Skocz do zawartości

spidelli

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    4 265
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Zawartość dodana przez spidelli

  1. To ja jestem szczęściarz, bo mnie pokonało błoto - masełko, przyglebiłem na lewy bok, więc przerzutka wybroniona, kostium jeno zmienił kolor z czarnego - eleganckiego na brązowy - niewyjściowy + lekkie obtarcie na dupobiodrze. Za to radosny uśmiech mojej Pani, która na to nadjechała - bezcenny
  2. Powtórzę się ale fajny materiał - i treść i fajnie zmontowany. Widoki niesamowite; dwie rzeczy mnie zaskoczyły - winnice i trolejbusy, chociaż w sumie winnice są uzasadnione na tej szerokości geograficznej, a ja nie powinienem kojarzyć Szwajcarii z bernardynem
  3. Dzięki wszystkim za odzew. Oglądałem w markecie Boscha i DeWalta, sprzedawca sugerował żółtego, mnie też wydawał się jakby lepiej wykonany, Bosch był 50 zł tańszy i pewnie bym go wziął ale obie walizki z Boschem były otwierane (ludzie kradną na potęgę), a DeWalt zaplombowany. Trochę niemądrze kupiłem, bo pod presją ale chcę jutro rozwiercić przy dziennym świetle tę cholerną śrubkę, bo mam zapasowe haki i chcę temat zamknąć. Raz, że jak to postoi, to już w ogóle nie ruszy, a dwa - szkoda sezonu, skoro przełożyłem opony na "zimowe". Kupiłem też wiertła DeWalta, bo te typowo supermarketowe to jakaś kpina. Wracając do wkrętareczki - po założeniu wiertła żadnego widocznego bicia, dobrze że miałem refleksję, bo tym swoim Boschem z tą g..wnianą nakładką samozaciskową na zwykłe wiertła to bym ramę uszkodził pewnie - to bije tak, że się bardziej na wibrator nadaje: Ostatecznie, jak skrewię, to będę musiał cały ten "wahacz" wymienić nawet u nas na forum ktoś sprzedawał to cudo w październiku Raz jeszcze dziękuję za szybką pomoc, Wasze uwagi dostawałem na bieżąco, będąc już w markecie, Milwaukee tam nie mieli, Makita była ale ciut za droga, ponad 1100 PLN a wolałem się poniżej tej kwoty zamknąć z wiertłami - za te dałem 99 PLN a za DeWalta - 850 PLN. Dzisiaj już tylko siedzę grzecznie przed kompem, szklaneczka whisky, forum i plaster rozgrzewający na plecy a jutro ogień - najpierw wiercenie a później test na Systm X. Na pewno zacznę ten ich plan a czy opłacę subskrypcję - to się zobaczy
  4. Dziękuję. Przyda się też do innych prac - muszę spolerować lampy w aucie żony, kilka regipsów też muszę przykręcić. Mam niebieskiego Boscha z udarem na kablu i jest ok. Aku kupiłem zielonego i okazał się śmieciem marketowym 😞 A DeWalt?
  5. Ale chyba generalnie do tego to zmierza, że z biegiem czasu te Tatry to już jednak rzadziej - bo wiek, bo obowiązki i trzeba to chyba zaakceptować. Pewnie że można się spiąć i rozpisać sobie każdy dzień, tak żeby mieć czas na intensywny trening - tylko ilu z nas ma taką motywację? A może warto zarazić dzieciaka rowerem, kupić namiot i zacząć nową przygodę, może już nie w Tatrach ale też fajną?
  6. Kupiłem 2 zestawy i lipa. Jestem na etapie rozwiercania śruby ale nie mam małej wkrętarki, do dużej wiertary dołożyłem taką głowicę na zwykłe wiertła ale to jakaś taniocha i bije na boki, poza tym te marketowe wiertła łamią się szybciej od wykałaczek... Jeszcze niczego w ramie nie uszkodziłem ale przerwałem robotę bo to tylko kwestia czasu... @pecio Ty masz pojęcie o wielu sprawach, doradzisz jakąś wkrętarkę aku - w miarę budżetową ale solidną, z opcją dokupienia akumulatora za jakiś czas?
  7. @Tyfon79 Jak to nie było pytanie od tatusiów, to jakie do do kogo?
  8. Zostawię sobie na wieczór drugą część 👍
  9. Nawet bym potrzebował, ale coś na 2 godziny Coś ode mnie:
  10. Cześć, zacząłbym od Broutera. Teren o którym piszesz, jest mi zupełnie obcy ale planer pokazuje tam jakieś trasy: Dalej - Komoot - ludzie tam wrzucają swoje trasy, można zawsze coś ulepić. Oba te serwisy oczywiście w wersji przeglądarkowej, po to żeby ulepić własnego gpx wgranego potem do nawigacji/telefonu. Ja tak pracuję, przy czym wariantuję trasę. Np. zakładam sobie dzienny dystans 100 km i typuję w miejscu docelowym 3 adresy na nocleg - 3 konkretne pensjonaty, hotele czy kampingi. Tutaj przydaje się Google Maps - dodaję je do ulubionych i zaraz mam je w telefonie. Potem po prostu dzwoni się z trasy i rezerwuje. Jeśli te 3 to za mało, to już trzeba zrobić dłuższą przerwę i szukać alternatyw na trasie. Ale można przecież wytypować sobie 5, 7 czy 10 żeby nie szukać później Czasami jest tak, że na setnym kilometrze nie ma albo wyboru albo w ogóle miejscowości, wtedy właśnie wariantuję - wydłużam trasę w miarę potrzeby, np. do 135 km ale jednocześnie robię drugi wariant, z noclegiem np. na 80 km. Trasy trzeba ładnie opisać i wgrać do nawigacji a i ściąga na kartce się przyda - jeden egzemplarz zabieram ze sobą, drugi zostawiam w domu, żeby rodzina wiedziała z grubsza o co kaman. Jedynym wyjątkiem od tej reguły była zeszłoroczna wyprawa wzdłuż Dunaju - ze względu na popularność tej trasy rezerwacje mieliśmy porobione "z góry", przed wyprawą. Ale typowanie odbyło się jw. po prostu potem najbardziej niemieckojęzyczny załatwił formalności mailowo i telefonicznie Moje 4 dotychczasowe wyprawy nauczył już mnie, że lepiej dobrze poplanować za biurkiem, niż miotać się na trasie, chyba że ktoś lubi improwizować. Ja przy naszym stylu jazdy (setka dziennie) niespecjalnie lubię improwizację (chociaż namiot wożę zawsze). Warto sobie trasy obejrzeć np. na Google Street View, chociaż aktualność nie jest jego mocną stroną. Ryzykowne są drogi leśne, bo czasami okazuje się, że zarosły albo polne bo może być na nich luźny piach i z jazdy mogą być nici - rower na wąskich oponach, obładowany sakwami itp. itd. Oczywiście nawet najlepszy plan zderza się z rzeczywistością i trzeba być gotowym na improwizację na trasie - warto zabrać papierową mapę albo mieć telefon z dużym ekranem, który przyda się w roli mapnika itp. Edyta: Jednym z pomysłów na 2024 r. jest założenie bazy na Warmii i potem wyprawa do Wilna i z powrotem
  11. U mnie dojazd do pracy na rowerze jednak odpada, w tygodniu pozostaje to co da się zrobić po 18:00 - latem to wiadomo, że można jeszcze sporo pojeździć, jesień i wiosna - jest już gorzej; w tym roku sporo już jeździłem z lampką ale nie lubię takiej jazdy jak jest dziurawo, więc wracam do domu raczej powoli. Czasami po pracy aż człowiek się rwie na ten rower, innym razem się zmusza Limit czasowy powoduje, że jeździ się wokół komina i tych wariantów tras na max. godzinkę nie jest za wiele i wreszcie się człowiekowi przelewa. To o gravelach, bo nie mam problemu z dziurawym asfaltem na MTB bo wtedy nie jeżdżę już asfaltami tylko jadę do lasu - nocna czy raczej wieczorna jazda to frajda sama w sobie. Ponieważ mój dzień zaczyna się o 5 rano, więc typowo nocne jazdy odpadają, może w piątek da się zaszaleć. Sobota to u mnie dzień gospodarczy - zakupy, sprzątanie, coś tam się podolewa do auta, podłubie przy rowerze. Niedziela - w sezonie to jest dzień poza domem. Najczęściej robię wtedy "setkę" albo swoje najdłuższe jazdy albo jakąś całodniową wycieczkę. Czasami jest to tylko 30 km ale po okolicznych polach, lasach i wzgórzach na MTB. Tutaj czekają na mnie jeszcze single, bo nie mam daleko... Tak było do tej pory, bo tej zimy kupiłem trenażer i zburzył wszystko - sezon może już teraz trwać cały rok, bez względu na kaprysy pogody czy stan zadymienia okolicy.... Na problemy z motywacją dobrze jest ułożyć sobie jakiś plan, który zmusza do regularności ale i zwalnia z poczucia winy - jeśli wczoraj trenowałem, to dziś mogę, wręcz muszę leżeć na kanapie przed TV bo regeneracja A zwieńczeniem planu jest jakiś cel; u mnie jest to urlop w okolicy Bożego Ciała, tak by było to 7 - 10 dni wolnego, do wykorzystania na sakwy. Tym się żyje, to motywuje, pod to się planuje, szuka, kupuje Drugim zwieńczeniem jest urlop wakacyjny - nie ma ambitnych planów rowerowych ale rowery nam towarzyszą, np. dwa lata temu spędziliśmy tydzień na Warmii - najczęściej poruszaliśmy się na rowerach, czy to w drodze nad jedno czy drugie jezioro czy na zakupy. Potem miał być plażowy leniwy tydzień w Łebie ale przy okazji objechaliśmy najpierw Jezioro Sarbsko, potem Łebsko (tu blisko 20 km plażą, tym twardym piachem przy wodzie). A dlaczego o tym piszę? Bo wymyśliliśmy, że zrobimy to na retro MTB - jechaliśmy specjalnie do Austrii po stare, stalowe rupiecie na sztywnych widelcach i kołach 26'. I było fajnie, była zajawka na "retro" na jakieś pół roku - czyszczenie, smarowanie, wymiana gripów, jazdy testowe 🤣Teraz "retro" rdzewieją w piwnicy
  12. Fajne wideo - i co do treści i w formie Ja się bawię w spisywanie i fotografowanie, ledwo przekroczyłem półmetek w sprawozdaniu z wyprawy sakwiarskiej w 2022 r. a czeka jeszcze relacja z zeszłego roku Mniej więcej rok temu nabyłem GoPro ale montaż wcale nie szybszy, zwłaszcza jak się człowiek uczy; poza tym kilka razy zapomniałem zabrać jak nie kamery to uchwytu do niej 🤣 i tylko była balastem Czekam na drugą część 👍
  13. Zależy od pogody; szkoda mi rowerów na sól, mam zamiar coś pokręcić po lesie MTB, poza tym planem. A w ogóle - każdy plan A musi mieć swój plan B 😎
  14. Panowie, dodałem sobie w kalendarz plan treningowy na 13 tygodni. Zaczynam od poniedziałku, kończę 7 kwietnia. W niedzielę test 4DP. Układ jest taki, że w tygodniu są krótsze jednostki, w soboty i niedziele - dłuższe: Można tym manipulować wskazując dzień rozpoczęcia planu, tak że te długie jednostki mogą być w tygodniu Mnie pasuje, jak jest. Można też przesuwać pojedyncze jednostki: Jak widać na pierwszym obrazku, mam tam takie perełki, jak Endurance 2 czyli 2 godziny nudy: Są na to dwa rozwiązania na forum Wahoo: 1) Korzystamy z opcji minimalizacji panelu i odpalamy coś w tle. Może być serial, może być jakieś kolarstwo, ja odpaliłem sobie jakąś starą Vueltę: Oczywiście można to dopieścić wizualnie, żeby był większy porządek na ekranie, ja miałem dziś jakiś problem z czujnikami, więc nie miałem już cierpliwości do zabawy z ekranem. Ale da się, działa, mój trening wymagał skupienia, bo interwały były krótkie i dało radę, więc na 2 godziny monotonnej jazdy tym bardziej; 2) Można bawić się w zamianę jednostek treningowych szukając takich z filmem ale o podobnej charakterystyce, może coś takiego?
  15. Zgoda, ale jak firma wymieni Ci ramę w ramach 😉 gwarancji to chyba lepiej jak nie wymieni?
  16. Wszystko, co chcę zrobić, to SUF - Wahoo X Forum (wahoofitness.com) Why do you promote no video exercises? - SYSTM Content - Wahoo X Forum (wahoofitness.com)
  17. Ech, oszuści, jak w życiu. Tylko po co oszukiwać siebie? 🤔 Wracajac do Systm X - tam coś było ale się skończyło: https://wahoox.forum.wahoofitness.com/t/gcn-vids-now-no-vids-due-to-expired-license-agreement/20934
  18. Niezły poziom desperacji, żeby wsadzać elektryka... Nie zobaczycie tego na screenach z telefonu ale z poziomu treningu można wybrać, co ma się wyświetlać na ekranie (domyślnie V jest wyłączona) ale nie widzę opcji z dodaniem "tła", chyba zgodnie z informacją No Vid...
  19. A, teraz rozumiem, skąd na Zwifcie awatarki z "owiewkami" - to tylko wyobrażenie monitora z danymi 🤭 Powiedz mi jeszcze, o co chodzi z tymi jarzącymi się rowerami - niektóre awatary takich dosiadają. Opcja, o której piszesz jest w Rouvy - do treningu jest trasa rekomendowana ale można ją zmienić. W Systm X nie widziałem ale odblokowałem ją wczoraj wieczorem dopiero, a niektóre opcje były dostępne dopiero po aktywacji triala.
  20. Odpaliłem na telefonie trening "na slupki", niestety dramat 🤭 Pozostaje uruchomić trening na laptopie, bez przerzucania na TV, a na TV odpalenie jakiejś transmisji kolarskiej z YT.
  21. "Pani domu" dobrze radzi, w sumie napisałem to samo tylko bardzie chaotycznie 😎
  22. O to to. Chociaż samotną włóczęgę w ciszy od czasu do czasu cenię sobie najbardziej Wrzucaj, też popatrzymy 🤣 A serio - bardzo fajnie napisałeś 👍Człowiek coraz starszy, kondycja może już nie ta ale wiek ma też pewne zalety: 1) człowiek zaczyna dbać o siebie, zaczyna sobie to dobre zdrowie cenić; 2) doceniamy czas, jakże mi szkoda ludzi, którzy ziewając opowiadają jakieś bzdety z Netfliksa; 3) chyba lepiej organizujemy sobie ten czas, planując jakieś treningi, przejażdżki, wyprawy; 4) kasa, chyba wszyscy możemy sobie pozwolić na więcej niż kiedy byliśmy tylko piękni i młodzi... 5) .... Mnie póki co rower wciąż jara, chociaż po powrocie z kilkudniowych sakw chyba za każdym razem odczuwałem zniechęcenie do roweru, przesyt. Może po części też dlatego, że nie mogłem się zmusić do kręcenia po ciągle tych samych trasach, po których jeżdżę w tygodniu, po pracy. W jakiś sposób problem ten rozwiązał zakup MTB - na nowo odkryłem najbliższą okolicę. Tym rowerem nie zdążyłem się znudzić, chociaż kurzy się w garażu, bo teraz wkręciłem się w trenażer Mamy bardzo fajne hobby, 100x lepiej wydać pieniądze na rower niż na telewizor, a jak ktoś ma przesyt - jak to już wielu przede mną wskazało - najlepszą przyprawą jest głód Edyta: Można się bawić w sport, ścigać, trenować. Można skakać po górach, można uprawiać turystykę rowerową, łącząc biwakowanie z jazdą na rowerze. I spotyka/poznaje się kupę fajnych ludzi. Na naszej (mojej i żony) pierwszej wyprawie rowerowej (a wkręciliśmy się w rowery w drugiej połowie życia, chociaż wcześniej, jak każdy - jeździliśmy w dzieciństwie) spotkaliśmy czterech szalonych, młodych Australijczyków, którzy przemierzali pędem Europę, spotkaliśmy parę starszych od nas Nowozelandczyków, którzy też przemierzali Europę ale dostojnie, z wielką patelnią i namiotem czy wreszcie - dwóch Chińczyków, którzy zgubili drogę w Czechach
×
×
  • Dodaj nową pozycję...