Na przód szeroko i pewnie, bardziej agresywnie bo opona prowadząca ma trzymać w zakrętach jak przyspawana. Szkoda obojczyków, żeber i takich tam na szlify ...
Napędowa to byle nie buksowała pod górę i stawiała (jako bardziej dociążona) jak najmniejsze opory i była lekka, jak się nawet trochę ślizgnie bokiem to nic się nie dzieje. Stąd może być węższa. Ale znowu jak mam korzenie i mi podbija to wolę 2,25 bo większy balon lepiej amortyzuje. Coś za coś.
Barzo jest trochę bardziej agresywna niż Rocket Ron, wydaje mi się, że ma odrobinę większe opory toczenia no i jest kilkadziesiąt g cięższa - taki wybór rozumu : ) Dlatego na przód. RoRo na przód też bardzo dobre, chyba trochę szybsza od Barzo ale moim zdaniem trudno w jakości dorównać Vittorii. Jak robisz 1000-2000 km rocznie to bierz RoRo/Rara lub Mezcal na tył, jak więcej to Barzo/Saguaro.
To bardzo indywidualne preferencje ale ja jakoś najpewniej się czuje na Saguaro - na najwięcej sobie na niej pozwalam. Gdyby nie to zapychanie błotem :/ Potem RoRo i Barzo łeb w łeb. W piachu najbardziej pewnie i prosto idzie RoRo, potem zaraz Barzo a Saguaro ma skłonność do myszkowania jak wjadę w kilkunastometrową łachę piachu na szybkości, trzeba pilnować kierownicy. Na RoRo najłatwiej mi przeskoczyć - gaz i przeleci, Barzo też ale w piachu to RoRo jest mistrzem.
Mleka nie doradzę bo się na tym nie znam, Stans No Tube poleca mój spec od rowerów a ja mu ufam : )