Wczoraj założenie 50+km, ale:
Wyciągam rower kapeć przód, wymiana, 10 min i po kłopocie, wsiadam i coś trzeszczy i skwierczy, łańcuch źle przełożony (no debil, po czyszczeniu źle przez tył poprowadziłem), po 8km stop, bo mało powietrza z tyłu, buteleczka sprężonego pomogła. Zajechałem pod dom po 30 km nieco zdołowany.
Dzisiaj założenie dojechać do celu i wrócić:
Bez kłopotów technicznych czy pogodowych, ale zabiły mnie 7% podjazdy, nie dojechałem do celu (brakło 10km), ale wróciłem mimo wszystko zadowolony, w niedzielę ponawiam trasę