Tu nie chodzi o ustanie bólu, a o danie mięśniom czasu na regenerację.
Ja generalnie z mięśniami problemów nie mam (również siedząca robota), bardziej ze stawami, ale zauważyłem, że gdy nie jeżdżę 3-4 (czasem więcej) dni, bo jestem zmęczony psychicznie i nie mam zwyczajnie ochoty, to później strzelam jak z procy (chociaż można by pomyśleć, że powinno być odwrotnie - "zastane" mięśnie itd.).
O rozciąganiu też słyszałem wiele dobrego, nie tylko w aspekcie jazdy na rowerze, ale generalnie większości dyscyplin sportowych. Tylko...kto miałby na to czas?
Ja trzymam się zasady rozgrzewka(10-15%)-trening zasadniczy(70-80%)-rozjazd(10-15% objętości treningu). No i piwo. Piwo po treningu to cudowna sprawa.
Odpocznij, serio.
P.S. Z tym piwem to nie tak, że jakieś AA i te klimaty. Ale zimne piwo po naprawdę mocnym treningu to ukojenie nie tylko dla ciała, ale i duszy.