To mój pierwszy post na forum więc witam wszystkich. Żeby opisać czego dotycza moje wątpliwości muszę trochę przybliżyć swoją historię. Przez wiele lat jeździłem tylko i wyłącznie rowerami typu cross. Głównie po drogach ścieżkach rowerowych i leśnych. Gdzieś ok rok temu postanowiłem sobie kupić jakieś pierwsze MTB aby sprawdzić czy to jest dla mnie. Kupiłem używke cannondale na kole 26 cali. Fajnie się jeździło po lesie zobaczyłem że rower w końcu może zjechać trochę w "dzikszy"teren i podjechać na dość stroma górkę. Mieszkam nad morzem więc nie mam jakiś dużych wzniesień ale gdzieniegdzie dość dzikie tereny w które uwielbiam się zapuscić. Szybko stwierdziłem że to jest to i się bardziej wglebilem w tematykę MTB. Następny był zakup GT na 29 calach i trochę lepszym osprzęcie i zrobiło się jeszcze lepiej. Koło 29 daje fajna stabilność i łatwość pokonywania przeszkód. Szybciej też się toczy w terenie i łatwiej mi utrzymać prędkość. Zauważyłem też że jakoś lepiej mi się podjeżdża pod okoliczne wzniesienia. Poprawiłem kondycję i okazało się że większość mojego terenu jestem w stanie podjechać na przełożeniu 32-36 i zastanawiam sie czy nie spróbować skonstruować napędu 1x10 lub 1x11. Zacząłem analizować geometrie rowerów MTB i tu się pojawia moje wątpliwości. Czy w takiej sytuacji lepszym rozwiązaniem i dla moich potrzeb nie byłby rower o charakterze bardziej trailowym tj z jednym blatem, większym skokiem amortyzatora, z kątami 66,5 i 74 krótkim Cs 430mm i dłuższym reachem. Do tej pory jeżdżąc na GT o kątach 70,5 i 73,5 z tylnym trójkątem dl 445 zastanawiam się czy coś bym zyskał na zmianie. Lubię się czasami wladować w dziki teren i czy zmiana roweru zapewniła by większą stabilność zwrotnosc i bezpieczeństwo? Nigdy nie miałem do czynienia z tego typu rowerem i nie wiem jakie bym mógł mieć odczucia względem obecnego. Chciałbym żeby ktoś się odniósł do tych wypocin czy może takiemu amatorowi jak ja ciężko będzie żebym poczul różnice w geometrii a rower na ścieżki to przerost formy?