Skocz do zawartości

spidelli

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    4 104
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    28

Zawartość dodana przez spidelli

  1. Czyli to taka choroba naszych czasów - końcowy użytkownik beta - testerem @pecio a właśnie na linuksie człowiek zmuszony do szukania alternatyw, więc tematy gpx do eTreksa rzeźbiłem w QMapShack, potem tylko w przeglądarkowym Brouterze, a od wczoraj próbuję się zaprzyjaźnić z BaseCampem Poczyściłem mapy i zainstalowałem najpierw w BaseCampie Freizeitkarty PL, CZ, AT i DE a potem poinstalowałem je MapInstallem w eTreksie - chyba pierwszy raz spróbuję pełnej zgodności w wyznaczaniu trasy i śladu na tych samych mapach No ale to już temat na inny wątek.
  2. Topeak ma taki uchwyt, który można mocować albo do dedykowanego koszyka albo na trytki: https://www.topeak.com/global/en/product/1386-NINJA-MASTER+-FREE-STRAPPACK Dętki szkoda mi wozić na słońcu, wiec jest w podsiodłówce ale gluta do dętek wożę:
  3. No to odpalam Vera Crypta albo wracam do Linuksa A serio - na władzę nie poradzę, raczej chodzi o zabezpieczenie prywatnych dokumentów przed miłośnikami cudzego mienia
  4. @pecio Grzebałem w rejestrze tylko tyle, by "uwiarygodnić" magistralę dla BitLockera (można odpalić BitLockera w Win Home). Mam też foldery użytkowników na innej partycji niż C i odpaliłem chyba większość zabezpieczeń więc może coś jest na rzeczy Ale internety znają ten problem z aplikacjami systemowymi do zdjęć, filmów i muzyki. Muszę pomęczyć laptopa czymś innym niż Rouvy, zobaczymy czy trapią go te same problemy
  5. @Electronite Niezła historia, dobrze że w sumie z pozytywnym zakończeniem 👍 Z Leppera i talibów w Klewach też wszyscy mieli bekę 😎 Nagrania u Sowy też falszywki, ba sam Sowa jest zmyślony 😉
  6. Bardzo źle wspominam dystrybucje typu rolling release, np. Arch Linux - super aktualny system, lekki i responsywny tylko miał tendencję do przykrych niespodzianek typu "aktualizacja pozbawiła cię drukarki". I nie wiesz tego, bo drukujesz sporadycznie, np. kiedy musisz załatwić sprawę urzędową. Fedora była ok, tutaj nie było stałej aktualizacji pakietów do najnowszych wersji ale cykle, niestety za krótkie moim zdaniem - 6 miesięcy i wszystko od nowa. Ale to distro korporacyjne więc taka polityka firmy. Gentoo - ile to dni przesiedział człowiek przepisując komendy i kompilując wszystko pod siebie, od jądra począwszy.... Debian Stable - świetna sprawa - siadasz, raz ustawiasz i działa długie miesiące. Ale mnie najbardziej przypasowało ostatecznie inne distro korporacyjne czyli Suseł. I o ile w Archu każda aktualizacja mogła coś wywalić, o tyle Suseł raz ustawiony działał latami, nawet po upgrade wersji. Niedoróbki się zdarzały ale dotyczyły bardziej pakietów typu Gnome czy KDE. Być może miałem za słaby komputer ale twórcy Gnome 3 odpłynęli, w efekcie często wywalało mi programy. W KDE też mi coś crashowało, poza tym nie lubię kombajnów - niby dostajesz spójne środowisko ale Thunderbird bije na głowę systemową pocztę z Gnome czy KDE. A nic mnie tak nie drażni, jak dublowanie aplikacji i robienie śmietnika w systemie. dlatego nie mogę strawić telefonów Samsunga, zwłaszcza tych wcześniejszych, gdzie obok Androida były aplikacje od Samsunga. Najfajniejsze są takie lżejsze środowiska jak Mate czyli Gnome sprzed ubuntuizacji. Ale coś mi tam zgrzytało w nowym kompie, zostałem więc przy Windowsie. Faktycznie przy skromnych wymaganiach, kiedy wystarczy Firefox, klient poczty, kupimy drukarkę przyjazną linuksowi, jak Brother - można ustawić sobie świetnie spasowany i stabilny system, bardzo bezpieczny, bo co wam zrobi załącznik w poczcie pisany pod Windowsa? Nawet PITa da się wypełnić na linuksie Ale schodki zaczynają się, kiedy trzeba skorzystać z aplikacji firm trzecich - np. szukając opaski a potem zegarka kierowałem się też tym, czy ma aplikację na smartfona, bo firmy trzecie z reguły olewają linuksa i nie piszą sterowników ani aplikacji na ten system. Co do konsoli - wbrew pozorom jest bardzo wygodna, trzeba tylko opanować kilka podstawowych komend z danej dystrybucji żeby aktualizować system, instalować pakiety, listować katalogi, zmieniać uprawnienia. Niektóre dystrybucje, jak choćby Suseł mają nakładkę graficzną czyli Yast, gdzie wszystko da się wyklikać. Ale wyobraź sobie, że przed aktualizacją systemu zapisujesz sobie bekap ważnych plików konfiguracyjnych, np. /etc/fstab z układem partycji. Potem go tylko podmieniasz i wszystko jest po staremu. A pliki konfiguracyjne samby, dlna czy innych aplikacji można z reguły kopiować między dystrybucjami - to jest ogromne ułatwienie i oszczędność czasu - robisz raz a używasz do oporu. Owszem Winda też ma opcję zapisywania w chmurce konfiguracji ale też daleko mniejszą możliwość personalizacji systemu. Wreszcie niektóre apki konsolowe typu htop, mc czy playery typu moc... Był kiedyś taki projekt, nazwy nie pamiętam, że można było podmienić system w routerze, a jeśli miał wejście USB to już w ogóle można go było zmienić w minikomputer - na pendrive albo karcie pamięci doinstalowywało się programy i - sam testowałem - można było zdalnie odpalić rtorrenta (router sam sobie ściągał na pena) albo przez podłączenie przez kabel z jackiem można było puścić muzykę przez wejście linowe w radiu czy miniwieży. Teraz to wszystko lepiej robią smartfony ale dało się i kiedyś. Na koniec - niestety coś mi się ciągle sypie w windzie na blaszaku, np. znikają mi ikony apek z paska zdań, te systemowe do zdjęć czy muzyki wiecznie skrzeczą, że błąd rejestru, naprawa pomaga na jedno uruchomienie. Naprawiłem print screeny i chciałem dać zrzut konsoli bo mam zainstalowany WSL a w nim OpenSUSE ale przestał działać... Normalnie pionierskie czasy Linuksa mi się przypominają.... Właśnie mi nowego Outlooka wywaliło podczas pisania maila...
  7. bliitz - 17476 km (szosa, gravel, trenażer) Zigfir - 15293 km (szosa, MTB, trenażer) provayder - 12331km (szosa, MTB) bashey_pl - 9178km (Cross) SpinOff - 8199 km (szosa, gravel, trenażer) michalr75 - 8064 (MTB) TheJW - 7602 km (szosa, MTB, trenażer) dfq - 7356 km (MTB, trenażer) Cross90 - 7002 km (Szosa-4867 km/Cross-1369 km/MTB-766 km) spidelli - 5966 km (MTB - 420 km, trenażer - 615 km, gravel - 4931 km) Jacekddd - 5609 km (rower poziomy) ernorator - 5510 km (szosa, gravel, trenażer) szczupak56 - 4242km (cross 3523/fitness 719) NerfMe - 4207 km (MTB) revolta - 2826 km (MTB) Greg1 – 2648 km (szosa/gravel, MTB) Sansei6 - 2500 km (MTB) JWO - 1258 km (MTB) Kasia1976 - 1244 km (MTB) marcesco - 880 km (gravel) Zbyszek.K - 335 km (cross/szosa) CoolBreezeOne - 101,8 km (MTB) iks - 100 km (MTB) Hulk14 - 94 km sznib - 52.8 km (MTB) PJ4cK - 41km
  8. Wymiękłem po kilkuset metrach - nie czułem się na siłach a profil trasy mnie przerażał, zamieniłem na ROSSFELD FROM BERCHTESGADEN | GERMANY I ledwo żyję, etap z TdF na przyszłą sobotę, ostatni dzień wyzwania. W tygodniu lajtowo, same plaskacze jeśli już @ernorator Wpisaliśmy niemal jednocześnie, ciekawe trasy ale gór mam dość na razie
  9. Ponieważ polecenie "Napraw" nie naprawiało aplikacji Zdjęcia to dałem "Resetuj", w efekcie aplikacja wyparowała z systemu; w MS Store jest do pobrania, niestety nie mogę jej zainstalować bo wywala błąd 🤣 Print screena też nie zrobię bo nie działa 😂
  10. Kilkanaście lat temu przeszedłem na linuksa; trochę z ciekawości, trochę dlatego, że z reguły nie kupowałem komputerów a dostawałem złomki, z którymi linux dawał sobie radę. W końcu kupiłem własny komputer, na którym pracowałem 10 lat. Przerabiałem wiele dystrybucji, ale ostatnie kilka lat siedziałem na OpenSUSE - bardzo stabilna dystrybucja, a jednocześnie konfigurowalna, a ponieważ nie leżało mi ani nowe Gnome ani KDE, miałem swoje środowisko w oparciu o Mate. LibreOffice, Firefox, Thunderbird, GIMP, VLC, do tego Samba i miniDLNA i wszystko hulało. Z czasem jednak blaszak zaczął niedomagać - najpierw wysiadła zintegrowana karta sieciowa. Kupiłem drugą ale w końcu i ona wysiadła. Kupiłem więc na Allegro Della z leżaków magazynowych - nowy ale nie kuż najnowszy komputer. Miałem na nim zainstalować linuksa ale jakoś nie szło mi specjalnie (Gmnome się wysypywał, a KDE nie lubię), na pokładzie był Windows 10, trochę się nim pobawiłem ale w ogóle mnie nie przekonał, w efekcie po kilku dniach zabawy z dual bootem komputer poszedł w odstawkę na ponad rok, a ja wróciłem do starego blaszaka podłączając komórkę po USB jako modem. Najgorszym problemem w starym blaszaku był jednak stary (darmowy złomek) monitor o zabójczej dla oczu rozdzielczości. Przeprosiłem się z nowym blaszakiem, nowy Windows 11 nie wyglądał już jak kupa po hucznym Sylwestrze, rozpocząłem więc powolną migrację. Niby wszystko działa od strzała, grafika hula, mam filtry światła niebieskiego, no niby cud - malina. Od jakiegoś czasu używam nowego blaszaka, w międzyczasie dokupiłem laptop z Windows 11 i wciąż nie dowierzam, jak komercyjny produkt może być niedopracowany: - co jakiś czas nie mogę otworzyć zdjęć albo filmów zgranych z telefonu, bo wywala jakiś błąd z rejestrem, trzeba "naprawiać" te wbudowane aplikacje; - konto przypisane do imienia i nazwiska - jak u jabola, wiem można obejść; - aplikacja Poczta lubi sobie zniknąć z paska zadań mimo że ją tam przypinam namiętnie; - jest jej następca, testowy Outlook - też lubi zniknąć z paska, poza tym ma reklamy w wersji darmowej; - byłem zmuszony przejść na Outlook, bo aplikacja poczta ma problemy z załącznikami - raz można dodać pdf, a raz nie, na stronie suportu MS wisi od 3 tygodni info, że pracują nad tym, założe się że nic nie zrobią, bo od stycznia Outlook wchodzi jako oficjalny klient poczty w Win. - niektóre aplikacje muszę wywoływać z paska (klikać) po kilka razy, bo nie wstają; - dzisiaj nie zapisałem ani jednego zrzutu ekranu. Generalnie mam wrażenie, że wszyscy idą drogą jabola i lada moment będziemy płacić najpierw za sprzęt, a potem za funkcjonalności albo usługi (ponoć w Audi już tak jest ). Druga sprawa to niedopracowanie systemu, normalnie jak w darmowym linuksie To tak trochę żartobliwie kilka spostrzeżeń. Najważniejsze, że Rouvy działa jak złoto
  11. Ja nie mam wyboru - w poniedziałek po 6 rano wyjazd do roboty, co się da trzeba w niedzielę ogarnąć Najgorsze, że jak pług przejedzie to zbierze z ulicy a skibę odwali na mój wyjazd. Jak to przez noc przymarznie....
  12. Ja dziś jadę Tour de France 2023 | Col de la Loze Oczywiście najpierw rozgrzewka przy odśnieżaniu wokół chałupy.
  13. Napisałem długą ripostę ale odpuszczam. Wątek nie o tym Wszystkim dużo zdrowia, rekordów na Stravie i mniej telewizji
  14. Osobiście nie chorowałem, generalnie od kilku lat nawet przeziębienia się mnie nie imają, owszem miewam katar ale nie taki jak kiedyś. 20 lat temu za to grypa jelitowa mnie położyła na tydzień Miałem typowe objawy grypy, z gorączką, dreszczami + atrakcje toaletowe Żona z kolei przechorowała, 10 dni w łóżku, a potem - męczyło ją nawet wchodzenie po schodach. Jestem natomiast mocno sceptyczny co do szczepień - wprowadzono je w pośpiechu, bez pełnego cyklu badań, w atmosferze nakręconej przez media paniki, zwalniając Big Farmę z odpowiedzialności. Tutaj ktoś zebrał artykuły o niepożądanych dobrodziejstwach szczepień: 1000 recenzowanych artykułów na temat urazów poszczepiennych (drtrozzi.org) Edyta: Wnioski każdy sobie wyciągnie sam, myślę, że w indywidualnych przypadkach lekarstwo okazało się gorsze od choroby. Być może to kwestia wcześniej niezdiagnozowanych chorób, na które szczepienie zadziałało jak katalizator ale to już czyjaś odpowiedzialność za decyzje.
  15. W sumie to dawno nie używałem bukłaka - fakt, że jest bardzo wygodny, zwłaszcza jak trzeba trzymać kierownicę - łatwiej złapać ustnik niż macać za bidonem ale nigdy nie lubiłem płukania bukłaka Strasznie to upierdliwe. Nie trzaskam co prawda długich tras na MTB, z dala od cywilizacji - w przeciwieństwie do graveli, na których lubię się włóczyć ale głownie po asfalcie. Kupiłem taką zwijaną linkę i zacząłem korzystać z wiejskich sklepów i stacji paliw, żeby dokupić wodę w razie potrzeby. Zapinam rower pod sklepem, licznik odpinam i do kieszonki, telefonem i tak płacę - jak na razie żadnych przygód. Nawet jeśli używam plecaka z bukłakiem, to 2 litry wody, jakieś drobiazgi typu dętka czy multitool - to zupełnie co innego niż pakowanie się w plecak na wyprawę, raczej nie stanowi to dużego obciążenia. Autor wątku w sumie też pyta o plecak na drobiazgi... Ale i tak wolę nerkę. Mam taką symetryczną Camelbaka - po dwie kieszenie - z jednej strony narzędzia, dętka, z drugiej - telefon, a pośrodku jest miejsce na bidon.
  16. Powiem Wam, że się wkręciłem. Do przyszłej soboty mam skończyć 3 z 4 jazd górskich Jutro robię jedną, w niedzielę najtrudniejszą i coś zostaje na przyszłą sobotę Kupiłem stację dokującą na laptopa i dziś pierwsza jazda z obrazem na TV. A propos lam, to też czasami mijam, jak jadę na przełęcz Tąpadła, chociaż to właściwie chyba alpaki. A dziś koleżanka mi zwróciła uwagę, żebym uważał na strusia:
  17. Możesz też rozważyć plecaki biegowe, mam Asicsa (akurat był w przecenie) i używam go w czasie pieszych wycieczek i na rowerze, w zasadzie tylko na MTB (bo gravele mam albo otobołkowane albo używam kieszonek w koszulce) i wtedy, kiedy nerka to za mało. Salomon ma sporo plecaków i kamizelek do biegania, tylko ceny trochę dziwne - im mniej materiału tym drożej 😉
  18. Ja niestety nie dałem dziś rady, musiałem walczyć ze śniegiem
  19. Zapomniałem dodać, że kupuję je na okrągło - na przecenach czy outletach. Może teraz jest dobry moment żeby takie letnie buty kupić.
  20. Ja generalnie kupuję biegówki - do chodzenia na co dzień. Koniecznie czarne i przewiewne (udają półbuty). Te bardziej sfatygowane używam na rowerze, również pod dachem.
  21. Jak wrócę względnie wcześnie do domu, to spróbuję dziś pojechać. W czwartek wolne a na piątek - sobotę - niedzielę zostawiam maraton czyli pozostałe 3 trasy z wyzwania górskiego 🙂
  22. Pozwolę sobie ożywić wątek. Wpiąłem mojego bardziej szosowego gravela (Gestalt) w trenażer i zacząłem się zastanawiać czy to aby nie dobry moment żeby kupić zatrzaski. Rower postoi pod dachem przynajmniej 4 miesiące, byłby czas do przyzwyczajenia. Myślałem o jakimś podstawowym ale przyzwoitym pod względem jakości zestawie. Rower to wciąż gravel, więc pewnych rzeczy nie przeskoczę, sam również nie mam ambicji do ścigania. Dość długo i skutecznie wzbraniałem się przed zmianą pedałów ale chyba jednak się przełamię. Drugi gravel jest moim rowerem turystycznym, pod sakwy, tam zostanę przy platformach, bo będzie chodzone. Co ciekawe, Marin Cortina to taki mix gravela i przełajówki i w komplecie były platformy z noskami Mógłbym na trenażerze powalczyć z noskami tak z ciekawości bo na drodze sobie jakoś tego nie wyobrażam Rower, w którym naprawdę przydałyby mi się zatrzaski to MTB - błoto, śnieg, jakieś lądowanie i nietrudno spaść z platform - raz omal nie zaliczyłem solidnej gleby w lesie, kiedy przesmrodziłem z hopką i przy lądowaniu na stojąco stopa mi uciekła. Na marginesie - ta przygoda to przez brak doświadczenia, nie wykręcam podniebnych ewolucji Dlatego myślę, że może taniej i niespecjalnie gorzej będzie pójść w jeden system w obu rowerach, przynajmniej zaoszczędzę na jednej parze butów.
  23. Brawo Panowie, jak dostanę link to też dołączam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...