W zasadzie bardzo mi wszystko jedno jeśli chodzi o losy kolarstwa szosowego.
Moim skromnym zdaniem jest sens publicznie dotować to, czym się pasjonują znaczące rzesze obywateli RP. Ludzie chcą oglądać sporty widowiskowe i proste do zrozumienia, stąd popularność piłki nożnej, siatkówki, skoków narciarskich i tym podobnych. Kolarstwa nie da się sensownie pokazywać, godzinami nic się nie dzieje, jadą i jadą, peleton rozciągnięty, widać na ekranie jakiś drobny jego wycinek. Mamy ogromne sukcesy międzynarodowe w szybownictwie, tylko... kogo to obchodzi? Podobnie jak liczba kibiców kolarstwa szosowego jest statystycznie... nieznacząca.
Przekonują mnie zawodnicy pokroju Michała Topora, który sam buduje markę osobistą, przyciąga tym sponsorów i w ten sposób zarabia na swoją karierę, opłaca trenera etc. Nie przekonują mnie trenerzy i zawodnicy wyciągający rękę po dotacje i subwencje "bo sport umiera". Biorąc pod uwagę jaki smród się ciągnie za PZKol, nie wierzę by pojawił się poważny sponsor, który chciałby w to inwestować. Niech więc umiera, związek i środowisko same jest sobie winne.