No co Ty ... emotek nie rozczytałeś ? : ))
BTW, narzekać to nie można by było gdyby sobie taki klimat wybrało samemu : )
Jesteś najzupełniej w normie, nikt nie lubi : ) Ale uwalenie się w błocie po czubek głowy jest fajną atrakcją którą jednak trzeba sobie dawkować z umiarem ; ) Bo przestanie być atrakcją ; )
I bardzo poważnie się nad tym zastanawiam przy kolejnym, bardziej turystyczno-miejskim rowerze. Takim bardziej wytrzymałym fitnessie. Dobrym też na kilka dni z sakwami. Tyle, że to nie tak wprost ... taki rower żeby był w miarę komfortowy powinien być albo rama alu + widelec karbon albo cały stal. Do alu+karbon jakoś nie jestem przekonany, stal ciężarem pochłonie cały zysk z braku amortyzatora. Tytan za drogi, zresztą nie testowąłem.. Do tego wiem, że żeby wyrobić sobie opinię trzebaby pojeździć kilka dni a nie kilka godzin na testowym rowerze. A każdy z kim konsultowałem ten dylemat i nabija kilometry jednak ma amortyzator. No i na osiągach mi w sumie za bardzo nie zależy.
Także na razie zostanę przy amorku, szczególnie mając na świeżo w pamięci setki zgubionych bidonów na jakimś 2im km ostatniego maratonu w Markach. Takie dziury, że dziw, że ramy wytrzymały ale parę nadgarstków mam tylko jedną.