Skocz do zawartości

Brombosz

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 817
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Zawartość dodana przez Brombosz

  1. Jakie dokładnie łożyska kupiłeś? Jak i czym je wbiłeś/wprasowałeś? Tutaj jakość ma znaczenie. Do tego może damper to już jest drewno, które nie działa?
  2. 700g to jest dużo. Prawie kilogram. Jadąc na rowerze, jeszcze pewnie z jakimś plecakiem czy bidonem, wagę liczysz jako całość. Pomyśl o tym czy tobie jest łatwiej jak chudniesz prawie kilogram? Do tego widelec to jest element, z którego odjęcie wagi sprawi, że będziesz miał dużo lżejszy przód, co w przełajce całkiem ma sens. Łatwiej będzie ci operować kokpitem na ewentualnych nierównościach. Pytanie polega bardziej na tym, czy minus 700g i jakieś tam otwory, są dla ciebie warte tych 540zł. No i wiercenie otworków w takim elemencie jak widelec, też może odbić się na jego wytrzymałości. Zależy gdzie, czym i kto to będzie wiercił, a potem jak i po czym tym będziesz jeździł.
  3. Brombosz

    [youtube] Prośba o opinię

    Brutalna prawda jest taka, że dla większości ludzi, nawet jazda po ciekawych trasach w formie nagrania, jest zwyczajnie nudna. Zamiast oglądać jakiegoś gościa, który przez 20km gada sam do siebie, wolą włączyć sobie jakiś serial albo kabaret.
  4. No niezły biznes... My od nich tony taniego plastiku, a oni od nas dobre gatunkowo drewno. Za Tuska to chociaż zwierzątkom w lesie było lepiej.
  5. U mnie jest ciekawa historia. Październik, rok 2015. Poszedłem na L4 bo czułem się mocno przeziębiony. Dostałem syropek na kaszel i tydzień zwolnienia. Po tygodniu kolejna wizyta bo zacząłem gorączkować i byłem dosyć osłabiony. Dorzucili mi paracetamol, antybiotyk i jakieś tam inne podobne + kolejny tydzień zwolnienia. Po trzech tygodniach nie mogłem już nic zjeść, prawie w ogóle nie spałem i byłem lżejszy 20kg. Wejście na jedno piętro to był maksymalny wysiłek na jaki mnie było stać, do tego miałem wrażenie, że zdrowego fragmentu płuc to mi został tylko jeden placek 5x5cm po lewej stronie. Mogłem się położyć tylko prawym boku, bo inaczej się dusiłem. Cały czas wysoka gorączka i kaszel morderca. Internista z przychodni dopiero wtedy się dosyć mocno przejął i skierował mnie na zdjęcie RTG płuc. Ledwo tam o własnych siłach dotarłem, a na zdjęciu wyszły niezłe jaja. Zapalenie płuc w ostrej fazie z podejrzeniem gruźlicy. Po 3 godzinach wysłali mnie karetką na sygnale do szpitala zakaźnego i tam, biorąc do izolatki podali dożylnie zestaw na wszystko. Słabo te momenty pamiętam bo świadomość po trochę już mi odcinało. Po pierwszej nocy w szpitalu wyszło, że ten zestaw uratował mi tyłek. Na drugi dzień już byłem bardziej świadomy tego co się dookoła dzieje i oznajmiono mi, że jeszcze doba albo dwie i byłoby po zabawie. Przeleżałem tam 9 dni, po czym dostałem instrukcje ćwiczeń oddechowych, receptę, długie L4 i wypis do domu. Na do widzenia zapytałem co było przyczyną? Odpowiedź mnie zaskoczyła bo usłyszałem: "Nie wiemy. Gdyby to się powtórzyło w przeciągu dwóch, trzech lat, to trzeba będzie tej przyczyny poszukać." Jestem aktywnym krwiodawcą i musiałem na kolejną donację prawie rok zaczekać. Po tym roku na wynikach morfologii dalej było widać ślady tej choroby. Hematokryt i kilka innych były mocno zaniżone i dalekie od normy. Powrót do pełnego zdrowia trwał jakieś dwa lata. Z tego co sam się potem dowiedziałem, było to najprawdopodobniej jakieś SARS, MERS albo właśnie COVID. Dzisiaj komu ogarniętemu bym tych wyników wraz ze zdjęciem płuc nie pokazał, to odpowiedź jest zawsze taka sama: "COVID proszę pana, na 100%". A potem tylko widzę wielkie oczy jak pokazuję palcem na datę. Zawsze jest tak samo... A co do późniejszych infekcji, to w zeszłym roku straciłem na 2 tygodnie węch i smak, ale przebiegło to jak mocniejsze przeziębienie ze średnią gorączką przez jakieś dwa dni. Nic wielkiego.
  6. Dziękuję za takie przebijanie się. Raz mnie mało myśliwy nie ustrzelił. Dobrze, że trafiłem na trzeźwego, który w emocjach mi nie za***ał przez krzaki. Taki pieszy z rowerem, zanim się go wypatrzy, to dosyć dorodny jeleń. Bo kiedyś las był traktowany jak las, a nie jak plantacja drewna. Było więcej szacunku dla przyrody.
  7. @Rumcajs. Jedziesz X kilometrów drogą, która w pewnym momencie się kończy, bo zaczyna się coś takiego: A znaku żadnego.
  8. Stan dróg to jest ten mniejszy problem. Mnie najbardziej denerwuje oznakowanie. Dopóki jest wycinka to zazwyczaj stoi znak, że ona tam jest, więc spoko - omijam i wybieram inną drogę. Ale kiedy tylko ciąć zakończą, to ten znak znika. Nie ma nic o tym, że został śmietnik, przez który trzeba rower taszczyć na plecach. To bardzo denerwuje, kiedy po 10, 15, czy tam 20 kilometrach mam tylko dwie opcje: wracać tą samą drogą, albo przebijać się dalej jak przez ruskie okopy... Jakbym wiedział to bym inaczej zaplanował trasę. Jasnowidzem nikt nie jest.
  9. Eeee tam... Ja bym w moment znalazł zastosowanie dla takiej korby. Komu w zużytym napędzie łańcuch kilka razy strzelił przy mocniejszym depnięciu, albo wyłamał jakiś ząbek, ten zrozumie o co mi chodzi. 😁
  10. Wiem, że zwykły leśny dukt, nawet zryty przez sprzęt, nie zasługuje jeszcze na nazwanie go "terenem"... Ale zdarzyło mi się kilka razy trafić na pobojowisko zostawione po wycince. To nie były jakieś tam byle wertepy, tylko taki śmietnik wszystkiego, że żaden mistrz enduro by tamtędy nie przejechał.
  11. @Punkxtr A wytłumaczysz takim laikom jak ja, po co ten damperek w korbie? To działa na podobnej zasadzie jak dzisiaj owalna zębatka? Czy bardziej chodzi o płynną zmianę przełożeń? Czy może o coś jeszcze innego?
  12. Magia to na pewno nie będzie. Skoro reaguje na temperaturę otoczenia i jest szczelne, to raczej oczywiste, że w układzie jest coś jeszcze poza olejem, który ma mieć takie właściwości a nie inne. Pytanie tylko co to jest, gdzie to jest i ile tego tam jest. Znasz historię tego zacisku? Może ktoś już to wcześniej dłubał? Ewentualnie azjata w fabryce wkręcił śrubkę, na której było za dużo uszczelniacza. Albo to taki olej już dawno po terminie... Chociaż z tym się jeszcze nie spotkałem. Jakby dokuczał zbyt długo, to chyba faktycznie lepiej wyrzucić i zapomnieć. Szczególnie, że masz ten komfort.
  13. Do listy czynności, którą przedstawiłeś, nie ma gdzie się przyczepić. Sam osobiście jeszcze spróbowałbym przelać cały układ czymś dużo rzadszym i potem wyprzeć to oryginalnym olejem. Jakby nie pomogło to też myślałbym o śmietniku, podejrzewając jakąś wadę. Ew. zastanawiałbym się nad tym, czy powietrze nie chowa się przy jakimś gwincie... Ale tu bez rozbiórki całości nie da się stwierdzić.
  14. Może jakaś wada fabryczna w postaci źle odlanej formy? Wyrzuć do śmieci. Co się będziesz denerwował... 🤪
  15. To jeszcze takie pytanie. Pukałeś czymś w zacisk przy odpowietrzaniu?
  16. Ale co? Że to ona na drugim zdjęciu? To by wyjaśniało sytuację. Konkurencja.
  17. Miałem podobne przygody z M7120. Dopiero kiedy zablokowałem jakąś prowizorką tłoczki, tak aby ich nie cofać, efekt był zadowalający. PS. No i warto sprawdzić, czy przewód gdzieś nie jest dupnięty i nie puchnie.
  18. Dobrze, że zajrzałeś i wytłumaczyłeś, bo chatGPT też nie dał rady.
  19. Nic pilnego, nic nadzwyczajnego. Do starego Wheelera mocowane PM albo IS mi potrzeba. Odezwę się jak soli na ulicach będzie mniej, bo na razie rąk mi brakuje żeby wszystko codziennie czyścić.
  20. Kurcze... Też coś chciałem streczem owinąć ale widzę, że kolega już zarobiony.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...