Mało rzeczy mnie denerwuje na rowerze, po prostu staram się być wyrozumiały.
Mimo to jest jedna grupa, którą nie jestem w stanie wytrzymać, czyli dostawcy jedzenia na rowerach.
Ci gamonie za nic mają przepisy ruchu drogowego. Co więcej sytuacja z dzisiaj, dzban przejeżdża na swoim czerwonym przez skrzyżowanie, gdzie jechałem bez około 40 km/h.
Gdyby widoczność z lewej była ograniczona, to dzisiejszy dzień spędziłbym w szpitalu...
P.S. nie, to nie było późne zielone z jego strony tylko czerwone od co najmniej 2 minut...
Nie wspominam jeszcze o jeździe bez świateł w nocy, na niesprawnych rowerach (hamulce!) i kulturze osobistej.
Musiałem...