1) Linki w ramie: nic głupszego jeszcze nie wymyślono. Osłabiona, podziurawiona rama, skomplikowana wymiana linki na wyprawie, bezsens - marketingowa wydumka.
2) Napęd 3x10 - ideał ! Duża redundancja przełożeń, brak konieczności używania przedniej manetki w 90% przypadków, olbrzymia rozpiętość przełożeń - lekkie dokręcanie na długich, wielokilometrowych zjazdach i miękkie przełożenie np. przy podjeździe pod Salmopol. Tu - z sakwami, robiąc powyżej 100km dziennie i 24x36 by się przydało. Waga praktycznie ta sama co 2x11 czy 1x12 które tracą na półkilogramowych kotwicach-kasetach. Drogich kotwicach. Na wyprawy i długie wojaże tylko 3x10. Właśnie zmieniam z tej nieszczęsnej porażki 2x gdzie w lekkim terenie cały czas trzeba wachlować przednią przerzutką. 2x10 to nieudana próba reakcji Shimano na ofensywę 1x SRAM-a - superdrogich, nietrwałych ale szpanerskich napędów.
3) Taperowana główka - no niby tak, zamiast zmieniać stery co 10 lat można co 15 - fajnie ale na szczęście amorki starej daty w trekkingach są i długo jeszcze będą dostępne,
4) Sztywna oś. Tak, robi różnicę.
5) Octalink nie jest zły - HTII z wywalonymi na zewnątrz, podatnymi na brud, słabo uszczelnionymi łożyskami nie jest ideałem. No, można sobie zmieniać co roku, co kto lubi. Internet pełen jest przepisów jak to uzdatnić do działania, to forum też. Nowy suport Accenta, oddzielnie kupić łożyska Timken, w Shimano podszlifować miski bo łożyska nietypowe a najlepiej wywalić bo dodatkowo słabo się kręci - jakoś tam kolegom udaje się to zmusić do działania przez pewien czas. Mi w sumie też.
Cóż - pytający ma już trochę opinii i sam wyrobi sobie własną. Ale generalnie fakt - KLS wymiata.