Poziom artyzmu zamieszczanych w tym temacie zdjęć przyprawia o zawrót głowy, a zwłaszcza jego zmienność w czasie. Po niedawnych okresach posuchy i nijakości, nastał czas eksplozji artystycznej! Poziom artyzmu zmienia się jak w kalejdoskopie, być może skorelowany jest on z pogodą czy też kursem rubla - nie jest to istotne! Tu i teraz sztuka wylewa się z monitora na biurko i klawiaturę lepkimi, brązowymi zaciekami, gdzie zasycha by ją potem móc zdrapywać w wolnej chwili.
Dwa impresjonistyczne obrazy kol. Noculak w poście #1032 jawią mi się jako dwa różowe, odblaskowe papierki bo cukierkach. "Cukierek z rowerem" firmy Słodyczex, tak bym to widział. Całe pokolenia głowiłyby się co wisi na ramie przedstawionego roweru, tworząc pewnie dziwne teorie spiskowe...
Poroże przedstawione na obrazie kol. Jutrzenka w poście #1038 enigmatycznym gestem wskazuje na framugę drzwi i nienależące do owej framugi inne drzwi (łazienkowe). Dzieło utrzymane w surowym tonie nie szasta zbędnymi detalami, ale pokazuje tylko to, co najistotniejsze. Przyznaję, jest trudne w odbiorze, ale mam nadzieję że wspólnymi siłami całego forum uda się rozgryźć sens fotografii.
Kulminacją poziomu artyzmu w najbliższych stronach tegoż wątku zdaje się być niezwykle plastyczny tryptyk kol. Daniu, ukazany w poście #1039. Artysta sprawnie operuje światłocieniem i ziarnem zdjęcia, pokazując tylko te detale, które uznał za warte uwagi. Tematyką tego turpistycznego obrazu jest rozkład ciała roweru. Smutna, przerażająca przestrzeń wypełniona kawałkami pojazdu z góry skazanego na marny los. Dodatkowe rekwizyty budzą raczej proste skojarzenia z przemijaniem, ale takie to dzieło właśnie jest - proste, brutalne, smutne. Jakby dostać sztachetą w łeb. Osobiście do odbioru tryptyku podszedłem w sposób tchórzowski - w pełnym świetle dziennym, słysząc za oknem gwar miasta. Kto wie, co by zostało z mojego mózgu, gdybym nieopatrznie rzucił okiem na te trzy obrazy np. o północy...?