I w każdym domu obok krzyża (czy tam kto w co wierzy),stawiamy miniaturkę gravela i modlimy się do niego
To nic więcej jak wyspecjalizowanie pewnego typu roweru,kiedyś endurówek,zjazdówek,czy triathlonowych też nie było,z jednej strony gravel to trochę wyciąganie kasy,z drugiej rzecz przydatna dla pewnej grupy.
Mam znajomych co w euforii kupili (bo moda),a faktyczny wjazd w teren gdzie zwykła szosa nie da rady,to może okolica 1%.
Wielu znajomym nawet nie przyjdzie na myśl rower z barankiem,a śmigają sporo
W teren wolę mtb,nawet lekki,bezpieczniej wygodniej,przyjemniej,w moim przypadku typowa szosa może nie istnieć,bo nawet w raczej asfaltowe trasy ok 30% to lasy/szutry,wtedy biorę przełaja.
I zostaje pewna grupa ludzi którzy baranka doceniają,możliwości gravela też,ale to będzie podobny procent co np. typowego enduro.