Co do głównego wątku autora tematu, to z rzeczy które mogły pójść źle (tych najistotniejszych) to: ustawienie roweru, dieta, trening, który nie jest treningiem a jazdą z dupy.
Ustawienie roweru. Upewnij się, że jesteś dość prawidłowo ustawiony na rowerze - jest sporo poradników w necie, jak ustawić wysokość, wysunięcie, pochylenie siodełka itp. Sprawdź również, że ram jest pod Twój wzrost. Scott speedster to taki endurance, więc jeśli ktoś nie pokusił się o przycięcie rury sterowej i zakładając, że rama tj. jej wielkość jest odpowiednia do Twojego wzrostu - temat ten powinieneś sobie szybko ogarnąć.
Dieta. Jak już trochę się ruszasz, to powinieneś zadbać o odpowiednią ilość węglowodanów oraz białka. Tyczy się to nie tylko okresu potreningowego, ale również przed i w trakcie wysiłku. Jeśli Twoje jazdy są czasowo dłuższe niż1,5h - 2h warto byłoby coś zjeść (węglowodany). U siebie zauważyłem, że mała ilość białka, albo pomijanie go w diecie po treningu właśnie skutkowała silniejszymi i dłuższymi bólami mięśni (a rocznie robię kilkanaście tys. km). Pisząc o diecie nie zapominaj o nawadnianiu (ogólnie - nie tylko podczas treningu).
Trening. Napisałeś, że jeździłeś treningowo. A ja bym się zapytał w oparciu o co robiłeś te interwały? 😀 Jaki był ich punkt odniesienia? Puls, waty? Czym są te Twoje przejazdy wytrzymałościowe? Jak monitorujesz progres? Ogólnie to widzę to tak. Chcesz się rozwijać - super, ale zrób to z jakimś minimum racjonalności jakim będzie zakup pulsometru. Dzięki niemu poznasz z czasem swoje maksimum, co pozwoli Ci również ustawić się dość precyzyjnie treningowo, tzn. umożliwi Ci zapewnienie, że jazda wytrzymałościowa, jest faktycznie jazdą wytrzymałościową, a nie ponad to. Możliwe, że wydaje Ci się, że jeździsz wytrzymałościowo, a są to np. przejazdy w strefie tempo, tego nie wiemy i ciężko wywnioskować ze średniej bo na nią wpływ ma ukształtowanie terenu, wiatr, pozycja na rowerze i szereg innych czynników. Dość powiedzieć, że u mnie zdarzają się jazdy w drugiej strefie ze średnią pod 34 km/h.
Poza tym po każdym treningu warto się trochę porozciągać.
Możliwe, że masz kilka rzeczy do ogarnięcia, ja bym na początek ogarnął te 3. Poza tym zalecałbym jednak 4 intensywności w tygodniu. I tak, powinieneś dogłębnie przeanalizować także ich intensywność, bo trening po którym odpoczywasz te przykładowe 4 dni do niczego Cię nie doprowadzi, albo szybko zatrzymasz się w miejscu. Poza tym, po 4 miesiącach dość fajnej objętości, uważam osobiście, że można myśleć o jakimś tam treningu, ale podstawą jest tutaj punkt wyjścia, czyli dobrze przepracowany okres bez większych problemów m.in. takich które Ty obecnie masz.