczęło przechodzić. Na zwolnienie nie poszedłem, a lekarz na siłę mnie nie wysyłał. Być może miało to już jakiś związek z "tym" wirusem. Mój szwagier (były mojej siostry) mieszka w Londynie i przyjechał wtedy na święta. Jego matka wkrótce potem trafiła do szpitala z diagnozą "zapalenie płuc", a wyjechała z niego na wózku z ewidentnymi objawami udaru (wcześniej całkiem dobrze chodziła). Jakieś dwa miesiące potem zmarła. Nikt jeszcze testów na covid nie robił. Potem, do września 2022 roku nie miałem nawet kataru, nic. Dopiero po Maratonach Kresowych w Krasnymstawie (18.09.2022, trzy godziny w chłodzie, błocie i deszczu) "coś" mnie wzięło, tak ze dwa, trzy dni po. Ale tym razem (miałem akurat dzień wolnego w pracy) zaczęło się od silnego bólu głowy (w skroniach) i gorączki (jakieś 39C) i ogólnego "rozbicia", łyknąłem pyralginę i następnego dnia poszedłem normalnie do pracy. Przez kilka dni mocno bolało mnie gardło. U lekarza jednak nie byłem. Na rowerze jeździłem i żyłem normalnie. Nie zauważyłem jakiegoś dużego osłabienia po tym. Nigdy nie szczepiłem się przeciwko grypie, szczepionki przeciwko C19 też nie przyjąłem. Wciąż żyję, panie Gut. Niezaszczepieni koledzy z pracy też. Naciski odgórne na szczepienie były wyraźne, a dla nowych pracowników w tym okresie praktycznie był to warunek zatrudnienia. W pracy (duża firma produkcyjna, kilkaset osób w sumie, na jednym dziale kilkadziesiąt, na jednej zmianie przynajmniej kilka - kilkanaście w bliskim kontakcie, zbiorowa szatnia) przez cały okres kowidowy też nie zauważyłem, by jakoś więcej ludzi niż zwykle było w tym okresie na zwolnieniach, chyba że doliczyć tych na przymusowym areszcie domowym (tzw. kwarantannie), bo ktoś ich podał jako kontakt (często za ich zgodą lub nawet namową, bo chcieli sobie posiedzieć w domu) lub przechodzili chorobę "bezobjawowo", ale testy wyszły im pozytywnie. Załoga nie została zdziesiątkowana, kilka osób trafiło do szpitala, podobno "z tego powodu", parę osób skarżyło się na utratę (zwykle przejściową) węchu i smaku. Jeden dość młody (około 35 lat) pracownik zmarł prawdopodobnie z powodu C19, ale z innego działu i nie znam szczegółów. Oczywiście była panika, zwłaszcza na początku, zakaz podawania ręki (tylko żółwik, łokieć), maseczki, jakieś przyłbice, ale szybko przeszło. Nie wszystkim, bo niektórzy nawet pod prysznic szli w maseczce, ale to wyjątki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...