-
Liczba zawartości
2 817 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Blogi
Kalendarz
Collections
Zawartość dodana przez Brombosz
-
[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?
Brombosz odpowiedział Borsuczy → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
No nie wiem. Kiedyś się zgubiłem, był chaszczing i wyłoniłem się z zarośli prosto pod czyjąś muszkę. Szczęście, że trafiłem na trzeźwego, który nie załadował na ślepo przez liście. -
[Znalezione w internecie] Filmy, zdjęcia, gify...
Brombosz odpowiedział SovaLTD → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
@Kemusi No bo to nie na j..ebajkach się robi masę. -
[Znalezione w internecie] Filmy, zdjęcia, gify...
Brombosz odpowiedział SovaLTD → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
@Kemusi Podobno efekt jest ważny, a nie metody. -
[Znalezione w internecie] Filmy, zdjęcia, gify...
Brombosz odpowiedział SovaLTD → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
-
[Znalezione w internecie] Filmy, zdjęcia, gify...
Brombosz odpowiedział SovaLTD → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Trochę stylu na ostrym. -
[Znalezione w internecie] Filmy, zdjęcia, gify...
Brombosz odpowiedział SovaLTD → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Gdy estetyka może kosztować kilka zębów to schodzi raczej na dalszy plan... a, że są tu tacy co gravelem lecą czarne trasy, to może kogoś zainspiruje. Edit: Żeby nie było to sam kiedyś nad czymś podobnym myślałem, ale nie wymyśliłem nic lepszego od torowej kierownicy z hamulcami zamontowanymi odwrotnie, na neutralnym "pomiedzy"... Było tak sobie. W terenie trudno, na równym bezużytecznie. ...a tak poza tym to troche Afryki : -
[Znalezione w internecie] Filmy, zdjęcia, gify...
Brombosz odpowiedział SovaLTD → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Jakby to miało klamki jeszcze przy gripach, to w jakimś "gravelu enduro" nawet byłoby sensowne. :) -
[Znalezione w internecie] Filmy, zdjęcia, gify...
Brombosz odpowiedział SovaLTD → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Ponad sto lat w plecy... Silnik trzeba inny i zaczynają od nowa. -
[Znalezione w internecie] Filmy, zdjęcia, gify...
Brombosz odpowiedział SovaLTD → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
No i tak to wygląda. Było sprytne cięcie i stery zmieniły kolor na czarny. PS. Poniżej przykład "newsa" jakimi ostatnio karmi mnie google. https://tvn24.pl/bialystok/hrubieszow-nocny-skok-na-pietruszke-4722390 -
[Damper] FOX Float DPX2 Performance zamiana na Rock Shox super deluxe coil rt remote.
Brombosz odpowiedział kiroszimaa → na temat → Fox
Nie trzeba żadnych patentów bo Fox takie rzeczy robi. Trzeba tylko poszukać bo nie wszędzie dostępne. -
[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?
Brombosz odpowiedział Borsuczy → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Jak już zacząłeś to dokończ. Usłyszała kilka ciepłych słów czy był crash test? -
[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?
Brombosz odpowiedział Borsuczy → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
No i ewidentnie go to wkurzyło... co tu roztrząsać? -
[bóle mięśni] po większym dystansie
Brombosz odpowiedział kosmonauta80 → na temat → Problemy zdrowotne
Wiesz... wszystkie kwestie związane z metabolizowaniem pokarmu, przy takich czy innych wysiłkach, są tak obszerne, że niemożliwością jest opisanie wszystkiego na forum bo trwałoby to latami. To koniecznie trzeba wziąć pod uwagę, zarówno podczas czytania cudzych konkluzji, jak i pisania swoich, z prostego powodu... W ludzkim organizmie w jednym momencie zachodzi tyle różnych procesów, na które wpływa tyle różnych związków chemicznych, które zawierają w sobie tyle różnych, wzajemnych zależności, że nie jest możliwe ani poukładanie tego w jakiejś chronologii, ani wyłuskanie i odseparowanie poszczególnych kwestii, tak aby sens zachowały wszystkie, bo zawsze jakiejś informacji będzie brakowało. Jeżeli zdecydujesz się swoją wypowiedź o tą informację rozbudować, to zaraz okazuje się, że trzeba dodać kilka kolejnych, bo przecież nie możesz zostawić swojego rozmówcy, jedynie ze strzępkiem twoich myśli. On nie jest ani jasnowidzem, ani osobą podobnie zorientowaną w temacie, a jeżeli tak by było, to przecież wymiana zdań byłaby bezcelowa... Bo po co, skoro obie strony wszystko wiedzą, rozumieją i we wszystkim się zgadzają? Żeby jeden wiedział o czym pisze drugi i odwrotnie, trzeba sprawę postawić jasno. Skoro omawiany jest glikogen i jego funkcje, to dyskutujemy o glikogenie i jego funkcjach... Zauważ, że jak tylko wspomniałeś o ATP, to z w miarę rzetelnego i obszernego opisu, zrobił się skrawek informacji, w którym zaraz brakowało całej gamy pojęć i kolejnych zależności. W efekcie zamiast zbliżać się do zrozumienia co druga osoba ma na myśli, zaczynamy albo się w tym gubić, albo samemu sobie dopowiadać niekoniecznie to o czym mógł pomyśleć ten drugi. Dodaj do tego chociaż jeden błąd w nazewnictwie, obojętnie po której stronie, a zaraz okazuje się, że ja tobie o świni, a ty mi o grzmotach, gdzie temat nie zaczął się ani na jednym ani na drugim. Dlatego postaram się na twojego ostatniego odpowiedzieć jedynie fragmentami, bo takiego zagadnienia jak wzajemna zależność od siebie wszystkich składników diety i ich późniejszym wpływie na organizm podczas wysiłków takich a nie innych, będzie dla mnie za trudna. Braknie mi wiedzy, braknie mi cierpliwości, prawdopodobnie popełnię kilka błędów merytorycznych i tracąc ogromną ilość czasu, najprawdopodobniej i tak nie uda mi się tego klarownie przedstawić, już nie wspominając o dalszym kierunku dyskusji... Mam nadzieję, że zadowolisz się wspomnianym szosowcami, którzy to stosują, wspomniane przez ciebie, diety bogate w tłuszcze. Sam osobiście na szosie nigdy dłużej nie jeździłem (czego cały czas żałuję ). Tym bardziej nie robiłem tego zawodowo, a te pojedyncze jazdy na cudzych rowerach, to za mało żebym mógł powiedzieć, że na szosach się znam... Jednak myślę że wiem po co taką dietę się prowadzi i czym ona się różni od diety chociażby torowca albo zawodnika enduro. Muszę tylko dodać, że porównując to do wcześniejszej debaty o wyczerpywaniu resztek rezerw energetycznych, gdzie kolejność metabolizmu poszczególnych wartości odżywczych, miała duże znaczenie, tutaj nie będzie miała żadnego, bo opisywana sytuacja będzie dotyczyła przygotowanych profesjonalistów, którzy nie pozwalają sobie na błędy początkujących, jakimi są braki i nieprawidłowości w odżywianiu się. Jak pewnie wiesz, zawodowiec startujący w peletonie będzie miał nieco inne priorytety podczas całego wyścigu, niż np. osoba, która na podobnym poziomie ściga się w trudnym, technicznym terenie, a już o torowcu jeżdżącym na single-speedzie oraz jego przygotowaniach do startu nie wspominając. Specjalnie wybrałem takie zestawienie, bo inaczej miałbym problem żeby całość zobrazować. Tak jak ten pierwszy walczy o setne sekundy bez przerwy przez cały wyścig i liczą się tylko jego osiągi i technika, tak ten ostatni przez większość czasu jedzie spokojnie i bazuje w głównej mierze na zrywach, sprintach, ucieczkach i wywoływaniu swoim zachowaniem określonych reakcji wśród przeciwników. Obie konkurencje wydają się podobne bo i tu i tu używany jest rower, jednak kompozycje składników w posiłkach będą całkowicie inne. Osobie na szosie będzie najbardziej zależało na jak najmniejszym wytrącaniu się z rytmu i utrzymaniu jak największej płynności, aby zachować jak najwięcej sił przez cały wyścig. Taki kolarz robi wszystko żeby podczas wyścigu jak najrzadziej sięgać po bidon, jak najrzadziej uzupełniać zapasy energii, i co może być dziwne, ograniczyć potrzeby fizjologiczne do minimum. Każdy ruch ręką po bidon w ramie powoduje, że na te ok. 2-3 sek musi przestać pedałować aby móc ten bidon wyjąć, a następnie go schować. Efektem jest utrata setnych. Nieduża bo nieduża, ale jednak wpływa na wynik, bo takie wyścigi do krótkich nie należą. To samo dotyczy jedzenia, które zaburza oddech, czy chwilowego postoju w krzakach na dwójkę (jedynkę to wiemy jak się załatwia na szosie, chociaż to też może być przykład ). Do tego, żeby nie utrudniać i nie dodawać kolejnych zależności, załóżmy że chodzi o samotną ucieczkę... Jazda w peletonie to już temat zbyt obszerny, żeby mieszać to z urywaniem sekund. Dlatego właśnie dieta takiej osoby jest bogata w tłuszcze, gdzie słowo "bogata" i tak określa tylko niewielką część z całości składników które zjada. Takim sposobem, przy odpowiednim doborze proporcji, można nieznacznie zwolnić metabolizm, sprawić że insulina (pomijając już całą resztę podobnych), jako transporter, będzie nieco mniej efektywna i przy niewielkiej utracie zapasów i tak niewykorzystywanej siły, wydłużyć interwały między uzupełnianiem energii, zminimalizować ryzyko przymusowego postoju i sprawić, że organizm stanie się bardziej przewidywalny w stanach dużego wymęczenia po wielogodzinnym wysiłku. Za to jak się domyślasz starty rowerem torowym, który jest bez przerzutek, ustawiony na jednym, twardym przełożeniu, będą wymagały od zawodnika niesamowitej siły, której zależnie od sytuacji, musi być gotów w każdej chwili użyć. Ilość spożywanych tłuszczy będzie w tym przypadku minimalna albo żadna, tak aby hormony odpowiedzialne za transport oraz metabolizm, cukrów, białek, aminokwasów itp. miały jak największą wydajność i jak najmniejsze opóźnienia w procesach z tym związanych... Wszystko po to, żeby jazda po torze miała jak najmniejszą płynność (przeciwieństwo szosy) i była jak najmniej przewidywalna, tak aby pokłady np. ATP i glikogenu były jak największe, jak najbardziej dostępne, a procesy odpowiedzialne za ich regenerację, jak najszybsze... Nieraz się widzi jak taki sprinter celowo zwalnia, a z boku to wygląda jakby chciał celowo przegrać. Jest to mylne wrażenie, bo w rzeczywistości jest to proces regeneracyjny, który trzeba odpowiednio zaplanować, po to żeby depnąć jak najmocniej i to dokładnie wtedy kiedy będzie potrzeba. O górskim zawodniku XC czy endurowcu nie będę się rozpisywał, bo łatwo się domyślić, że to sporty wymagające większego balansu w diecie i dające sporą uniwersalność, jednak nie nadają się do obu opisanych powyżej dyscyplin. Tyle. Mam nadzieję, ze sporo wyjaśniłem i nigdzie nie poplątałem nazewnictwa. -
[bóle mięśni] po większym dystansie
Brombosz odpowiedział kosmonauta80 → na temat → Problemy zdrowotne
Szkoda, że nie napisałeś jak to rozumiesz, bo mam wrażenie, że trochę się w tym gubisz. Wspominając o dosyć uniwersalnych dla organizmu nośnikach energii, czyli cząsteczkach ATP, które cechuje pewna wielozadaniowość, zapominasz, że przy wysiłkach opisanych przez kolegę kosmonautę, praktycznie już po kilku minutach, po całkowitym rozpadzie, nie biorą w nich udziału. Dzieje się tak dlatego, że w przeciwieństwie do glikogenu, nie są nigdzie magazynowane a do ich produkcji wykorzystywane są substraty, takie jak np. fosfokreatyna, której swoją drogą też mamy niewiele (stąd popularność suplementacji kreatyną). I jak już wspomniałeś o glikolizie i lipolizie, które są tylko potocznie nazywane "przemianami", to powinieneś wiedzieć, że ta pierwsza dzieli się na dwa rodzaje: tlenową i beztlenową, a ta druga jako jedyna odpowiada za rozpad tłuszczy, które są ostatnią deską ratunku dla organizmu, w którym wszystkie inne sposoby pozyskania energii zostały już wykorzystane. Dlatego też lipoliza, poza ekstremalnie szybkim odchudzaniem, nie ma w sporcie żadnego pro-zdrowotnego zastosowania... bo jest to nic innego jak wycieńczanie się do granic możliwości. W połączeniu z odwodnieniem można w ten sposób zrobić sobie niezłą krzywdę. O glikolizie beztlenowej nie ma się co tu rozwodzić, bo trwa maksymalnie 20 minut i tylko przy wysokiej intensywności wysiłku. Ma ona rolę, którą najłatwiej porównać do tzw. "ssania", które włącza się aby rozgrzać silnik spalinowy, zapewnić mu początkową dawkę paliwa i przygotować go do dłuższych obciążeń. Będzie to jeszcze bardziej trafne porównanie, jak transport insulinowy glukozy porówna się do pompy paliwa, która załącza się po czasie, a samo ATP określi się jako gotowa mieszanka paliwa z powietrzem, tuż przed zapłonem. Przy czym cząsteczki ATP, zanim się całkowicie rozpadną, są niczym innym jak substytucją wcześniej zmagazynowanego glikogenu. Efektem ubocznym tej przemiany jest kwas mlekowy, który zakładam, że jest ci znany i że rozumiesz jego rolę w organizmie, co wcześniej już opisałem. W treningach kolarskich, które są zazwyczaj długie, dominuje glikoliza tlenowa, w której ATP też jest wytwarzane, jednak w ilości która wystarczy co najwyżej na wysiłek o intensywności spaceru, i to też nie za długiego... Głównym "zasilaniem" wtedy zostaje glukoza (glikogen) oraz białka i tłuszcze... No i na koniec trzeba dodać, że jest jeszcze cała masa innych sposobów pozyskiwania energii z pokarmu, ale nigdy się w to mocniej nie zagłębiałem. Tyle mi wystarczy aby trenować efektywnie i bezpiecznie, jednak żeby nie zwariować to świadomie godzę się na pewne błędy i odstępstwa, a do miski czasem trafia jakiś fast-food czy czekoladka... Wiesz... to forum raczej nie jest po to, żeby kopiować po linijce z różnych opracowań i wklejać jako odpowiedzi. Raz, że to często pozbawione jest sensu, to dwa forum służy wymianie poglądów, doświadczeń i wiedzy różnych ludzi z podobnym hobby lub problemami. Mi też kilka razy zdarzyło się palnąć głupstwo, ale wynikało ono raczej z niewiedzy, a nie z kopiowania tekstu, który zawiera podobne zwroty tylko po to żeby sprawić wrażenie, że też twardo siedzę w temacie i ogarniam wątek... Jeżeli się mylę, to napisz - przeproszę, ale zdaje się że tu nabijanie postów jest ważniejsze od ich treści. -
[bóle mięśni] po większym dystansie
Brombosz odpowiedział kosmonauta80 → na temat → Problemy zdrowotne
Brakiem "zasilania" się nie przejmuj. To jest jedynie kwestia doświadczenia. Nawet jak całkowicie się wypstrykasz i nie będziesz miał siły kręcić, to wystarczy zejść z roweru, odpocząć, dać mięśniom chwile przerwy, uzupełnić płyn, a wtedy twój układ hormonalny coś tam jeszcze z głębokich rezerw wykrzesa. Spokojnie sobie dojedziesz/dojdziesz na jakąś wichurę ze sklepem, czy znajdziesz po drodze jakąś jabłoń, gruszę, pomidory czy nawet ogórki... Orzechów samych tylko garściami nie jedz, bo to głownie tłuszcz i tak jak w spoczynku jest nawet wskazany, tak przy wysiłkach tylko przeszkadza. Co innego jeden czy dwa na oszukanie podupadającej psychiki, ale totalnie na pusto też nie warto. Są pewne wyjątkowe sytuacje, kiedy faktycznie może być przypał z tego powodu... ale to na wzór kilku osób z forum, musiałbyś robić setki/tysiące kilometrów przez stepy, sawanny, pustynie czy dżungle, przy czym przyczyna będzie raczej zewnętrzna, bo organizm działa jak działał. Więc nie wiem czy to wliczać. Tu już jest inaczej. Właśnie po to teraz "czujesz" te mięśnie, żebyś nie miał ochoty zabierać za dalszą "eksploatację". Dobry i efektywny trening to taki, po którym nieznacznie zaskoczysz swój organizm, tym że "ledwo dał radę". Zakwaszenie mięśnia zaraz po wysiłku powinno być minimalne, a późniejszy proces regeneracji mikrowłókien (który większość ludzi nazywa błędnie "zakwasami") powinien być na tyle słabo odczuwalny, że aż przyjemny. Powinno się wtedy normalnie funkcjonować, a to lekkie, jedno czy dwudniowe, spięcie trenowanych partii ma sprawiać, że aż chce ci się ziewać i przeciągać jak przy udanej pobudce. To jest właśnie bodziec, po którym twoje ciało "stwierdza", że trzeba się wzmocnić i warto mu to umożliwić "tankując dobre jakościowo paliwo", czyli jedzenie. Z kolei jak dowalisz katorżniczy trening, wykorzystując swoje rezerwy na ile tylko się da, to efekt może być wręcz odwrotny, a już na pewno będzie, jak będziesz takie treningi powtarzał. Nie jest to łatwe, ale że żyjemy w czasach dopingu, nieograniczonej informacji, zaawansowanej farmakologii i przedtreningówek często silniejszych od narkotyków, to się jednak zdarza. Szczególnie jak się cierpi na przerost ambicji i lubi zaciągać kredyty na własnym zdrowiu. Wtedy twoje ciało nie ma jak się przed tym bronić, pozbawione jest po części swoich naturalnych zabezpieczeń i systemów alarmowych, a jedyną reakcją jaka później następuje, jest zniechęcenie cię do dalszych wysiłków w dosyć podstępny sposób. Umysł wtedy płata niezłe figle, człowiek czuje się zmęczony, senny/bezsseny, podupada na psychice, zauważa wyraźne spadki formy oraz jest bardziej wrażliwy na ogólny stres, cały czas szukając przyczyn, bo "przecież trenuję i dobrze jem"... Zaczyna się wtedy też wzmożona produkcja hormonu, który nazywa się kortyzol i ma za zadanie "ukarać" Cię za wcześniejsze błędy, tak abyś unikał ich w przyszłości, a robi to w wyjątkowo perfidny sposób, zaniżając poziom testosteronu. Wszystkie te negatywne procesy określa się owianym wieloma mitami, "legendarnym" słowem - przetrenowanie. -
[bóle mięśni] po większym dystansie
Brombosz odpowiedział kosmonauta80 → na temat → Problemy zdrowotne
na razie to ja jestem w lekkim szoku. Nie pisz proszę tu takich bzdur bo jeszcze ktoś w to uwierzy i zacznie powtarzać kolejnym osobom... Przede wszystkim to mięśni nie zasila żadna "energia" tylko glikogen, którego w organizmie masz dwa rodzaje. Pierwszy to glikogen mięśniowy, który odpowiada za funkcjonowanie mięśni szkieletowych. W nich się też magazynuje i jego w organizmie jest najwięcej. Drugim jest glikogen wątrobowy, odpowiada za pracę organów, mózgu i układu nerwowego... Do tego, wbrew temu co twierdzisz, żaden z nich nie jest pozyskiwany z tłuszczy, które to po spożyciu wręcz hamują jego wytwarzanie, zaburzając transport cukrów, takich jak glukoza, za co miedzy innymi (takimi jak HGH, adrenalina, kortyzol, noradrenalina itp.) odpowiada hormon o znanej nazwie insulina. Dlatego też często stosuje się ją w dopingu, bo pomaga szybciej uzupełnić niedobory glikogenu oraz w połączeniu z innymi środkami, pozwala zgromadzić go więcej, co przekłada sie bezpośrednio na jakość, wytrzymałość oraz sprawność mięśnia przed wysiłkiem i szybszą regenerację po. Kwestie bezpieczeństwa juz pominę. To co nazywasz "przedwczesnym odcięciem energii" tez nie jest żadnym przypadkowym zjawiskiem, tylko zwykłym ludzkim błędem... Jak nie zjesz przed długim wysiłkiem odpowiedniej porcji węglowodanów, które dostarczą odpowiedniej dawki cukrów, to normalne, że opadniesz z sił... Po prostu zapas glikogenu mięśniowego zaczyna maleć i też wcale nie jest powiedziane, że to koniec wysiłku. Wystarczy wtedy zjeść coś o wysokim indeksie glikemicznym, np. żel energetyczny, batonik czy nawet wypić napój z dużą zawartością glukozy... Owoce też od biedy się nadają, ale zawarta w nich fruktoza o wiele słabiej współgra z transporterem, czyli wspomnianą wyżej insuliną. Osoby, które już trochę jeżdżą, wiedzą jak o to dbać, tak aby mocy im nie zabrakło, a jednocześnie nie powodować nadprodukcji glukozy, która w nadmiarze zostanie przez insulinę, wytrącona w postaci tkanki tłuszczowej. A co tzw. palenia smalcu, czyli pozbywania się nadmiaru kg, to są to osobne procesy w organizmie, który cechuje spora wielozadaniowość. Można co prawda celowo pozbawiać się glikogenu stosując odpowiednią dietę ubogą w cukry, co czasami się stosuje u osób mocno otyłych, ale ma to bardzo negatywny wpływ na mięśnie i chyba lepiej skupić się alternatywnych metodach, które nie ingerują tak mocno w układ hormonalny, np. zwiększenie termogenezy ciała albo jedzenie odpowiedniej dawki białek i węglowodanów, od czasu do czasu wspomagając się tłuszczami. -
[bóle mięśni] po większym dystansie
Brombosz odpowiedział kosmonauta80 → na temat → Problemy zdrowotne
Poczujesz jutro. Teraz twój organizm jeszcze nie przestawił się z trybu "survival" na tryb "resting". To jest właśnie ten moment kiedy warto wrzucać w siebie wszelkie odżywki białkowe, wartościowe posiłki dobrej jakości, owoce, warzywa, ewentualne suplementy takie jak glutamina czy ZMA... Do tego jeżeli się nie rozciągałeś po zakończeniu jazdy, to jeszcze jest na to czas. Pamiętaj tylko, że po tych 3-4 godzinach od wysiłku, lekka rozgrzewka jest konieczna żeby się przy tym nie uszkodzić, a samo rozciąganie powinno mieć intensywność podobną do przeciągania się na wyrku przed snem. Lekko i przyjemnie, bo mięśnie są teraz dużo bardziej wrażliwe na przeciążenia. Pozbędziesz się w ten sposób ew. przykurczów i nie obudzisz się w nocy z bolesnym skurczem łydki albo uda, co się zdarza dosyć często, jak od razu po wysiłku się zalegnie na krześle albo od razu pójdzie spać. Ameryki to nie odkryłeś. Jedna z podstaw ogólnie pojętej fizykoterapii to niedopuszczenie do zastania się uszkodzonego mięśnia, bo zwyczajnie zacznie zanikać. Nawet całkowite zerwania się odpowiednio masuje i uciska aby symulować pracę tego mięśnia oraz wspomagać przyczepy i ścięgna przy regeneracji. Leczenie operacyjne to ostateczność, kiedy inne metody nie odnoszą skutku, albo konieczne jest przyspieszenie całego procesu. Największa lipa się dzieje jak zerwie się więzadła w którymś stawie, np. w kolanie albo w łokciu. Organizm się zregeneruje, mięsień się zrośnie, siła i sprawność mogą wrócić, więzadło może się wzmocnić i wytrzymywać nowe obciążenia bez problemu, ale jak ze 100% zostało Ci 50%, to pomimo odzyskanej sprawności już do końca życia będziesz miał te 50%... i wtedy jak sytuacja się powtórzy, to już nie będzie tak kolorowo jak było za pierwszym razem (no chyba, że są już dostępne jakieś wynalazki typu "syntetyczny mięsień" albo "sztuczne kolano", ale ja jestem jeszcze za mały żeby o takich rzeczach wiedzieć). -
[bóle mięśni] po większym dystansie
Brombosz odpowiedział kosmonauta80 → na temat → Problemy zdrowotne
Bez przesady. Ciężko przecież spacer nazwać treningiem. Po prostu odpoczynek należy traktować jako taką samą inwestycję w siebie co intensywny wysiłek, czy odpowiednie jedzenie... No chyba, że ten spacer to 20km+ intensywnego marszu, to wtedy się lepiej do tego przygotuj, bo poczujesz, że na rowerze nie wszystkie mięśnie pracują tak jak podczas chodzenia. -
[bóle mięśni] po większym dystansie
Brombosz odpowiedział kosmonauta80 → na temat → Problemy zdrowotne
Mało! Nogi się regenerują średnio 3-4 dni, ale może to trwać nawet tydzień. Kwestia diety, rodzaju odpoczynku, wykonywanych codziennych zajęć i ogólnego roztrenowania... U mnie, długie jazdy po płaskim dawały najlepsze efekty wtedy, kiedy pilnowałem aby nie było ich więcej niż 2-3 wyjazdy na miesiąc (80km+). Przeplatałem to z innymi wypadami, (na godzinkę, półtorej) ale o bardziej interwałowym charakterze, a czasami całkiem odpuszczałem, biorąc się za treningi siłowe górnych części ciała (co swoją drogą później bardzo pomaga w wysiłkach modnie nazywanych "enduro"). Oczywiście można częściej, ale ja osobiście miałbym problem żeby to pogodzić z wykonywaną pracą. Jak organizm się "rozleniwia" to puls maleje. Dlatego przecież mówi się na ekstremalnie niski puls sportowców, że jest "wypracowany". Skoki w drugą stronę świadczą bardziej o wymęczeniu, spadku formy, albo innych niepożądanych procesach w organiźmie, takich jak np. arytmia... Po to też, między innymi, osoby chore na nadciśnienie itp, mając często puls ponad 140-160, biorą leki na jego obniżenie oraz muszą unikać termogeników takich jak kapsaicyna czy alkohol. PS. A tak poza tematem to widzę, że masz podobnie jak ja. Na nogach jest kosmonauta pierwszy, który uważnie i z pasją studiuje medycynę sportową, a na rowerze odpala się kosmonauta drugi, który wbrew sobie musi dopi******ć do pieca i skatować się na 110%, tak aby ten pierwszy miał pełne ręce roboty. Mam tak samo. Myślałem, że z tego wyrosnę, ale po trzydziestce tylko się pogarsza... -
[bóle mięśni] po większym dystansie
Brombosz odpowiedział kosmonauta80 → na temat → Problemy zdrowotne
@kosmonauta80 Widać, to jest ten moment, w którym zamiast zwiększać dystans, powinieneś zająć się zawartością lodówki. Ciężko stwierdzić jaki był to dla ciebie ciężki wysiłek, bo tylko ty to wiesz... ale jeżeli faktycznie poleciałeś na grubo i zrobisz to znowu zanim będziesz gotowy, to narażasz się na solidną i trudną w leczeniu kontuzję. Dwugłowe mięśnie uda, mięśnie krawieckie, odcinek krzyżowy kręgosłupa i dolne partie mięśni łydek są po takich jazdach najbardziej narażone na stany zapalne, naderwania i zerwania, czego wcale nie czuć od razu. Dla przykładu napiszę, że kiedyś robiłem podjazd na Ślężę (od strony przełęczy Tąpadła) w stanie lekkiego zmęczenia po krótkim wysiłku odbytym dzień wcześniej. Czułem się fajnie, pogoda sprzyjała, ale będąc jakieś 200-300m do szczytu poczułem, że mi lekko ściągnęło prawe podudzie. Efekt taki jakby ktoś przykleił mi szeroki kawałek taśmy na nogę. Zatrzymałem się, kucnąłem dwa razy, rozmasowałem to i stwierdziłem, że nic się nie dzieje, po czym wsiadłem na rower i dalej darłem pod górę... Jak się domyślisz był to gruby błąd. Przeciążyłem mięsień i jakbym doszedł te 300m na nogach to nic by się nie stało. Ale, że wsiadłem na rower, to pomimo tego, że udało mi się z dobrym humorem zjechać bardzo trudny zjazd do Wieżycy (TrailForks: Panna z Rybą), to już wracając w aucie poczułem, że jest źle. Na drugi dzień ortopeda robiąc USG, zakomunikował mi, że jest jeszcze gorzej niż "źle" bo naderwałem mięsień i to w dosyć trudny do wykonania sposób. Efekt? Zakaz roweru na 2-3 miesiące, a przez kolejne pół roku tempo emeryta jako tempo maksymalne. Oczywiście kilka razy złamałem zalecenia, i przedłużyłem tym sposobem leczenie, przez co kolejny sezon zacząłem później (maj/czerwiec), ale za ostro i bez wstępnego przygotowania... Po czym na starcie (czerwiec) złamałem rękę w stawie łokciowym, przy okazji całkowicie zrywając środkowy przyczep prawego tricepsu. Dwa sezony w plecy przez wybujałą ambicje i 300 metrów. Skutki odczuwam do dzisiaj... Mam 32 lata i mogę poprawiać meteorologów w regionalnych prognozach pogody na 2 dni do przodu. Dlatego moja rada jest taka: Jak chcesz mocniej deptać robiąc spory dystans rowerem, to deptaj kiedy oddalasz się od domu, a nie kiedy już do niego wracasz. -
[Renowacja] Stary trekkingowy KTM
Brombosz odpowiedział Martinkan → na temat → Renowacje rowerów i części rowerowych
@SoloTM No tak, masz rację, wyszłoby drożej. Ale nie znowu tak dużo. Podmień tylko amor na jakiegoś taniego Suntoura z demontażu, który pojeździ ze 3-4lata, albo jakiś sztywny wideł za 200-300zł i nie wliczaj tych ram bo nie mają związku z rowerem... to dalej będą okolice 500-600zł, gdzie zamontowane części pomimo swojego wieku, będą lepsze niż to co się kupuje dzisiaj jako nowe i 4x droższe. I nie chciałem się tym chwalić, tylko przytoczyłem to jako przykład, pokazując autorowi tego wątku, że za 1000zł to swojego KTMa odpicuje na kilka dobrych lat, zaopatrując się jeszcze we wszystkie potrzebne narzędzia... Przecież nie musi do crossa ładować obręczy Mavica. Wystarczą używane koła za 100-150zł, krótko używany napęd od kogoś kto przeszedł na poziom wyżej za 200zł, używane oponki za 100zł i resztę roweru zamyka 100-150zł. Jakby wiedział co i za ile, to jeszcze na proszkowe malowanie ramy zostanie. Jakbym miał wydać 30 000 zł na fulla w góry to bym się zastanawiał nad nowym... "bo amortyzacja, bo napęd, bo carbon, bo gwarancja" itp... Ale na moją płaską jak deska Opolską patelnię w życiu nie kupię nowego roweru, bo bym zapłacił 400% tego co powinienem... Nad kompletnymi używkami też bym długo myślał, bo to albo trzeba doinwestować, albo już ktoś na tym zarobił i cena zawiera jego marżę. A tak to wystarczy mieć ramę z widelcem (albo i bez), i sam sobie tworzysz rower jaki potrzebujesz. @Martinkan No i trzeba dodać, że w serwisach o takie usługi nie ma co pytać. Nikt normalny, mając nad sobą szefa, nie podejmie się szukania części przez kilka miesięcy za 100-200zł robocizny. Trzeba gadać z kolegami, rodziną, albo samemu siąść do lektury. W internecie jest wszystko, a gdyby wyszło, że czegoś nie ma to zawsze awaryjnie można wejść na to forum. Prawda. Najlepszy rower to nie jest nowy rower, to nie jest czysty rower, to nie jest drogi rower... tylko najlepszym rowerem jest ten, w który włożyło się pracę i serce. -
[Renowacja] Stary trekkingowy KTM
Brombosz odpowiedział Martinkan → na temat → Renowacje rowerów i części rowerowych
PS. Nie mogę już edytować... Oczywiście miałem na myśli stal cro-mo Tange, a nie "Tioga"... -
[Renowacja] Stary trekkingowy KTM
Brombosz odpowiedział Martinkan → na temat → Renowacje rowerów i części rowerowych
@SoloTM Mało tego... żeby czasem Ci nie na ściemniać to cenę zaokrągliłem do góry. Koszt z pamięci: Cała operacja kompletacji części trwała od połowy stycznia do marca 2020. Dodam też, że z tego co obserwuję na OLX teraz, to dalej idzie dużo i fajnego dorwać... Koronawirus pozamiatał sporą część małych sklepików i warsztatów, więc często idzie całe pakiety części z jedną przesyłką trafić. -
[Renowacja] Stary trekkingowy KTM
Brombosz odpowiedział Martinkan → na temat → Renowacje rowerów i części rowerowych
W przypadku całego roweru to jest faktycznie pewna trudność, ale jak w grę wchodzi przeglądanie poszczególnych części to robi się dużo łatwiej. Wiadomo, że nie da się po zdjęciu sprawdzić wszystkiego, ale też zazwyczaj sprzedawca rzetelnie opisuje stan danej części i trzeba mieć niezłego pecha żeby trafić na kombinatora, który np. kręci wałki na przerzutce wystawionej za 40zł. Uważać trzeba jedynie na młodzież w wieku szkolnym, bo ta nie ma szacunku do niczego... ale i tu wystarczy zamienić dwa zdania żeby się zorientować czy warto czy nie. Poniżej dla przykładu wklejam swoją zimówkę, którą ulepiełem ze starego roweru siostry. Z oryginału została tylko rama, kierownica, mostek i (jeszcze) hamulce. Reszta jest efektem przeglądania OLX przez dwa miesiące i klikania tego co było potrzebne. Obręcze Mavica, opony Speca, piasty przód/tył Deore/XT, niezniszczalny amor RS Judy, przerzutka Deore M591, korba Acera, manetki deore (lewa okazała się niepotrzebna), sztyca, siodełko, suport, pierdoły typu klocki/pancerze i nowy łańcuch KMC. Wszystko śmiga aż miło. Żadnego luzu, żadnych trzasków. Razem z tymi dwiema ramami widocznymi na zdjęciu zamknąłem się w 500zł, a rower, jak dobrze o niego zadbam, przejedzie niejeden nowy sprzęt za 3-4 tysiące... Odważę się nawet stwierdzić, że z lepszymi hamulcami spokojnie da radę w górach. Dlatego autorowi tematu polecam inwestować w tego KTMa, tyle że w części używane i najlepiej z jakimś kolegą, których chociaż trochę temat ogarnia. Zwykłe przeszczepy poszczególnych części wcale nie wymagają specjalistycznego serwisu. Wystarczy trochę wiedzy i piwnica/garaż z podstawowymi smarami i narzędziami. Aby tylko nie kupić czegoś co nie pasuje, albo jest całkiem zniszczone... I nie piszę tego dlatego, że sam mam KTMa, tylko dlatego, że tak będzie taniej i na dłużej. Trzeba tylko kupować z głową. Tu jest tak jak z używanymi samochodami. Jak ktoś się nie zna to zaraz szuka podstępów i ukrytych wad, a jak nie znajdzie to zakłada, że pewnie jakieś są ale brakuje mu wiedzy... No i jest też druga strona medalu. Ktoś kto to ogarnia (jak np. ty), to ma już pewnie lepszy sprzęt i nie potrzebuje crossa za 700 pln.