Skocz do zawartości

Brombosz

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 817
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Zawartość dodana przez Brombosz

  1. Nie zauważyłem różnicy. Czystość i zużycie napędu ma chyba większe znaczenie.
  2. Miałem jeden łańcuch zlepiony z dwóch (9rz + 10rz) i było ok.
  3. @TheJW Prześledziłem sobie pobieżnie ten wątek i ogólnie dobrze prawisz, ale z powyższym absolutnie nie można się zgodzić. Napisałeś to bo nigdy nie miałeś myk-myka ze skokiem 170mm. A szkoda, bo do twojej ramy prawdopodobnie by się zmieścił. Weź rumaka na byle pumptrack, przejedź się na obecnym ustawieniu, po czym wsuń go niżej i zrób drugi objazd. Załapiesz o co mi chodzi. To nie jest żaden kompromis, tak jak np. w przypadku zawieszenia. Większy skok myk-myka daje większe możliwości w trudnym terenie, nie zabierając absolutnie nic. Chcesz wsunąć tylko trochę, to wsuwasz tylko trochę. Nikt nie każe za każdym razem korzystać z całego skoku. Na mazowszu może i się nie przyda, ale weź taki rower na jakieś Rychleby, czy inne górskie, średnio-trudne single i tam się to zwyczajnie sprawdza. Na płaskiej ziemi można to poczuć jedynie na pumptrackach. Jak przyzwyczajony do 150mm zamienisz ją na 125mm, a potem przyjdzie ci zjechać jakąś techniczną ściankę, to wtedy zrozumiesz jaki popełniłeś błąd... O ile go popełnisz.
  4. No to ja też o tym. Nie każdemu pasuje auto odśnieżać, czy rowerem się otrzaskać po plecach, żeby zaliczyć trasę 15 min po kebaba.
  5. Bo mają monopol na takie sytuacje. Autobus nie dojedzie, rowerem się nie da, samochodu nie ma, złotówa za droga... to tylko uber. A co do tematu, to przez dwa dni chodziłem wkurzony, że jakaś menda mi sztycę w rowerze porysowała kluczem. 😕 Po dwóch dniach odkryłem, że to byłem jednak ja, bo zrozumiałem w jaki sposób się to stało... I teraz wkurzony jestem jeszcze bardziej. Szczęścia tyle, że to nie był myk-myk.
  6. Są właśnie zazwyczaj wąsko ustawione, tak aby żaden mistrz jazdy ekstremalnej nie przeleciał czasami tego na pełnej...
  7. Ustaw według preferencji. Zostaw trochę zapasu, dodając podkładek też nad mostkiem, żeby później nie okazało się za nisko. Ogólnie jest tak, że na podjazdy trzeba trochę niżej. Jak jesteś "płaskoziemcą", to nie musi być to aż taki kompromis.
  8. Kapeć na przodzie mnie dzisiaj wkurzył. Ale nie taki zwykły. Kryje się za nim pewna historia. Do najbliższego osiedlowego sklepu mam jakieś 700m w linii prostej. Najkrótsza droga prowadzi częściowo przez osiedle domków, na którym mieszkam, a częściowo przez dosyć spory obszar nieużytku, który należy do miasta. Jest to nic innego jak zarośnięte wrzosowisko, który przecina dosyć wąska ścieżka. Jest to dla mnie duży skrót. Inną drogą nadrabiam jakiś kilometr. Nie tylko ja tej ścieżki używam. Również inni mieszkańcy, w tym dzieci. Brak tam jakiegokolwiek zakazu wstępu. Chodzić mogą wszyscy. Wkurza mnie ostatnio, że jakaś menda zastawia tam pułapki na rowerzystów. Na początku były niegroźnie. Ot, jakieś potłuczone szkło czy rozsmarowana pianka uszczelniająca... Z czasem jednak zaczęło to wyglądać coraz gorzej. Niedawno, na farcie, zauważyłem na samym środku ścieżki stos potłuczonych słoików. Ominąłem, zapamiętując dokładnie miejsce. Dzisiaj niestety już się nie udało. Ścieżkę przysypało lekką warstwą śniegu i nie zauważyłem nowej pułapki, jaką były wbite w ziemię metalowe kolce, zrobione z dużych gwoździ (!!!). Wniosek nasunął mi się taki, że ktoś obserwuje te swoje pułapki, oraz to kto tamtędy przejeżdża i bardzo temu komuś to przeszkadza. Wydaje mi się, że wiem kto to jest, bo kiedyś tam chyba się spotkaliśmy, jak niósł puste wiaderko... Ale nie złapałem za rękę to mogę tylko podejrzewać. Nie wiem o co tej osobie chodzi. Czy wydaje mu się, że to jego własność. Czy uważa, że ja jestem odpowiedzialny za to, że tam jest teraz błoto. Czy jest po prostu zwykłym zawistnym dziadem... No nie mam pojęcia. Szkoda mi złotówek na jakąś fotopułapkę, ale mam wrażenie, że gość regularnie wyrzuca tam śmieci i popiół i ktoś go za to zwyczajnie już w przeszłości podkablował, a facet teraz się mści na wszystkich. Takie przynajmniej są moje podejrzenia. Ma ktoś jakieś pomysły, jak taką mendę kultury nauczyć samemu nie narażając się na konsekwencje? Myślę i myślę i pomysłów nie mam. Tymczasem wkurzony idę łatać tego kapcia.
  9. Przecież wyraźnie napisałem, że to JAK DLA MNIE jest za duża wartość w teren. Każdy pompuje jak mu pasuje, tylko potem, często błędnie, szuka się niedoskonałości w amortyzacji z oponą nabitą na kamień.
  10. Im więcej ząbków na ratchecie, tym bardziej czuła korba. To akurat dużo daje gdy koło się toczy po technicznym terenie... Ale zdajesz sobie sprawę, że wtedy jest mniej miejsca na błędy w locie i przy wybiciach? Nie każdemu to pasuje. Znam takich co pokornie wracali do 18t. Co do konieczności prostowania koła, to jest to raczej wina obręczy i jakości zaplotu, a nie samej konstrukcji piasty i mocowania szprych. Kolega @Rumcajs. dobrze podpowiada, podsuwając pomysł na FR541. Mam dwa komplety starszych generacji z tego segmentu, czyli FR560 i FR570. Jeżeli te nowe w niczym nie ustępują tamtym, to lepszych obręczy o takiej wadze nie znam. Strzał, który mi rozerwał pancerną oponę i połamał poprzednią ramę, wygląda na takiej obręczy jak odprysk od przypadkowego puknięcia śrubokrętem. O widzisz. Poszukam, poczytam bo nie wiedziałem. Myślałem, że alu nie musi być wykonane z taką dokładnością jak stal przed wciskaniem, a sam frez wystarczy na dłużej zanim będzie nadawał się do wymiany.
  11. Wciskanie łożysk w takie jest pewnie tańsze i łatwiejsze niż w stalowe. Napędza też obrót nowymi bębenkami, bo wymiana tych łożysk to już niekoniecznie...
  12. Ilu ludzi tyle opinii. Ja mam klasyczne DT350 i nigdy nie było żadnych problemów, tylko 5 koronkami kasety swojego czasu bębenek załatwiłem. Naprawiłem go w porę, po tym jak kilka lat temu @cervandes podsunął na tym forum pomysł insertów i tak jest do dzisiaj. Dużo zależy od tego kto i na ile profesjonalnie to koło będzie zaplatał. Zastanawia mnie tylko ile było wersji tych piast i w jakich konfiguracjach, bo moja od nowości była z ratchetem 18t. 36t musiałem dokupić osobno. Mam też piastę DT240s, ale nie wiem z którego roku. Tam już jest niższy kołnierz i podejrzewam, że akurat to może mieć jakiś wpływ na sztywność koła i wytrzymałość szprych.
  13. @seba8121 Pomijając jakieś tam pojedyncze wyjątki, to grubość tarcz Shimano wynosi 1,8mm. Magura ma tarcze o grubości 2mm. SRAMa nie pamiętam. Niestety nie kojarzysz też, że SRAM wypuszczał tarcze o dwóch średnicach - 200mm i 203mm i dlatego wprowadzasz kolegę w błąd. Do Magury będą pasowały tylko te drugie. Przy tych pierwszych na klocku z czasem będzie wyrastał coraz większy rant, co znacznie obniży skuteczność hamowania. Do tego problemy mogą wystąpić już od nowości, ale że byłem obecny przy tylko jednej próbie takiego połączenia, to nie potwierdzę tego jako reguły. Różnice w grubości są mniej istotne, a powodzenie całej akcji i tak zaleć będzie od dobrania odpowiednich adapterów i poprawnego montażu.
  14. Bo masz wyobraźnię i wyobraziłeś sobie, że przez większość takich tras gravela byś sprowadzał albo niósł. Byłoby niewygodnie. Bezpieczeństwo jest czymś co pozwala ci się bardziej skupić i nabrać pewności w prowadzeniu roweru przy jednocześnie lepszych osiągach. Czując się mniej bezpiecznie, nie pozwoliłbyś sobie na taką samą jazdę, po tych samych przeszkodach i z taką samą pewnością. Częściej byś hamował, schodził z roweru, upadał, popełniał błędy itp. Byłoby mniej wygodnie. Ta walka żeby utrzymać rower na ścieżce z jednoczesnym wyłączeniem się na inne bodźce, takie jak drgania, strzały, trzaski itp. to efekt pracy twojego instynktu przetrwania. Kosztuje cię on pewną energię, którą potem trzeba uzupełnić odpoczynkiem. Następnym razem wybierzesz fulla zamiast HT, bo doświadczenie tej różnicy nauczyło cię, że na fullu mniej tej energi wydasz, osiągając podobny efekt. Dlaczego? Bo na HT byłoby to mniej wygodne. Dodaną do czego? Prosta jest na to odpowiedź. Do wszystkiego. Całe twoje życie jest takie jakie jest, bo to do czego w nim dążysz to jest wygoda. Masz taką a nie inną pracę, bo tak ci jest wygodniej. Masz takie a nie inne auto, bo z takim ci wygodniej. Żyjesz w takim, a nie innym miejscu, bo tam ci jest wygodnie. Dzielisz życie z taką a nie inną osobą, bo tak ci jest wygodniej... Dziwię się, że tego nie łapiesz, bo to jest oczywiste. Nawet ktoś kto ćpa latami narkotyki i się teoretycznie celowo niszczy, robi to bo wie, że jest uzależniony i podświadomie wie co go czeka, przy próbie ich odstawienia. Dlaczego? Bo pewnie twierdzi, że tak jest wygodniej... Dlaczego uważasz, że z trakcją w rowerze jest odwrotnie? Ludzie wydają dziesiątki tysięcy w różnych walutach na szybszy, bezpieczniejszy, mocniejszy sprzęt, aby osiągnąć dany sobie cel, taki jak np. urwanie kilku sekund, powiększenie wachlarza możliwości, zredukowanie swojego strachu, poprawę komfortu prowadzenia... Wszystko po to aby osiągnąć ten cel jak najwygodniej. Po co robić to trudniejszą metodą, skoro zna się sposób aby było jak? Wygodniej.
  15. @kakara "Klej do gwintu" to najczęściej używana przez ludzi nazwa środka zabezpieczającego połączenia gwintowane. Posiada on szereg różnych właściwości, takich jak np. czas wiązania, zrywalność, konsystencję, optymalną metodę aplikacji itp... Chroni przed różnymi czynnikami, takimi jak wpływ temperatury, wibracje, wypłukiwanie, naprężenia, korozja itp. Na rynku jest całe multum rożnych "klejów do gwintów". Nie wszystkie zakleją ci to połączenie tak, aby była to przesada. Trzeba dobrze wybrać i tyle. Do niektórych połączeń jest wskazany, do innych nie. W internecie jest wszystko co musisz wiedzieć aby sobie poradzić.
  16. Kiedy rower zaczyna gubić trakcję, bo namieszałeś sobie w ustawieniach amortyzatora albo kupiłeś nieodpowiedni... to przestajesz czuć się na tym rowerze wygodnie. @JWO Czy nie jest czasami tak, że poskładałeś sobie fulla superenduro dlatego, że pokonywanie tych samych miejsc na szosie albo gravelu, byłoby bardzo niewygodne?
  17. @Rumcajs. Są lepsze i skuteczniejsze metody na podbicie swojej samooceny, niż drwiny z kogoś, kto ustawia sobie sprzęt według własnego uznania i preferencji. Jak kolega @tobo wymyśli sobie żeby skokiem widelca mierzyć pojedyńcze drobiny piasku, to ja chętnie poczytam o tym co to za widelec i jak jest ustawiony. Prawda jest taka, że te najdroższe, topowe amortyzatory zostały zaprojektowane z nastawieniem jedynie na ich wagę, możliwość osiągania wyższych prędkości i po części na ich sztywność, która jest tylko kompromisem wypracowanym przy tych dwóch poprzednich wartościach. Jeżeli ktoś chce być zawodnikiem liczącym na osiągnięcie najwyższego poziomu, potrzebuje sprzętu z najwyższej półki i niestety w żaden sposób tego nie uniknie. Amator, zazwyczaj skuszony osiągami danego produktu, wyda na niego worek pieniędzy, po czym gdy zrozumie, że tego nie potrafi wykorzystać, będzie zawiedziony. Dodam, że jak już pojawiły się tu opisy poszczególnych modeli, to mi ze wszystkiego co testowałem, najbardziej podpasował SR Auron z 2017r, którego używam do dziś. Po zmianie filców na gąbki pod uszczelkami oraz oleju w tłumiku na inny, o te kilka % gęstszy względem fabrycznego, zmienił mu się nieco zakres ustawień i stał się idealnym kompromisem pomiędzy osiągami, a bezpieczeństwem i wygodą w użytkowaniu. Trafia idealnie w moje preferencje co do stylu jazdy i większości terenu, po którym się poruszam. Napalony wcześniej na topowe Foxy i inną egzotykę, nie zdawałem sobie sprawy, że to jest tak jak z czerwonym Ferrari na kostce w rynku, które jako obiekt wielu marzeń i westchnień, swój profesjonalizm zachowuje jedynie na zdjęciach.
  18. A nie powinno. Wiedzę zawsze poprzedza doświadczenie. Jak się masz dowiedzieć jak ustawiać sprzęt pod siebie, skoro tylko ty jesteś sobą? Żeby wiedzieć co ustawiasz, musisz trochę z tym poeksperymentować. Żeby eksperyment się udał, musisz poznać funkcje tego nad czym eksperymentujesz. Żeby poznać te funkcje, musisz zacząć je skutecznie rozróżniać. Żeby zacząć je rozróżniać, musisz wiedzieć na co wpływają. Jak już będziesz wiedział na co wpływają, ogarniesz że to jest właśnie ta wiedza, która wcześniej cię przerażała... Ot i cała filozofia. Omne ignotum pro magnifico.
  19. @marvelo Tak sobie pomyślałem, że zapytam cię czy znasz może jakąś lekturę o tym, jak sobie radzić z własną psychiką po wypadku? Tak się składa, że od 12 grudnia 2022 roku, żyję w przekonaniu, że bezpiecznie jest tylko w czołgu... i to pod warunkiem, że akurat nie jest pod ostrzałem. Dodam, że to było moje pierwsze zdarzenie po 10 latach jazdy bez żadnego mandatu. Może nie jestem jakimś mistrzem kierownicy, bo też nie mi to oceniać, ale nie uważam się też za całkowitego laika. Tyłek na śniegu latał bokiem regularnie, a fakt że przez 10 lat nikomu nie zrobiłem nawet rysy, też o czymś świadczy. Martwi mnie teraz to, że mimo iż prawnie wszystko się rozwiązało i nadal mam uprawnienia oraz czyste konto punktów karnych, to jazda autem stała się dla mnie koniecznością, której jak mogę to unikam... Nie daje mi już to, tak jak wcześniej, żadnej przyjemności. Chciałbym to zmienić ale nie wiem jak. Boję się, że tak już zostanie do końca. Na jakieś kursy i szkolenia chwilowo mnie nie stać, więc może znajdzie się coś co chociaż w teorii byłoby pomocne?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...