Cóż - ja się postanowiłem nie denerwować. Ani na rowerze ani za kierownicą. W sumie nic to nie da a zła karma wraca. Jakoś mi to działa bo poza ścieżkami rowerowymi w mieście ludzie się uśmiechają, psy są spokojne - jakoś tak fajnie jest
Ale jak widzę quada czy motocykl w lesie - nie mogę powstrzymać ciśnienia. I zastanawiam się, czy zabranie kluczyków i wyrzucenie do lasu a najlepiej do rzeki czy jeziora podchodzi pod rozbój. Bo w końcu rozbój to zmuszenie do rozporządzenia mieniem z użyciem siły (można przecież podstępem). Dodatkowo kluczyli (wymiana stacyjki itd) to już powyżej 200 złotych. A to już nie przelewki ! Oczywiście nie namawiam nikogo (też karalne) , nie zamierzam tego robić tylko tak teoretyzuję z czystej ciekawości