Przednia przerzutka zablokowała mi się (błotem lub lodem) może parę razy w życiu, a jeżdżę cały rok, często w śniegu i błocie. Ale i kaseta w takich warunkach potrafiła się czasem oblodzić i nie wszystkie biegi chciały chodzić. W początkach swojej kariery rowerowej dwa razy zerwałem łańcuch podczas nieumiejętnej zmiany biegów z przodu (choć przypuszczam, że nieprawidłowo go zakułem). Od wielu już lat nie znajduję powodu, by się przedniej przerzutki pozbyć. Po prostu robi to, czego od niej oczekuję. Bez szemrania. A dobieranie odpowiedniej kombinacji zębatek przód-tył w danym momencie jest po prostu atrakcją, takim zadaniem dla mózgu, które czyni jazdę bardziej atrakcyjną. Na tej samej zasadzie, jak jazda krętą, wymagającą drogą jest ciekawsza niż prostą, gdzie nic się nie dzieje.