Nie wiem na ile Twój problem z kręgosłupem ma się do mojego, gdzie mnie od czasu do czasu krzyż wysiada tak, że mam problemy z chodzeniem. Jak mnie to ostatnio złapało, ledwie dałem radę nogę podnieść żeby wejść na rower, właściwie musiałem go pochylić. Ale jak już mi się udało usadowić na siodle od razu przestało mnie boleć. Jeździłem przez godzinę i nic, ale jak tylko z niego zszedłem dalej było to samo. Nie miało przy tym znaczenia czy jechałem fullem, który z natury jest miękki i wygodny, czy gravelem na baranku, gdzie pozycja jest radykalnie inna, a wszelkie nierówności siłą rzeczy czuć bardziej.
Jesteś pewna, że chcesz mieć wyprostowaną pozycję? Jeżeli cały ciężar ciała opierać się będzie na tyłku, to przecież każda nierówność pójdzie w kręgosłup. Dlatego podczas jazdy po dziurach tyłek się podnosi, żeby uderzenie poszło w ręce i uda. Amortyzowana sztyca pomaga i można ją dać wszędzie ale nawet na fullu nie ma tak, że nic się nie czuje.
A z kolei będąc pochylonym łatwiej ten tyłek podnieść, do tego automatycznie część ciała opiera się na rękach.