Pacjent to ROMET Gazela, zwykły miejski rowerek, posiadający z przodu prądnicę (rysunek poglądowy poniżej). Dziś żona wyciągnęła z piwnicy i jedzie na wycieczkę, z marszu! Okazuje się, że nigdzie nie pojechała. Usłyszała, że podczas jazdy coś ociera. Sprawdzam hamulce - nie. Może błotnik - no nie. Kręcę kołem, sekunda i stoi w miejscu. Zdjąłem koło i "w powietrzu" również koło w ogóle się nie kręci. Podejrzewam, że coś na ośce, na której jest prądnica. Czy ona zawsze stwarzała taki opór? Wydaje mi się, że kilka razy mimo wszystko koło powinno się zakręcić? Podczas jazdy to męczarnia z takim oporem z przodu. Czeka ją rozbiórka i jakiś serwis? Dużo z tym roboty? Lepiej oddać do serwisu (problem taki, że nie mam w mieście sensownego serwisu...) czy da się to zrobić w miarę sensownie w domu? Jakieś tipy?