Dziś 32 km błotnego maratonu w Markach, 3/4 trasy świetne i mocne tempo, dogoniłem dwa sektory przede mną, ostatnie kilometry to mordęga, błocko po kostki, uślizgi kół, mega piach na podjazdach i na koniec podjazd a raczej podbieg pod Zwałkę z rowerem, co zniwelowało średnią i końcowy wynik. Ale fajnie było, jeżdżenie nawet w takich warunkach a zwłaszcza ściganie się z innymi ma swój urok, nie ma litości dla nikogo i każdy jest tak samo uwalany błotem.
Wysłane z mojego LG-M320 przy użyciu Tapatalka