Witam,
uprzedzając: spędziłem dużo czasu na przeglądaniu tego forum i innych treści w necie.
Mam dylemat: używam Juicy3 od grudnia 2009 (także w zimie jeden sezon), to były moje pierwsze hamulce hydrauliczne (wcześniej miałem tarczówki mech.).
Nic nie ciekło, problemy były małe: upierdliwe ustawianie z tyłu, aby nie dzwoniło. Kilka razy wymieniałem klocki w serwisie rowerowym i żaden serwisant nie zapytał,
kiedy zmieniałem płyn, czy odpowietrzałem. Nigdy tego nie robiłem :-D. Myślałem, że to high-tech.
Ostatnią środę (proszę się nie śmiać) stwierdziłem, że czas przygotować rower do sezonu. Poczyściłem, załatałem dętkę i znów był problem z dzwoniącymi tarczami.
Poczytałem to i owo i stwierdziłem, że czas na serwis hamulców.
Okazało się, że:
- tylny zacisk jest brudny, tłoczek jeden się nie wysuwa, do tego jeden klocek prawie zjechany, drugi ma 2x grubszy materiał, tłoczki na brzegu "pogryzione",
ścianki cylinderka lekko przetarte - po bokach na obwodzie widać srebrny odcień zamiast żółtego
- przedni zacisk ma ok klocki (wymieniane w zeszłym roku), ale musiał być solidnie zapowietrzony, bo po postawieniu roweru na koła klamka zapadła się. Tłoczki ok.
- klamki nie ciekną (jeszcze), luzy są, zawsze były.
Rozebrałem wszystko, tylne tłoczki wyjąłem na chama. To chyba był błąd, no ale ok, bo chciałem się nauczyć wyjmować przez szmatkę i nie wiedziałem, że będzie taki kruchy i tak ciężko wychodził. Tłoczków z przednich jeszcze nie wyjmowałem.
Policzyłem koszta i wyszło mi tak: 10 dot,, 44 tłoczki, 25 ATE, 44 zestaw do odpowietrzania, 55 klocki na tył + przesyłki daje ~200PLN. Przy założeniu, że tłoczki od Juicy5 będą pasować i stary o-ring w zacisku zadziała. Jak nie, to musiałbym kupić zestaw serwisowy za 89PLN (całość ~245).
Dlaczego chcę zrobić sam - w serwisie wołają za jedną stronę: 60 za odpowietrzanie + 30 rozbieranie + termin tydzień/dwa. Poza tym nie ufam serwisom bo już kilka razy się na ich profesjonalizmie zawiodłem, a ceny usług nie są niskie. Ponadto mając smar, zestaw do odpowietrzania mógłbym lepiej o nie dbać.
Z drugiej strony w cyklomani przód i tył za 420 mam BR-675 lub za 429 mam BR-615 (swoją drogą dziwna cena 675, prawda?) nówki zalane, z nowymi klockami (do końca roku powinny starczyć). Jeżdżę po mieście i lekki teren, żadnych zjazdów nie ma.
I teraz dylemat: czy sobie odpuścić reanimację 5,5 letnich Avidów, dołożyć te 230PLN i mieć nówki Shimano.
Zaryzykuję wydanie serwis 200-245 (co z tym oringiem?), stracę czas i okaze się, że i tak będzie coś nie tak z wysuwanie tłoczka, będzie coś ciekło i tak się skończy kupnem nowych hamulców.
Nie wiem, czy po takim czasie należałoby w ciemno wymieniać uszczelki (wyglądają na ok), czy te przetarcia cylinderków to oznaka końca, czy stary oring w zacisku zadziała (jak nie, muszę kupić pełny zestaw serwisowy za 89).
Dlaczego od razu nie kupię Shimano?:
a) to sześcioletni rower ze spawaną ramą, 26", być może w przyszłym roku wykorzystałbym te nowe hamulce do nowego roweru chyba że kupię kompletny więc nic nie wiadom. Trochę mi szkoda pakować nowe części do starego roweru a poza tym na mieście łatwiej o kradzież.
Druga ważna sprawa: generalnie w zimie nie jeżdże, ale nieraz mam ataki, że przy -10st. pojadę nad jezioro, tam rower przypinam, herbatka w knajpce i powrót lub czasami dojazd do pracy, 8 godzin na mrozie typu -5,-10st i powrót.
c) mam manetki do przerzutki SRAM x-4, czy dźwignia hamulca nie będzie za krótka?
Czytałem, że stare / niskie Shimano pada na mrozie, nowsze niby nie, ale nie chciałbym rozwalić nowych hamulców. Po jakiego grzyba Shimano trzyma się oleju mineralnego?
Dlaczego nie kupię Avida: po lekturze netu boję się awaryjności i kosztów serwisu, poza tym nie są tanie.
Sorry za wypociny, ale nie chciałbym wtopić z hamulcami. Kiedyś bawiło mnie dłubanie przy rowerze, teraz zrobić co trzeba i jeździć.
Co radzicie?
P.S. Czemu nie mechaniczne tarczówki: BB nie są tanie, musiałbym kupować klamki, poza tym miałem mechaniczne i tak jakoś chodziły bez jaj, był problem z obcieraniem tarczy.