Skocz do zawartości

abdesign

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    4 037
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Zawartość dodana przez abdesign

  1. Na wstępie - dotyczy to tylko "uszosowienia gravela" inaczej chyba nie warto moich wypocin czytać. Wiem że zadając pytanie nikt nie oczekuje filozoficznych odpowiedzi ale... Czy się opłaca (oczywiście pomijając fakt, że dla jednego człowieka 100zł to dniówka a dla drugiego 1000zł to stawka za godzinę) czy się nie opłaca to zależy głównie od tego jak bardzo jazda jest bliska naszych maksimów wydolnościowych dodatkowo jakie preferujemy i objeżdżamy trasy oraz jakie ryzyko podczas tej jazdy podejmujemy (Chciałbym zostać dobrze zrozumianym: nie chodzi o brawurę tylko normalne rowerowe ryzyko wynikające z balansowania na granicy umiejętności - typu jak się w zakręt kładziemy, jak walczymy na dojściu do koła etc.) . Żeby zobrazować czemu ma znaczenie owo zbliżanie się do swoich możliwości wydolnościowych: Czasem jak wychodzę na rower z ciut mocniejszymi od siebie (Ci naprawdę mocniejsi to mi wklepią bez względu na wszystko) na "wyjście zero litości" to waga kół, opony i wiele innych rzeczy (chociażby to jak i gdzie ręce trzymam) ma kolosalne znaczenie - proponuję komuś sprawdzić ile razy da radę na ciężkich mało responsywnych kołach na trudnej i krętej trasie po którymś tam zerwaniu na zakręcie dojść "peleton" który nie czeka... Drugi biegun jazda po ścieżkach mieście... (czasem człowiek jedzie do pracy) i nie ma znaczenia czym jedzie po ścieżce bo i tak wyżej wała nie podskoczy i nawet na rowerze DH się nie spoci a na światłach dojeżdżają do niego tabuny mijanych wcześniej z trudem veturilów.... To też warto rozważać. Czasem dobra opona i lekkie koła to konieczność czasem nie mają najmniejszego znaczenia - a życie? Jak to życie lokuje nas gdzieś pomiędzy tymi biegunami i sami najlepiej ocenimy bliżej którego owo życie nas umieszcza. Drugi z aspektów czyli "ryzyko": Warto też (przy założeniu jednak że jedziemy ambitniej - ambitniej jak na nas, a nie że komuś proponuje start w tdf) zwracać uwagę na inny z walorów opon "trakcję-trzymanie" często opony pomimo niskich oporów toczenia nie pozwalają na niskie i szybkie wchodzenie w zakręty bo nie trzymają a to w konsekwencji zaniża średnią bo się człowiek... zaczyna się cykać i co gorsza to wchodzi w krew - długo się z tym walczy. To też trzeba mieć na uwadze - nasze trasy, pogodę przy której jeździmy i... właśnie jak jesteśmy skłonni podejmować owo ryzyko. Dla każdego człowieka niezależnie od "odwagi" i skilla znajdzie się trasa która będzie premiowała opony teoretycznie wolniejsze ale o mocniejszym trzymaniu. No i trzeci oczywisty - sama trasa.... nawet jeżeli to twarda ale specyficzna trasa* to najszybsze moje opony szosowe (no a kurde trochę szybkich opon i szytek mam) na *mokrym pochyłym bruku są wolniejsze od takich z bieżnikiem CX. No i dobra nagadałem się a od siebie propozycję mam taką... kurka wodna - zaaaaaaaawsze warto na "chibkich" szosowych oponach i leciutkich kołach - oczywiście jak droga prosta, gładka i sucha - nic nie odda tej radochy.
  2. Masz rację niczym się nie różnie od tych ludzi którzy uważają że na tych krótkich odcinkach gdzie dopuszczony jest ruch pieszych i rowerów łącznie to nawet mi analogowemu nie powinno być wolno jechać tych 40km/h... sam się ograniczam nie potrzebuję do tego przepisów. ps. w sumie to temat prowadzisz tak bezdennie nieinteresująco, że aż dziwne że tak długo wytrzymałem. Do widzenia.
  3. taaaa.... "Byczki" po 90kg to nie szyją TT-kami po ścieżkach rowerowych 40km/h a jak jadą asfaltem to nikomu nie przeszkadzają... a zazwyczaj i tak są grubo za szczypiorkami po 70kg. - widać ile wiesz o szybkiej jeździe... albo raczej jak bardzo karkołomnie naginasz argumenty do swojej tezy. Dziewczyny od takich prędkości (sam naopowiadałeś jakiś głupot o kadencji którą utrzyma tylko ten kto tak potrafi analogowo) to mają wywalone na rowery elektryczne tak samo jak chłopcy... A brakujące ogniwo, któremu tęskno do odblokowanego roweru elektrycznego to prawdopodobnie niestety Ty kolego... ale zrozumienia tu nie zajedziesz. My tu po prostu lubimy rowery i jak pot w oczy szczypie... I nie lubimy oglądać typa co na jakimś falkonie czy jak to się tam nazywa nas straszy jadąc zygzakiem - nie i już. Prawie nikt by tu ankiety o zwolnienie rowerów elektrycznych z ograniczeń w przestrzeni publicznej nie podpisał. Jeszcze raz: nikt Cię tu nie rozumie, musisz się z tym pogodzić.
  4. Toż ludzie którzy kręcą po 40km/h po płaski to ostanie pieniądze odda żeby sobie przedłużyć wyjazd w góry po to żeby godzinami podjazdy robić ze średnią 18km/h... Nie dawaj przykładu mocnych szosowców, którzy chcieliby się wspomagać - bo to ślepa uliczka - nie istnieją.
  5. Kolego na całe szczęście tyle Twojego co sobie tu napiszesz Generalnie od bardzo dawna chodzi o to żeby realizować wolę większości... a większość w tym temacie nie życzy sobie wspomaganych rowerów bez ograniczeń w przestrzeni publicznej. Ps. Identyczną kadencję mogę mieć ziewając... i mając "topiące" mi płuca xxx Wat.
  6. Nie ma na świecie takich ludzi którzy są w stanie jechać 40km/h (a nie tylko rozpędzić się na chwilkę) i chciałyby się pozbawić części wysiłku w to wkładanego... więc kogo fizycznie istniejącego dotyczy ten przykład? Pokarz mi takiego gościa który w godzinę analogowo zrobi 40km i chciałby mieć rower elektryczny (chodzi o taki do jeżdżenia po drogach publicznych) - na wiadro mu taki rower? Co ma z nim niby robić? Jechać jak ostatnia pipa (jeżeli chodzi o ilość wkładanego wysiłku) byle się tylko nie spocić ale żeby było na liczniku 40? Nie, wśród analogowych potrafiących 40km/h nie ma na to chętnych - to nieistniejące yeti - tej grupy zatem nie ratuje zdjęcie ograniczeń. Wyżej kolega napisał oczywistą dla większości ludzi prawdę - żeby pojechać solo średnią tylko nogami 40km/h to trzeba paru lat doświadczenia a nie tylko możliwości bez oporowego kręcenia nogami tak żeby namachać kadencję na 90+. Bo do tego to wystarczy 2 tygodnie i 18 a nie 50 lat na karku bez żadnego treningu a zatem i żadnego doświadczenia w poruszaniu się po przestrzeni publicznej.
  7. Jeśli to wkręcane.... to: Dorobić kształtkę z aluminium która złapie po japońsku - "jako-tako" za kilka zębów a resztę zalać żywicą?
  8. hihihihi kurde detektywa se zatrudnijcie. Dziabniętą miałem jedną sztukę w niemal nowym komplecie - ot taka to tajemnica.
  9. Stary... kolega zastanawia się nad wielkością ramy "szosowej" a Ty swoje doświadczenia z fullem przytaczasz? PS. Mam koszulkę XL w którą się nie mieszczę i S'kę która na mnie wisi...
  10. To co mi się wydaje... a czy jest prawdą to nie wiem bo widzę wiele nakładających się problemów 1. Ta rama jest za krótka dla Ciebie - wybrałeś rower o średnio pasującej do Twojej budowy ciała geometrii 2. Masz źle ustawione siodło w poziomie - więc zapierasz się o kierę - drętwieją paluchy. (jeżeli chodzi o przód tył to też jest wg. mnie źle powinieneś cofnąć) 3. Masz za szeroką kierownicę - nadgarstki Ci zjeżdżają do środka co dodatkowo zwiększa nacisk na nerwy łokciowe 4. Masz za wysoko kokpit. Lord nie lord ale Tobie by melonik z głowy na wertepach nie spadł. Na próbę wywal podkładki, podnieś minimalnie nos siodła i daj je do tyłu (jak wspomniałem dvpa Ci zjeżdża i zapierasz się na rękach pomimo wyprostowanej pozycji na lorda - dlatego drętwieją Ci paluchy). PS. Myślę że sporo można poprawić w tym jak się czujesz na tym rowerze ale ustawiane osoby o Twojej budowie ciała (w ogóle mam swoje zdanie na temat ustawiania ludzi po zdjęciach i filmikach... domyślasz się jakie) przez internet mija się z celem.
  11. Mnie ostatnio w zasadzie wnerwia wyłącznie to co robi inni goście na rowerach szosowych. Pogodziłem się dawno z pieskami, hulajnogami dzieciakami od łili, samochodami wymuszającymi pierwszeństwo, żyletkowcami w zasadzie niemal z każdą przeciwnością. Ale z gośćmi którym się wydaje że coś jadą... i mają w dvpie innych nie potrafię się pogodzić. Takimi ścinającymi zakręty chociaż widzą naprzeciwko innych ludzi albo z rozpasaną kolumną zmuszającą do zwalniania jadących naprzeciw, niesygnalizującymi niczego fujarami, "prosem" co się bez oglądania wbija a przed chwilą wstał od stolika z kawką... "gadułami na randce", "Anglikami" - po prostu nie potrafię - to jest dla mnie przykry "gwałt" na wyobrażeniu o jeździe rowerem szosowym.
  12. Rolkę Tacx Antares Moja stara to się gdzieś sprzeniewierzyła... Człowiek się zwija z zawodów, czasem słyszy prośbę, "zostaw mamy start za 2h potem jakoś podrzucimy", więc tak pożyczona w biegu bezosobowo, oddana komu innemu pojechała z kimś trzecim gdzieś tam i zaginęła.
  13. Nie, offset ta sztyca ma jaki ma. budowa jarzma po prostu wg. tego marketingowego opisu pozwala teoretycznie na szerszy o 1cm zakres regulacji samego siodła - chwalą się że niby o tyle więcej możesz sobie przesunąć siodło na prętach.
  14. W zasadzie z każdej karbonowej sztycy jaką posiadam/posiadałem (a ma/miała offset i jest/była o średnicy 27,2) jestem/byłem zadowolony. (w przeciwieństwie do sztyc bez offsetu albo grubszych) Teraz mam dedę superzero, easton'a EC90SL i jakąś Enve bez wahania je polecam.
  15. Tu pełna zgoda, tak patrzę na dwóch aktywnych kierowców w mojej najbliższej rodzinie, którzy są w wieku 70+ ojciec i teść. Ojciec w czasach jak ja byłem pasażerem w Jego samochodzie to był świetny - "oaza spokoju ze sportowym zacięciem" - płynnie, szybko ale bez brawury, bezpiecznie - bardzo mi imponował jako młodemu kierowcy kiedyś. Dzisiaj jeszcze daje radę chociaż przestał jeździć płynnie, wiecie o co chodzi - rusza i hamuje już tak, że pasażer cierpi a nigdy tak nie było. Widać że motorycznie pomimo że jeszcze się nadaje na kierowcę to z czasem to będzie problem coraz większy. Teść, nie wiem jak jeździł jako np. 30-sto latek, jako 40-50-cio latek przeciętnie, znośnie ale dziś.... oj, On jeździ dziś jak kierowca który prawo jazdy ma od roku, "już się nie boi ale jeszcze nie umie". Oprócz tego że w jego jeździe to co zaczynam dostrzegać u ojca jest zwielokrotnione - u teścia to można zwymiotować po 5 minutach, to zniknęło coś co każdy długoletni kierowca sobie wyrabia - cierpliwość i zapotrzebowanie na bezpieczeństwo: przekracza prędkość wcale nie na "mały mandat", zajeżdża, wyprzedza gdzie nie powinien - niemal ładuje się na czołówki uciekając w ostatniej chwili... Lubię gościa, naprawdę jest Ok, ale moje dziecko czy żona z tym dziadkiem do samochodu już nie wsiądzie - nigdy się na to nie zgodzę. Jemu bym prawo jazdy zabrał.
  16. To akurat całkiem niezła waga jak na kasetę która składa się z takiego a nie innego zestawu koronek - dwie pierwsze są cięższe niż standard bo startują z grubej rury dodatkowo kolejne w kasecie o ciasnym stopniowaniu rosną nieznacznie i są relatywnie małe więc albo w ogóle nie mają albo mają bardzo małe otwory dla zmniejszania wagi. Wcale te 285 w tej kasecie to nie jest zły wynik biorąc pod uwagę, że najniższa waga jaką podałeś czyli 214g to waży kaseta 11-23 kolejna czyli 12-23 to już 235g... Jeździć ciesz się tym co zyskasz na kulturze - zysk z na mniejszych przeskokach będzie wielokrotnie (chociaż owo wielokrotnie i tak będzie na poziomie promili się rozgrywać) w watach przewyższał tę "dodatkową" wagę.
  17. ... A myślisz że my widzimy? Ktoś ma za Ciebie tam pojechać i obejrzeć czy co? A słowo restauracja oraz renowacja to mają dość ściśle określone znaczenie... To co Ty chcesz zrobić nie wypełnia znamion tych terminów... Ale żeby skrócić męki i nie zostawić Cię bez odpowiedzi: - Nie ten rower nie nadaje się do tego aby stać się rowerem z przerzutkami... zwłaszcza jeśli miałby się zajmować tym ktoś kto zadaje takie pytanie.
  18. Pomijając wszystkie dywagacje na temat kadencji, potrzeby dokręcania z górki, treningu, mocy, bycia koniem, bycia leszczem, etc. a skupiając się na stronie technicznej i ekonomii - należałoby zmienić rower. Wartość odsprzedażowa tribana 100 to pewnie z 600zł (tak żeby się sprzedał a nie wisiał rok na serwisie ogłoszeniowym) z drugiej strony zakup normalnego taniego roweru szosowego z normalnymi przełożeniami (może sobie być po prostu triban 500 jak ktoś ma akurat sentyment) to kwestia 1000zł... czyli 400zł dopłaty. Za 400zł zrobić z tribana 100 rower który byłby rowerem szosowym - no to byłoby już wyzwanie.
  19. Wiesz Filip przecież, że pisząc "prymitywny" nie mam na myśli jakiegokolwiek wartościowania czegokolwiek i zgadzam się że cienko rurkowe ramy mogą się podobać. Chociaż z drugiej strony mówię jak się usiądzie na rower stalowy... i jak się usiądzie na caada 13.... na któregoś ze starszych wilierów, czy na BH67 którego sam kiedyś miałem - to się "stalowa dvpa" wstydzi bajania o nadnaturalnych właściwościach stali. Tyle że prawda jest taka - aluminiowych dobrych ram jest na lekarstwo bo kompozytowe są lepsze a owa "prymitywna" stal (a te się trafiają z fajnych rurek) z przeciętną tanią aluminiową wygra - jeszcze raz podkreślę jak będzie z dobrych rur, o fajnych przekrojach w przemyślany sposób pospawana - samo to, że byłaby z "żeloza" nie wystarczy.
  20. Po jaką cholerę? Co to ramy są robione z identycznych adekwatnych przekrojów i mają identyczną adekwatną geometrię, taką sama adekwatną ilość materiału? Co mi powie jakakolwiek sucha tabela? Przecież to również jak nie głównie o przekroje chodzi. Okrągła rura szalunkowa będzie tak samo gówniana jak okrągła rura kanalizacyjna tylko że przekroje ram za więcej niż czypińdziesiąt nie są okrągłymi rurami, ramy to nie idealne trójkąty z przesztywnionymi węzłami i nie są przyspawane do stołu pomiarowego tak żeby odebrać każdej 3 punkty swobody.... To jeszcze raz zapytam po co ktoś tu z nas ma czytać tabelę z której wynika kiedy przekracza granicę plastyczności stal a kiedy aluminium? Ja nie jaram się stalą - prymitywny materiał na ramę w XXI wieku a z aluminium są ramy pokroju blockhaus'a czy caad'a 13 które posiadaczom najdroższych ram stalowych zrobiły by przykrość... ważąc przy okazji 2x mniej... ale ich właściwości wynikają z geometrii ramy i przekrojów "rur". "Problemem" ram aluminiowych jest to że w dobie kompozytów świetność mają dawno za sobą, cóż prawie już nikt nie robi wyrafinowanych ram aluminiowych - to po prostu są zbyt pracochłonne i zbyt delikatne (a jak nie są delikatne to są toporne) a i tak ustępują pod względem wagi i parametrów kompozytowi... stąd dziś kupowane aluminium zazwyczaj jest - "przeciętne" bo ląduje w przeciętnie wycenionym rowerze.
  21. Taka specyfika tył zawsze sprawia więcej kłopotu ale nie to że się nie da ustawić... A z czego to wynika? Karbon plus klocek do karbonu będzie miał gorszą pracę niż zestaw na bazie obręczy z aluminium i zawsze przód ma łatwiej bo ma krótszy i to znacznie pancerz. Czyli nie opisałeś niczego dziwnego, rozprężanie się tylnego (a więc długiego pancerza) i linki wcześniej było kompensowane lepszym tarciem klocek-obręcz. Teraz zostaje Ci zadbać o bez kompresyjny pancerz i dobrą linkę. PS. klocki są bardzo ok, sam na nich jeżdżę, ważę co prawda mniej nawet z rowerem ale jeździ na tym kupa ludzi i raczej mało kto narzeka.
  22. Nie to, że ja neguję Twój pomysł jako taki... Masz jaki masz, moje też nie wszystkie są wyłącznie na racjonalnych przesłankach oparte. Napisałem wyłącznie to, że nie tylko pieniędzmi za tę fanaberię płacisz.
  23. Jak ja widzę Twój koszt pozamaterialny? Wybór V-ek spowodował wybór ramy z takimi a nie innymi standardami... mocowania kół czyli standardu piast ale i skrajnie ograniczony wybór obręczy i to każący Ci użyć wąskiej przystosowanej do "szosowej" opony - nie skorzystasz więc nic na nowym podejściu (słusznym) do szerokości i ciśnienia. Widelec też mógłbyś mieć w tej cenie normalny karbonowy... gdyby nie rama pod V-ki która w standardzie zaoferowała Ci "preste rurkie" sterową itd. - po prostu za coś co moim zdaniem nie jest wartością czyli akurat ten typ hamulców który wybrałeś - oddajesz zbyt wiele dobrodziejstw nowszych standardów i zamykasz się w wymierających... a to ani rower po kosztach złomu i produkcja "roześmianego pozytywnego szaleńca - jakich tu kilku mamy" ani nie unikatowe retro czyli rower który by rekompensował mankamenty nobilitacją pokroju melonika i tweedowej marynarki w kratę na zdjęciach z trasy na Stradzie podczas Eroicki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...