Skocz do zawartości

akkwlsk

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 647
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez akkwlsk

  1. Jeśli szukasz tego typu roweru, to jest to lepszy wybór niż przerabianie starej szosy na singla, bo masz już od razu a-heada z głowy. Jeśli koła nie są zajechane (sprawdź rant obręczy, czy nie są już wytarte na kartkę papieru) i rower jest sprawny, to moim zdaniem jest to uczciwa cena. Raczej w budżecie 1k pln nie poskładasz nic lepszego, tylko te koła dobrze zweryfikuj.
  2. Opcje widzę 3: 1. Szukać ramy na podmiankę 2. Szukać na rynku wtórnym wahacza do tej ramy, Giant jest na tyle popularny w PL że może się udać 3. Uderzyć z problemem do SFR To jest naprawialne, ale potrzeba do tego speca od spawania aluminium, jak dasz to do zrobienia byle komu to problem może bardzo szybko powrócić. Pytanie tylko czy jest to opłacalne.
  3. 1 1/8 to standard rury sterowej, nie główki Robisz 44mm czy idziesz totalnie oldschoolowo?
  4. Dodam jeszcze, że rady odnośnie jeżdżenia na singu/ostrym od Marka należy brać ze sporą dozą ostrożności! Niektórzy w stolicy powiadają, że urodził się kręcąc nogami z przyzwyczajenia, zanim wsiadł na swoje pierwsze ostre koło.... Nie ściemniam.
  5. Rynek jest jaki jest, także nie ma co zbytnio wybrzydzać, co zrobisz jak nic nie zrobisz! ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Popełniłem sobie bagażniczek na przód a jako, że jest bardziej stalowy niż bajkpakingowy, to wrzucam tutaj. Z tego to nawet jestem całkiem dumny
  6. możesz spokojnie zacząć od przełożeń >2, zwłaszcza jeśli opona beż bieżnika. W terenie (płaskim) na gumie 35c jeździłem na 42x18, na asfalt to i 42x16 daje radę, ale jak lubisz szybciej kręcić to nie ma co przesadzać. Zacząłbym od 42/18 i potem +/- 2 ząbki w zależności od tego czy za miętko czy za twardo.
  7. Stalóweczkę dla bajtla komuś? https://www.olx.pl/d/oferta/rower-on-one-inbred-CID767-IDPBaiX.html
  8. On chyba stał się ofiarą własnego sukcesu i zwyczajnie nie wyrabia z zamówieniami, odkąd jego robota zrobiła się popularna w naszych społecznościówkach, a pewnie i z dalszej zagranicy zlecenia zaczęły spływać. No i jakość spadła, pierwsze sztuki w PL zbierały same pochlebne opinie, potem się popsuło.
  9. nie trzeba wcale roweru trzymać w mokrych miejscach, wystarczy jazda zimą sól przyspiesza wszelkie stalowe erozje z kilku lat do kilku tygodni.
  10. @Grizzli Polecam Rekony 2.6, ładnie się układa na feldze 50mm a bieżnik i waga podobne. No i w tej cenie masz komplet
  11. Duży rozmiar, stal, Lech z Wrocławia.... Któż to może być
  12. Oj @marvelo, Ty chyba po prostu bardzo nie chcesz innego roweru i tylko udajesz że chcesz I ja to szanuję, nie twierdzę też, że Bianka nie daje Ci frajdy z jazdy - mnie po prostu koła 29" wybawiły od wiecznie za małych rowerów, małpiszony w rozmiarze XL zyskały najwięcej z tego całego postępu rozmiarowego, czy to w kwestii kół czy wydłużającej się geometrii. Podbijam pytanie Lecha, skąd to przywiązanie do obręczówek? Z czystej ciekawości bym chciał wiedzieć
  13. Wprawdzie nigdy nawet przez myśl nie przeszedł mi pomysł o ściganiu się, ale zmiana na 29" dała całkiem sporo - przyjemność z jazdy Bo w tym całym śmiesznym świecie nie wszystko da się zmierzyć i policzyć!
  14. @chudzinki na końcu Rudki, przy zjeździe do asfaltu? No był tam pewien Jegomość, wcinał drożdżówkę
  15. sprzęt retro to ciężki temat, miłośnicy mają kilka kryteriów które mogą podbijać cenę: 1. Oczywiście, stan ramy i osprzętu, a przede wszystkim naklejek/malowania i lakieru 2. Zgodność z oryginałem/katalogiem, a jeśli tej nie ma to zgodność wszystkich komponentów w rozumieniu czasowym (czyli np. całość z drugiej połowy lat 90) 3. Unikalność W tym przypadku punkt trzeci raczej nie jest spełniony, chociaż 970 to dosyć wysoka wersja. Punkty 1 i 2 za to jak najbardziej. Rower zdecydowanie dla koneserów, ale cena nie jest jakoś mocno przesadzona biorąc pod uwagę powyższe, oraz osprzęt klasy XT/DX
  16. mam tylko strave, ale jak poświęcisz pół godziny z mapami.cz to trasa jest w zasadzie do odtworzenia w całości według opisu W razie czego pisz pw, pomogę. @itr co Ty, nogi z rozpędu kręciły się nawet w nocy w hamaku a kąpiele rzeczne są równie skuteczne, także obyło się bez zaklajstrowania na amen 👌
  17. No i mamy to, LPR '22 odbyte zakończone! Cztery dni kulania się wokół Kotliny Kłodzkiej przy maksymalnym wykorzystaniu sieci Singletrack Glacensis i spaniu na dziko. Spakowani tak połowicznie samowystarczalnie, to znaczy że jako amatorzy byliśmy w stanie przeżyć całą dobę w terenie, ale bez nastawienia na filtrowanie wody z kałuży i jedzenie szyszek Krótki opis trasy, może kogoś zainspiruje: Dzień 1, Bardo - Lądek Zdrój, 55km/1158m Jako początek trasy wybieramy Bardo, z kilku względów: da się tam w miarę szybko i łatwo dojechać zarówno ze Śląska Górnego, jak i Dolnego (a konkretnie samochodem z Gliwic i pociągiem z Wrocławia) oraz rozpoczyna się tam sieć szlaków Singletrack Glacensis, na które nastawiamy się dosyć mocno. Do tego bardzo fajny parking tuż przy początku szlaku, nad rzeką - czego chcieć więcej Jako, że robiliśmy pętlę, rozpocząć można było w zasadzie gdziekolwiek, jednak asfaltowe przelotówki i wiejsko-miejskie dojazdy przez nudniejszą, północno-środkową część kotliny woleliśmy zostawić sobie na dobicie ostatniego dnia. Trasa to w 2/3 single po górach, więc niech nie zwiedzie Was krótki dystans, bo z rowerami ważącymi dobre 20kg jest co robić przez cały dzień. Raczej niespieszne tempo wymusza również temperatura, która w czwartek dobijała do 35 w cieniu.... No, nie polecam. Na ten odcinek trzeba się zaopatrzyć w zapas wody i jedzenia, bo pomiędzy Bardem a Lądkiem nie ma absolutnie nic, ani jednego sklepu czy schroniska, ze źródłami wody pitnej również słabo. Po morderczych 28km (pętle Łaszczowa, Kłodzka, Chwalisław i Złota) głównie podjazdu w upale, zaliczam zgon, ale zmartwychwstanie następuje już po około godzinie i lecimy dalej. A jest co lecieć, bo zjazdowy odcinek pętli Orłowiec do Lądka Zdroju to ponad 10km gładziutkim singlem! Na miejscu zaliczamy obowiązkową pizzę z chmielem, szybkie tankowanie w ujęciu wód zdrojowych (uwaga, woda siarkowa - capi jajami ) i na koniec cudowna kąpiel w rzece. Biwak rozbijamy kilka kilometrów za miastem, w pobliżu Trojaka, niestety z racji solidnego wpierdzielu w ciągu dnia - rozbijamy się po zmroku. Dzień 2, Lądek Zdrój - Spalona, 52km/968m Po nieco niespokojnej nocy (niedaleko nas przechodziła burza, a jakiś burek postanowił oznajmiać światu swoje niezadowolenie do 3 w nocy) przywitał nas zdecydowanie bardziej rześki poranek. Powietrze pozwalało wreszcie odetchnąć pełnym cycem bez prażenia wnętrzności, więc czmychnęliśmy uzupełnić zapasy do Owada w Stroniu Śląskim. Stamtąd dokulaliśmy się do startu kolejnej pętli SG, zwanej Rudką i ciągnąc dalej pętlą Międzygórze. Białą Wodę postanowiliśmy taktycznie ominąć zboczami Czarnej Góry, żeby nie tracić wysokości, a popas zaplanowaliśmy właśnie w Międzygórzu - bo i tak mieliśmy tam zjechać, zgodnie z planem. Niestety popołudniu upał znowu dał się we znaki, tak więc kolejny mozolny podjazd pętlą pod Śnieżnikiem nie szedł nam już tak dobrze jak dwa poprzednie odcinki. Całe szczęście single prowadzą przez niewielki wodospad z kojąco lodowatą wodą i tam nieco odżywamy. Przed nami jeszcze sporo kilometrów singlami, całe szczęście już głównie z górki. Ważna uwaga, na odcinku Stronie Śląskie - Międzygórze i dalej w stronę Spalonej również nie ma co liczyć na źródła pożywienia, także trzeba dobrze zaplanować popas na zapas, bo inaczej ryzykujemy jazdę do "odcinki". Biwak tym razem rozbijamy o ludzkiej porze i przy kolacji zgodnie stwierdzamy, że to był Bardzo Udany Dzień. Dzień 3, Spalona - Szczytna, ~50km/800m Po spokojnej nocy pod Spaloną (tą śnieżnicką), opuszczamy masyw Śnieżnika i tym samym wschodnią stronę kotliny. Na początek przyjemny zjazd do pobliskich wiosek (niesamowicie klimatycznych i urokliwych, choć mocno zapuszczonych) a potem mozolne kulanie się przez nieco bardziej płaską, południowo-środkową część kotliny. Pogoda typu "duszno i porno", także nie jest lekko, zwłaszcza że przed nami solidny podjazd na zachodnie pasmo kotliny, czyli Góry Bystrzyckie. Trzeci dzień jest zdecydowanie bardziej szutrowy, bo w tej części trasy nie mamy po drodze z żadną z pętli sieci SG - też fajnie Podjazd na Jagodną okraszony był spodziewanym prysznicem, całe szczęście raczej lekkim i raczej przyjemnie orzeźwiającym. W schronisku przy autostradzie sudeckiej pojedlim, popilim i w trasę ruszylim czerwonym szlakiem, kierunek leśne szutry i drogi bystrzyckie. Obolałe już nieco tyłki i niestrawność jednego z Muszkieterów trochę nas spowalnia, ale za to przyjemnie lekki charakter drugiej części trasy tego dnia pozwala dokulać się do miejsca biwaku o wybitnie (jak na nas) wczesnej porze. A miejsce malownicze! Do samej Szczytnej oczywiście nie zjeżdżamy, rozbijamy się w okolicy strumyka w Szklanej Dolinie. Dzień 4, Szczytna - Bardo, 43km/413m Nie mogło oczywiście wszystko pójść jak po maśle i ostatniego dnia o poranku wspomniana wcześniej niestrawność nadal dokuczała, zatem z dwóch wariantów trasy domykającej pętlę, wybieramy ten lżejszy, asfaltowy. W samej Szczytnej się nie zatrzymujemy, lecimy prosto do Polanicy Zdrój, gdzie uzupełniamy zapasy płynów wszelkich i ciśniemy bocznymi drogami przez wioseczki do Kłodzka. Krótki popas nad rzeką, potem szybki telefon na 112 do upojonego jegomościa w pobliżu dworca i już mamy dosyć cywilizacji lecimy zatem drogą wylotową w stronę znanej nam już Łaszczowej. Aż do jej szczytu cały dzień ciśniemy asfaltami, zatem czas mamy dobry i postanawiamy zakończyć pętlę tak jak rozpoczęliśmy, czyli zjazdem do Barda singlami Glacensis (alternatywą była droga krajowa nr 8 i jazda pośród Przemiłych Polskich Kierowców w Niemieckich Samochodach, co w zasadzie nie wchodziło w grę, więc dylemat niejako sam się rozwiązał). Do parkingu startowego docieramy cali i zdrowi, ale nieco szczuplejsi, co w zasadzie nikomu nie przeszkadzało Wypad bardzo udany, pomimo niezłej jazdy temperaturowej dnia pierwszego. Generalnie raczej bym tego nie powtórzył, z perspektywy czasu uznajemy, że plan jak plan, ale przecież nic na siłę i jazdę w temperaturze sięgającej 40 stopni zdecydowanie należy odpuścić. Co do samej Kotliny Kłodzkiej, to jest to chyba aktualnie mój ulubiony rejon rowerowy na południu. Jest tu co robić na każdym rodzaju roweru, od tras DH w bikeparku Czarna Góra dla leniwych z wyciągiem, po solidne asfaltowe podjazdy autostradą sudecką czy szosą stu zakrętów w rejonie gór stołowych dla golinogów. Niezliczona ilość szutrów dla tatusiów z nowymi gravelami, 200km gładziutkich singli Glacensis dla spełnienia niespełnialnych ambicji kolarzy XC. Srebrna Góra i szlaki wokół Śnieżnika dla jedynych słusznych, brodatych riderów tru ęduro w kolorowych gaciach. Słowem - wszystko! A to wszystko okraszone niepowtarzalnym klimatem zaniedbanych, ale uroczych poniemieckich wiosek, setką małych kapliczek i przydrożnych krzyży pośrodku pól, rzut beretem do Czeskich sąsiadów w Jeseniki, do Trutnova i tak dalej, i tak dalej... Jeśli ktoś jeszcze nie wie gdzie spędzić rowerowy wywczas w tym roku, to już wie Na koniec powiem jeszcze tylko, że bagażnik sprzed kilku postów spisał się na medal i do zwykłej podsiodłówki już na pewno nie wrócę! Pyrsk!
  18. Nie będzie mnie na zlocie to się wtrącę i się powymądrzam, a co! Nie ma sensu, szanowni, gdybać o przełożeniach bez rozprawiania o rozmiarze koła i opony. Można się ku temu posłużyć kalkulatorem kadencji na przykład, czyli ustalcie sobie jakąś stałą kadencję i średnią prędkość i niech każdy sobie dobierze przełożenie względem tego i posiadanego rozmiaru kiszki wtedy nikt na nikogo nie będzie czekał, a za ewentualne obstawianie tyłów nikt nie będzie miał wymówki sprzętowej Przy gumach 29x3.0 przełożenie 32x18 to jest przelotowa jakieś 18-20 km/h, więc w cale nie aż tak miętko.
  19. I jak te rurki na żywo, zwłaszcza podsiodłówka? Bo mnie szczegółowe fotki zniechęciły, bez cięcia raczej by się nie obeszło.
  20. @spidelli zajmuje mi to tyle czasu, że po podliczeniu roboczogodzin obawiam się, że nie był bym konkurencyjny cenowo także tylko użytek własny
  21. Wagowo wyszło 1:1 tyle samo co Topeak Backloader, czyli ~350g, chociaż u siebie muszę jeszcze doliczyć wagę drybaga (leciutki jest). *rurki stalowe 8mm/1mm *lutowałem
  22. Czołem! W tym sezonie, na dorocznej wyrypce bikepackingowej postanowiliśmy razem z @Kreick wyeliminować najsłabsze ogniwo zestawu torbiarskiego, czyli bujaka-podsiodłowkę. W moim przypadku sprawa jest o tyle zagmatwana, że Puffin na zadku nie posiada oczek pod bagażnik, a rozwiązania "uniwersalne" dostępne na rynku powodują odruch wymiotny, stąd pomysł na kastoma. Pomysł rysował się następująco: bagażnik ma służyć jako platforma pod drybaga ~10l ma być możliwie lekki i minimalistyczny nie musi być odporny na ciężary (analogicznie do podsiodłówki - wożenie głównie ciuchów i innych lekkich rzeczy) dropper post friendly (w kolejnej wersji, bo prototyp wyszedł ciut za wysoko ) robię go samodzielnie A prototyp wygląda tak: Testuję od dwóch tygodni i jak na razie wszystko gra i buczy, ale konkretne testy terenowo-wyprawowe za dwa tygodnie. Zapraszam do dyskusji
  23. @Sobek82możesz mi oddać inbreda, to Ci się jeden slocik zwolni
  24. tutaj przynajmniej cena jest adekwatna do stanu, ile jest przypadków że totalnie zmasakrowany rower wystawiany jest za 80% ceny katalogowej przy osobistych oględzinach wykluczających pęknięcia myślę, że jest jak najbardziej do odratowania. Potrzeba naprawdę sporo czasu i wilgoci, żeby stalowa rama zdekomponowała się przez rudą do stanu nieużywalności.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...