Skocz do zawartości

marvelo

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 787
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Zawartość dodana przez marvelo

  1. Z nowym suportem dostaniesz nowe śruby i te załóż. Pewnie w starym ktoś coś grzebał lub ściągał korbę i założył dwie różne. Generalnie nie ma to znaczenia. Choć do tych pod klucz nasadowy trzeba mieć dobrą nasadkę i uważać, by nie omknąć śruby. Zwykle te śruby są pod klucz 14 mm, ale bywały i takie pod 13 mm. Ja czasem zostawiam stare śruby jeśli mają wyższą klasę twardości (wytrzymałości) niż dodane do nowego suportu. VP dawało kiedyś 12.9. Bywają też 10.9, a minimum to chyba 8.8. Korby na kwadrat osadzam zawsze na smarze i dokręcam naprawdę mocno. Nigdy mi się nie luzowały i nie wyrobiłem gniazda kwadratu. Parę razy zdarzyło się lekko omknąć łeb śruby, gdy np. nie upewniłem się i na śrubę 13-kę założyłem klucz 14 mm, albo za słabo dociskałem klucz.
  2. A poza tym podawanie samej średnicy koła (26" vs 29") to jest tak ogromne uproszczenie, że bez podania konkretnej opony (model, rozmiar) takie dywagacje mają niewielki sens. Oba koła poniżej to koła z obręczami 26 " (559 mm ETRTO): Często jest tak, że góral 26 cali z jakimiś "chudziakami" (nawet lekkimi, wyczynowymi jak dawne Maxxis Flyweight) pod strome, techniczne podjazdy w ogóle nie jedzie (bo zrywa przyczepność, choć starasz się jechać jak najpłynniej), a z tłustą 2,3-2,4 cala na tyle można deptać bez większego skupienia, a rower pnie się pod górę jak kozica, choć przełożenie na kasecie to samo (czyli realnie mamy ciężej). Dla mnie sens starych górali na małych kołach w terenie to nieodzowne grube opony na obręczy, bo to niebo a ziemia.
  3. Opony duro były "dobre i tanie" ale kosztowały wtedy połowę dzisiejszych cen. Ja jeszcze w ubiegłym roku za zwijane Hypersonic 700x23 (żółte paski, realnie balon 25 mm) płaciłem poniżej 60 zł za sztukę i pod względem wagi, wykonania, oporów toczenia czy nawet komfortu są naprawdę OK (a w stosunku do ceny wręcz rewelacyjne), ale przyczepność na mokrym to jest dramat. Nie spodziewałem się cudów i zwalniałem na zakrętach po deszczu dość znacznie (rowerem gdzie mam je zamontowane i tak jeżdżę prawie wyłącznie w ładną pogodę), a i tak kilka razy mnie nieprzyjemnie zaskoczyły, choć obyło się bez wywrotki. W rozmiarze 700x28 i kolorze czarnym być może będzie lepiej, ale wolę uprzedzić. 130 zł za Stingery to już przesada, ale jest jeszcze inny model w rozmiarze 700x28 za znacznie lepszą cenę: Opona szosowa Duro Dorado 700 x 28c - ERLI.pl
  4. Ale co jest złego w tym, że np. taki Subaru Forester, który jest całkiem komfortową osobówką, tyle że z napędem na cztery koła i zwiększonym prześwitem, ma dodatkową dźwignię reduktora (High/Low)? Inne parametry, które decydują o dzielności w terenie, takie jak kąt natarcia, kąt zejścia, kąt rampowy, głębokość brodzenia, możliwe wykrzyżowanie osi itp. to domena np. Suzuki Jimny, który jako osobówka jest dość koszmarny, ale już nawet samo posiadanie reduktora (oprócz napędu 4x4) znacznie zwiększa dzielność w terenie takich właśnie półterenówek jak Forerester. Dzięki temu jadąc po szosie jak osobówką masz komplet biegów z zakresie High (szosowych), a po wjeździe na leśną drogę z grząskim błotem, piachem lub śniegiem przełączasz na Low i masz teraz komplet biegów terenowych. A już gdy jest kombinacja dużych oporów nawierzchni i podjazdu to posiadanie reduktora to mus. Pracownicy leśni, myśliwi lub po prostu ludzie mieszkający gdzieś w górach na odludziu doskonale o tym wiedzą i z takich samochodów z powodzeniem korzystają. To dokładnie tak jak np. w góralu, gdy do jednego końca lasu od domu mam 5 km gładkim asfaltem, do innego 3 km i jak tam jadę to wrzucam duży blat (42z) i korzystam z 6 biegów kasety 7-ki. Dojeżdżam do leśnej drogi, a wiem że już może być trochę bardziej stromo lub grząsko, to wrzucam środkowy blat (32z). Zimą w grząskim śniegu nawet na płaskim czasem trzeba wrzucić na najmniejszy (22z), a najbardziej strome podjazdy u mnie w lesie (tym widocznym na filmie z maratonu) czasem przekraczają 20% nachylenie, więc przełożenie 22/28 (czyli skraj kasety) jest często wykorzystywane. 42/11 nawet na płaskim z wiatrem da się zapodać z sensem, a zjazdy asfaltem gdzie się to przełożenie przydaje to na Wyżynie Lubelskiej norma. Więc żadne przełożenie mi się nie marnuje, korzystam ze wszystkich zębatek korby i całej kasety. Ograniczenia zakresu z żadnej strony bym nie zaakceptował (chyba że jakieś symboliczne), a to wszystko osiągam tanim jak barszcz, archaicznym napędem 3x7 (uzupełnionym tylko o przerzutki z grup XT, w tym przednia używana za grosze). Nic mi nie zasysa (odkąd unikam jak ognie łańcucha HG40), zmiana biegów na korbie to zwykle jedynie pół obrotu (oczywiście przy odpowiedniej szybkości i koordynacji ruchu nóg i palców). Często, jadąc koło mnie nawet nikt by nie usłyszał, że zmieniłem ze środkowej na blat (oprócz odgłosu kliknięcia manetki). Tak szybko i płynnie się to odbywa. I to wszystko z korbą Miranda za mniej niż 100 zł (ta z wymiennymi zębatkami, niestety aktualnie już chyba niedostępna).
  5. Oczywiście że tak. Prawdziwy terenowy samochód ma reduktor (i tym samym pełny zestaw wszystkich biegów, ale pokrywający zakres różnych prędkości, w zależności od ustawienia dźwigni reduktora), a pseudo-terenówka ma czasem terenową jedynkę, która jest znacznie krótsza od zwykłej jedynki, tak że normalnie ruszamy wtedy z dwójki. Tym sposobem terenówka z reduktorem ma niski zakres prędkości (czyli taki, gdy poruszamy się pod stromą górę lub po nawierzchni o bardzo dużych oporach ruchu typu piach, błoto, śnieg) pokryty gęsto biegami. Tam gdzie mamy terenową czwórkę może być szosowa dwójka. Skrzynie biegów zwykle są tak stopniowane, że coraz wyższe biegi mają coraz mniejszą różnicę przełożenia, więc reduktor pozwala uzyskać ciasne stopniowanie przy pomocy tych wyższych biegów w zakresie niskich prędkości. Pozwala to optymalnie korzystać z możliwości silnika i chronić sprzęgło tam, gdzie przy braku dostatecznie niskiego biegu musielibyśmy się posiłkować jazdą na półsprzęgle (w celu utrzymania odpowiednio wysokich obrotów silnika). W rowerach z napędami 3x i 2x też mamy z tym do czynienia i napęd 1x nigdy tego nie zastąpi. Może co najwyżej udawać, tak jak terenowa jedynka w Dacii Duster udaje reduktor. Czyli mamy np. zębatkę 51 z , a potem dużą dziurę i dopiero następny bieg. I nie da się tej dziury niczym załatać.
  6. Ale my nie rozmawiamy o wyczynowym sprzęcie zawodniczym, ale normalnych rowerach "mtb" dla aktywnych ludzi, do rekreacji lub ewentualnie amatorskiego sportu. Co mnie interesuje jakiś Michał Topor i jego trasy XC, jak ja nigdy tam nie pojadę, i przeważająca większość ludzi jeżdżących czasem rowerami mtb również. Od samego początku historii roweru mtb było wiadomo, że wbrew słowu "mountain" w nazwie, nie chodzi wcale o rower do jazdy stricte w górach, ale ogólnie w terenie, po drogach leśnych, polnych, piachu, błocie, śniegu, trawie, miękkich liściach, korzeniach, kamieniach i tak, również skałach, ale z tymi tak naprawdę większość i tak nie będzie miała styczności. Strome podjazdy wymagające miękkich przełożeń występują nie tylko w górach. Grube opony bywają potrzebne (i znacznie poprawiają komfort i trakcję) nie tylko w górach. Amatorskie zawody (poza typowymi szosowymi imprezami) to głównie matarony mtb, rozgrywane w różnych krainach geograficznych, w różnych częściach świata czy Polski, gdzie przynajmniej część trasy musi stanowić jazda poza drogami utwardzonymi, przez lasy, pola, łąki i zwykle jest tak prowadzona, by były jakieś strome podjazdy i trudna nawierzchnia, w granicach tego co oferuje dany region. Dlatego takie cykle amatorskich zawodów rowerowych jak np. Maratony Kresowe czy Mazovia MTB Marathon nie używają określenia "mtb" na wyrost i mają pełne prawo się tak nazywać. To, że zdarzają się tam często spore odcinki jazdy po asfalcie wynika z chęci poprowadzenia trasy przez ciekawe miejsca, czasem dość znacznie oddalone, a jednocześnie utrzymania ogólnego czasu jazdy w jakichś sensownych granicach, bo próba poprowadzenia trasy wyłącznie terenem rodziłaby dodatkowe problemy, nawet typu jakieś wąskie, zarośnięte chwastami ścieżki wymagające karczowania. Rumcajs, a jeśli twierdzisz, że np. w Krasnymstawie nie ma gdzie się zmęczyć w lasach, albo że Twój napęd 1x będzie zawsze działał jak masełko to przyjedź tu kiedyś po długich deszczach (noclegu nie oferuję, z góry uprzedzam) i poznaj co to mokry less. Nie demonizujmy też tak tej przedniej przerzutki. Logika i sprawność manualna potrzebna do jej obsługi to poziom rozwoju intelektualnego i koordynacji kilkulatka. Jeśli ktoś ma problem z opanowaniem przedniej przerzutki (dobrze wyregulowanej i z linką, która nie stanęła w pancerzach z powodu korozji) a jednocześnie ma prawo jazdy to moim zdaniem powinien je dobrowolnie oddać, by nie zagrażać innym na drodze, gdyż zwykła zmiana biegów w manualnej skrzyni biegów wymaga zgrania ruchów dwóch nóg i jednej ręki, a jeszcze trzeba obserwować znaki drogowe, światła, ruch innych pojazdów i pieszych. To dopiero jest komplikacja. A ruszenie z ręcznego pod górę? Ja wiem, że ludzie są teraz coraz bardziej leniwi, coraz więcej jest skrzyń automatycznych i systemów wyręczających kierowców w myśleniu, ale bez przesady. A poza tym wciąż twierdzę, że przeciętnemu użytkownikowi roweru mtb dużo bardziej jest potrzeby odpowiedni zakres przełożeń niż mikrosekundowa możliwość ich zmiany jedną manetką. Pierwsze rowery mtb mogły spokojnie służyć zarówno do szaleństw w terenie, jak i wypadu z sakwami w Alpy, czy po montażu jakichś szybkich opon (niekoniecznie wąskich) do mocnej pętli po asfalcie z kolegami na szosówkach.
  7. Jeszcze raz odsyłam do ostatniego filmu (autor Adam M.) z maratonu w Krasnymstawie. W 1:54:49 jest wyjazd z pola na asfaltową drogę (granice Widniówki, tam gdzie już nawet wrony zawracają, a pod domy podchodzą wilki). Na liczniku jest 48,3 km trasy dystansu "Maraton". Zjazd na polną drogę jest dopiero na 51,7 km. Więc 3,4 km asfaltem (wtedy wiało w plecy, a po drodze jeszcze stromy zjazd, na którym ja wyprzedziłem z pewnością przynajmniej jednego zawodnika, a prędkość dochodziła do 60 km/h). Przed samym wjazdem na mecie (na boiskach treningowych) jeszcze znów 1,5 km asfaltu i znów z góry. Biorąc pod uwagę typowy niedrogi rower jeszcze z epoki małych kół (26"), ale już z kasetą, to nawet rower na jakimś Altusie miał najszybsze przełożenie 42/11 (wyższe grupy 44/11). No a co oferuje obecnie tani napęd 1x, w rowerach będących odpowiednikiem cenowym tamtych popularnych rowerów sprzed lat? 30x11. Może 32/11. Nawet po uwzględnieniu kół 29" to mało, nawet dla amatora który lubi czasem docisnąć. Napędy z nowym bębenkiem pod mniejsze zębatki są już znacznie droższe. O ile 20-25 lat temu spokojnie mógłbym wejść do sklepu i kupić "górala" spełniającego moje potrzeby, tak teraz nawet już nie patrzę na nowe rowery, a nawet złożenie czegoś niedrogiego pod mój gust praktycznie jest już niemożliwe.
  8. Posłużę się filmem z pierwszej strony i wkleję jeszcze raz konkretny moment, gdzie po dość stromym, technicznym zjeździe następuje nawrotka i zaczyna się podjazd, może niezbyt ciężki na początku, ale i tak trzeba mocno zwolnić. Widać i słychać co tu się dzieje, gdzie niektórzy mają łańcuch (czyli praktycznie na ośce) i jak niezredukowanie przełożenia choć trochę zawczasu wpływa na płynność i dynamikę jazdy. A tu ta sama nawrotka w wykonaniu zawodnika z czołówki: Już pod koniec zjazdu sobie trochę zredukował, a te bardziej strome odcinki podjazdu jechał na bardzo dużej kadencji (nawet ponad 100 0br/min), ale tam było naprawdę chwilami bardzo stromo i ślisko (błoto, liście, jazda trawersem), Otóż to! Na powyższych filmach dokładnie to widać.
  9. Nie gwoździami, a wkrętami, ale z całą pewnością błotnik zabezpiecza tu przed przypadkowym zahaczeniem o spodnie. Na filmie wyraźnie widać, że są to opony "samoróbki", gdzie wkręty (pewnie takie do drewna, z ostro zakończonym końcem) wystają po kilka milimetrów, a wystająca cześć ma dodatkowo jeszcze fragmenty gwintu, czyli kolejne ostre krawędzie. Taka konstrukcja bardzo dobrze zachowuje się na ubitym śniegu, a wszyscy którzy twierdzą, że kolce na śniegu nic nie dają mogą teraz zrewidować swoje poglądy. Ja używam takich opon już od ponad dwudziestu zim i wiem co mówię. Wkręt do drewna i blach 4,2x16 mm Koelner WF 1000 sztuk (WF-4216) • Cena, Opinie • Gwoździe, wkręty, śruby, kołki 14843587672 • Allegro
  10. Muses:Twilight of Rio SISSEL // The interval act at the 1986 Eurovision Song Contest in Bergen, Norway.
  11. Nie lubię mieć brązowego paska na tyłku. Wolę już mieć 100 g plastiku w postaci błotnika na sztycy niż pół kilo błota na sobie. Ten tylny przy dobrej pogodzie zdejmuję, ale przedni ("płetwa" na ramie) mam na stałe, bo tu chodzi też o bezpieczeństwo, by nie dostać w twarz kamieniem czy bryłą błota wyrzuconą przez przednie koło. Zwłaszcza w stalowych ramach z wąską rurką ukośną ma to znaczenie, bo sama rama wiele nie zatrzyma. A warunki na Kresowych w Krasnymstawie były bardzo błotne, szczególnie w 2022 roku. Tamten film jest z 2021 roku, ale od strony Widniówki na skraju lasu też było mnóstwo błota, chociaż podczas samego wyścigu nie padało. Z korb trzyrzędowych używam (lub używałem) kombinacji 42/34/24, 42/34/22, 42/32/22, 44/32/22. W średnio trudnym terenie, na kole 26" najbardziej płynnie jeździło mi się na 42/34/24. W crossie (ale takim nie tylko na szosę, ale także na całkiem spore górki, jak np. w Bieszczadach) całkiem dobrze sprawdza się 44/32/22. Cross/Trekking wyłącznie do turystyki szosowej mógłby mieć dla mnie 48/36/26, zwłaszcza gdy z tyłu byłaby szeroka kaseta 9-10rz.
  12. Czasem sobie oglądam filmy z wyścigów, gdzie kamera mnie uchwyciła i porównuję swoją technikę jazdy i kadencję do innych zawodników. I dochodzę do wniosku, że sam fakt używania przeze mnie całkowicie sztywnego, archaicznego roweru z napędem jeszcze 3x7 (42/32/22, 11-28) w niczym nie zdradza, żeby tu były jakieś problemy z płynnością kadencji czy pokonywaniem przeszkód. Oczywiście daleko mi z techniką jazdy do "wymiataczy" na fullach (zwłaszcza na zjazdach) ale ani nie ugniatam kapuchy, ani nie siedzę na rowerze jak kłoda. Nie twierdzę, że nie chciałbym spróbować napędu 1x, ale aby mnie zadowolił musiałby to być już napęd z zębatką 10-ką na kasecie, a i tak na zjazdach asfaltem by mi brakowało. No i jak patrzę, że kasetę 7-kę GH41 (11,13,15,18,21,24,28) można kupić znów za 40 zł, to odechciewa mi się zmian i na 3x7 też mogę się amatorsko pościgać. Ten od 7:00 do 7:40 to ja:
  13. Hej, leon7877, albo zacznij w końcu mówić ludzkim językiem i poprawnie po polsku, albo zamilknij. I nie ma czegoś takiego jak SLX RD-M772.
  14. Aż tak wiekowych ram nie mam, ale obie moje stalówki (cross Brennabor i góral Bianchi) pochodzą jeszcze z lat 90-tych ubiegłego wieku i wciąż można na nich jeździć. Typowe rozstawy haków QR (135/100 mm) nigdy się nie przedawnią, a przy hamulcach obręczowych żadnych problemów z przesuwaniem się kół nie notowałem. Nawet nie trzeba specjalnie manipulować kołem po ponownym montażu, by nie ocierało o hamulce. Wkładasz, zapinasz i jedziesz.
  15. Jak widać: "Żubr ratuje sytuację" 😉 I mam jeszcze jeden, własny slogan: "Żubr uczy pokory"
  16. Gdybym wykluczył ze swoich jazd w ciągu całego roku takie wyjścia na godzinę czy dwie, to wiele by tego nie zostało i mógłbym to policzyć dosłownie na palcach dwóch rąk. Podobnie gdybym nie jeździł po zmroku. Prawie 100 % moich jazd w okresie jesień - zima to jazdy nocne (czasem nawet po 22:00). Tylko latem i późną wiosną zażyję na rowerze trochę słońca, choć nawet na urlopie niektóre jazdy kończyłem po zmroku. Ostatnio dużo pracowałem na nocnych zmianach (przez ostatnie trzy miesiące to łącznie będzie prawie pół setki), no ale i tak zanim wstaniesz to o tej porze roku już prawie ciemno (śpię "na raz", po pracy), więc wyjazd na rower i tak wypadał po ciemku. Za to w lecie to akurat nocne zmiany najlepiej mi się łączą z rowerem i mam wtedy najlepszą formę. Jak mam pierwsze zmiany to śpię po 3-4 godziny i mocy nie ma, a jak drugie to wolę odespać te pierwsze i przed pracą nie jestem w stanie się skupić na jeździe (bo mało czasu zostaje) i jestem pod presją. Więc czasem wyskoczę na godzinkę przed północą. I takie to życie. Grafik znam zwykle jedynie na dwa dni do przodu (tylko przed weekendem na trzy-cztery). W zasadzie do mogę powiedzieć: "Carpe diem". Co mi się uda wyrwać, to moje, a jakiekolwiek długoterminowe plany treningowe to tylko mrzonki. Ostatni tydzień jestem na urlopie (właściwie zdrowotnym, bo po wizycie na SOR wolałem wykorzystać zaległy i mieć trochę wolności, niż być na L4 i pod kontrolą, że tego nie wolno czy tamtego i płaszczyć się przed lekarzami, że mi się zwolnienie należy), i akurat trafił się śnieg i mróz nawet - 18 st.C. Ale i tak za chwilę wychodzę na godzinkę, a trzy wcześniejsze wyjazdy to było tylko 45 min - 65 min (bo palce u rąk i stóp jednak mi szybko marzną).
  17. Wobec tego, jeśli chcesz radykalnej zmiany, to może przeróbka na prostą kierownicę i klamkomanetki? Po co się męczyć z manetkami na ramie? Mostek masz dość długi, ale zawsze można dać nawet 130 mm, jak będzie za krótko. Mam dwie tak przerobione szosówki i to naprawdę świetny typ roweru, a komfort i szybkość zmiany biegów z kierownicy to prawdziwa przepaść w porównaniu do manetek na ramie.
  18. A może pójść w rękodzieło? Komfort pewnie wiele się nie poprawi (choć w zależności od użytego materiału nie jest to wykluczone), ale przynajmniej można osiągnąć ciekawy efekt wizualny. Jeśli sam nie podołasz, można zlecić to zadanie jakiemuś rzemieślnikowi robiącemu w skórze (np. kaletnik, tapicer, szewc).
  19. 😢😢😢Eat Bugs, they're amazing! #shorts 😭 (youtube.com)
  20. - Hej, leon7877. - Tak, proszę? - Co mam dzisiaj zjeść na kolację?
  21. marvelo

    [kola] Centrowanie

    W takim razie z czego są te szprychy skoro nie są magnetyczne ?? Pewnie ze stali nierdzewnej, która w przypadku szprych ma jedynie minimalne właściwości magnetyczne (można je przeoczyć sprawdzając słabym magnesem).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...