Każdy ma swoje doświadczenia. Ale - jak w moim przypadku - obsrywanie przez trzy dni okolicznych krzaków po wypiciu "krystalicznie czystej wody" nie należy do najmilszych przygód.
Wodę bez mapy też znajdziesz, jasne (nie chodziło mi o szukanie wody z mapą). Ale ja wolę mieć, przynajmniej jakieś ogólne pojęcie gdzie, co mogę znaleźć "w razie czego". i o ile z perspektywy pieszego masz więcej czasu i możliwości aby rozglądać się za wodą, o tyle jadąc rowerem jest troszeczkę inaczej. IMHO.
Patent z rurką fajny.