ale... dlaczego sobie utrudniać życie ?
Jak już zdarzy się sytuacja (w tym roku raz) że zrobiłem na tyle dużą dziurę, że mleko tego nie uszczelnia, to po prostu biorę knota i szydło (w moim przypadku effetto mariposa tappabuco), wciskam, odcinam nadmiar, pompuję i jadę dalej. Cała operacja zajmuje dwie minuty, głównie dlatego że trzeba wygrzebać knoty i pompkę z sakiewki.
To jest moim zdaniem główna przewaga tubelessa. Małych przebić się nie zauważa, a duże łata się w moment bez ściągania opony z obręczy.
Jeśli chodzi o trwałość rozwiązania: Po wciśnięciu knota przejechałem jeszcze 100km po górskich szlakach, odbyłem podróż pociągiem przez całą Polskę i dojechałem z Gdyni do domu. W ramach powyjazdowego serwisu wymieniłem knota na łatę z serwisu wulkanizacyjnego, ale w zasadzie mógłbym dalej jeździć z knotem.