Zmieniłem w szosie przeciętą oponę na używaną w poprzednim rowerze Vittorię Rubino Pro G2.0, wyciągnąłem ją gdzieś z czeluści garażu. Nie jest to niestety wersja TLR, więc musiałem założyć dętkę. Potem machnąłem lekko ponad 50km i przypomniałem sobie, jak mocno wątpliwą przyjemnością jest jazda na dętkach. Przy okazji spotkałem kumpla z drużyny i przyłączyłem się do jego treningu dotrzymując mu towarzystwa.
Z tą oponą, to zabawna sytuacja, bo chciałem wczoraj iść na rower i zauważyłem jakąś dziwną lepką plamę pod rowerem. Byłem przekonany, że to izotonik który skapał z ramy. Przekonałem się, że jednak nie, jak postanowiłem dopompować koło... Szybka decyzja - zrobię godzinę asfaltowego MTB, ale najpierw skasuję luz na korbie. Odkręcam wspaniałą plastikową nakrętkę korby SRAM DUB i stwierdzam, że jest pęknięta... Tak się wkur...zyłem, że zrobiłem zwrot w tył, olałem temat i poszedłem do domu zjeść paczkę chipsów.