Skocz do zawartości

Fawlty

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    272
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Fawlty

  1. Dzięki za podzielenie się swoimi odczuciami. Myślę,że z czasem wrażenie ociężałości może zniknąć Przynajmniej ja tak mam z moim pierwszym góralem. Nie jest to co prawda 29er, tylko 27,5 na kapciu 2,0, ale jest masywny i duży (bo lubię wyciągniętą pozycję na rowerze) i waży pod 14 kg. Wcześniej jeździłem zawsze na szosach i trekingach i wszystkim co pomiędzy. MTB nigdy dotąd nie miałem. Po pierwszych przejażdżkach po mazowieckich pagórkach i piaskach byłem nieco rozczarowany. Po lekkim terenie (też trochę w górach) jeździłem wcześniej na stalowym trekingu z dość krótkim tylnym trójkątem, trekingowymi przełożeniami i kapciem 700 X 42 i oczekiwałem chyba w sumie "czegoś podobnego tylko bardziej". Po niedługim czasie przestawiłem się jednak bez problemu na mtb, wrażenie mułowatości zniknęło, za to fun z jazdy i "jeżdżalność" jest nieporównywalnie większa. Na urlop jadę pierwszy raz w góry góralem i już nie mogę się doczekać pzdr Fawlty edyta: w trekingu po górach było jednak chyba 700 x 45c (28 X 1,75), a nie 700 x 42c.
  2. Cześć, miło popatrzeć na stare kąty Ja byłem tam (Olandia i Gotlandia) x lat temu. W kwietniu, więc wiało potężnie. To głównie pamiętam No i to, że dość mnie wtedy dołowała surowość tamtego krajobrazu. pzdr Fawlty
  3. No cóż, ja coraz czesciej łapię się na tym, że do miasta wolę pojechać na góralu, a nie na trekingu czy szosie. Powiedzmy, że mam około 20 km w jedną stronę i oczywiście na szosie jest trochę szybciej, ale na góralu zupełnie bezstresowo (krawężniki, pseudoasfalty, ścieżki z baumy). Co do "wojowników", to nie chcę się wypowiadać. Moja Pani nazywa tak klientów, którzy w kwietniu jeżdżą w kominiarkach Natomiast dyskusje typu "kup właściwy rower do właściwych zastosowań" zwykle nie prowadzą donikąd. Jak ktoś chce 29era, to niech sobie kupi, zamiast potem żałowac, że tego nie zrobił. A poza tym... Ja całe życie jeździłem na trekingu, szoso-trekingu, przełajce, szosie. Zawsze jeździłem duzo, ale pierwszego górala (może pamietasz, bo sam mi doradzałeś w moim wątku) kupiłem w marcu Jestem pod wrażeniem, jak bardzo uniwersalnym rowerem jest dobrze dobrany mtb (w moim przypadku 27,5). pzdr Fawlty
  4. W sensie, że po asfalcie góralem jeździ się trudniej niż po korzeniach i piachach? Nieno, Kolego, skąd takie pochopne wnioski? Ja tu bólu tyłka nie widzę. Raczej zbytek zaufania do aptecznej precyzji swego oko. Założyciel wątku zapytał, dowiedział się, że "to jest niemożliwe" (tak jak u lekarza dowiadujesz się, że "nie ma prawa boleć") i jest git. pzdr Fawlty
  5. Coś się chyba nie możemy dogadać... Nie piszę przecież o fitnessach w ogólności, tylko o konkretnym rowerze merida speeder i podaję, że ma w standardzie koła 32. pzdr Fawlty
  6. A jakie to ma znaczenie, że "inna kategoria"? A wspomniany przez Ciebie CX albo szosa to nie inna? Mówię tylko, że wolałbym ten rower od CROSSWAYA jak mialbym kupić któryś z nich na asfalt, szuter, polne drogi. Opony 32 mm (przynajmniej w tym modelu, który ja znam). pzdr Fawlty
  7. Ależ w pełni się zgadzam, że są sportowe crossy. Kolega jednak pisał o "wygodnym crossie" vs mtb, a nie "sportowym crossie" i do tego się odniosłem. Nawiasem mówiąc są też i zawsze były trekingi o dość sportowej charakterystyce. Merida CROSSWAY 900-D jest fajna, ale "w tych pieniądzach" zdecydowanie wolałbym SPEEDERa (za parę stów więcej można mieć model 500 na ultegrze). To jest bardzo udany rower. Miałem okazję wielokrotnie jeździć na niższym jego modelu i bardzo go polecam. pzdr Fawlty
  8. Może "gwiazdorzy" wracali właśnie z TPK? I skąd wiesz, że błota nie dotknęły? Ale mniejsza z tym. Chcę się odnieść do czego innego. Szybkość robi nam nie tylko rodzaj opon, ale - często znacznie bardziej - geometria roweru. Dlatego to mtb na szerokich laczach "zabije" wygodnego krosa, a nie odwrotnie. pzdr Fawlty
  9. Fajna relacja i przygoda. Powodzenia. Ja rowerem jeździłem tylko po Quebecu. Wystarczy przejechać się do... Yellowstone. Tam bywa niebezpiecznie pod tym względem. Temat jest długi i nie chcę go tu rozwijać. Podstawa na "miśkowym" pustkowiu to nie zachowywać się... zbyt cicho. pzdr Fawlty
  10. Jakoś nie zauważyłem, żeby teppis płakał w swoim poście. To raczej odpowiadający na jego pytanie drą sobie z głowy włosy - w sumie nie wiem czemu? C'mon, Panowie... @teppis - rower masz terenowy, to jeździj w teren. Granicą jego wykorzystania będą Twoje rosnące umiejętności i kondycja. Popatrz na szlaki rowerowe albo i piesze w swojej okolicy i przyjemnej jazdy. pzdr Fawlty
  11. Wjechałeś w jakąś dziurę z dużym obciążeniem czy puścił zmęczeniowo? Ja to w ogóle mam wrażenie, że "kiedyś panie to trwalsze rowery robili". Mam stalowego trekinga wheelera kupionego ponad 20 lat temu, a w nim stalowy seryjny bagarek i nic mu nie jest mimo przebiegu, którego nie chce mi się tu nawet podawać. Rekordowo miałem na nim 43 kg - wtedy jadąc do Skandynawii czy na Zachód żarcie zabierało się jeszcze z kraju, a namioty też ciężkie były. A bagarkowi nic nie było i nie jest. Za to nóżkę wtedy skasowałem już na pierwszym postoju. Jak (idiotycznie) oparłem tak obciążony rower, to mi pękła bez mrugnięcia okiem. No i wszelkie podbicia, kamyczki, nie daj Boże krawężniki to zabójstwo było. Ale to już inna historia. pzdr Fawlty
  12. Fawlty

    [2016] Napęd X01 12s

    Z perspektywy (złośliwego) świeżaka na tym forum, to dział "trening" nie jest tu zbyt mocno oblegany... Z kolei z perspektywy szosowca i turysty trekingowca, który właśnie zaczął bawić się w mtb typu "góra-dół góra-dół", to jeden blat z przodu wygląda fajnie, Nie ma tych ciągłych wahań, który blat pod górkę katować i czy zrzucać... pzdr Fawlty
  13. Koledzy, również dziękuję! Takie wątki jak niniejszy czyta się z prawdziwą przyjemnością. Coraz bardziej jestem coraz bliżej decyzji "wczesnym majem dokoła Tatr". pzdr Fawlty
  14. Ano widzisz, dałem wyżej edytę kilka minut przed Twoim postem A w temacie, to myślę, że Dania to świetne miejsce na rowerowanie z dziećmi. pzdr Fawlty
  15. Cześć, Ja zjeździłem Danię (a właściwie Jutlandię) wzdłuż i wszerz jeszcze w 1998 To była moja pierwsza "poważna" wyprawa rowerowa. Jechaliśmy w sumie do Norwegii, ale poziom cen za prom Dania-Norwegia "nieco" nas zaskoczył i zostaliśmy w Danii. Pamiętam głównie, że nieźle wiało cały czas i że campingi miały taki standard, ze ho-ho Infrastruktura rowerowa (ścieżki, sygnalizacja itd) stanowiła klasę dla samej siebie. Pierwszy raz zetknąłem się tam z ideą przebudowy dawnej wąskotorówki na ścieżkę rowerową. Gdybym, tobo, wpadł na ten wątek wcześniej podpowiedziałbym Ci trochę miejscówek. A Bornholm to nuuuuda... Edit: pora późna i coś mi się popierdzieliło, że to tobo założył ten wątek. Tak czy siak, założyciel wątku wyparował, więc nie ma co wchodzić w szczegóły. Ogólnie Danię polecam, szczególnie na wyjazdy rodzinne, choć nie tylko. Czy robisz dziennie 50 czy 150 km - jest miło. pzdr Fawlty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...