Skocz do zawartości

Deter

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    206
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Zawartość dodana przez Deter

  1. Deter

    [Strefy] Progi

    Mam świadomość tego, że bez testów wydolnościowych, to wszystko jest obarczone błędem i ryzykiem. Z drugiej strony, jakieś strefy warto przyjąć 😁 U biegaczy, jak wspominałem wyżej, większość amatorów próg tlenowy ma w okolicach 80% HRmax.
  2. Deter

    [Strefy] Progi

    Przede wszystkim interesuje mnie próg tlenowy. Czy przyjęcie 75% HRmax będzie rozsądne?
  3. Deter

    [Strefy] Progi

    Racja, nie ma się co przywiązywać do tych wartości zwłaszcza, że jestem tylko skromny amatorem. U mnie biegowe HRmax to około 195, dość dobrze wyznaczone i to wiele razy. Odróżniam kiedy maks, to maks 🙂 Kiedy biegałem więcej w poprzednich latach Garmin mój LT szacował ma 175. Na rowerze HRmax to 190.
  4. Deter

    [Strefy] Progi

    Postaram się zrobić ten test. Czy to jakoś koreluje z biegowymi testami progów, które wyznacza Garmin - na ktoś doświadczenia?
  5. Deter

    [Strefy] Progi

    To jest LT2, a LT1?
  6. Deter

    [Strefy] Progi

    Pytam jak to wygląda u przeciętnych amatorów kolarzy, bo u biegacezy progi mniej więcej są na 80 i 90%HRmax. Wiadomo, że bez testów jest to wszystko obarczone błędem, ale z ciekawości pytam jakie strefy przyjmujecie.
  7. Czy macie jakieś pomysły dotyczące stef? Nie robiłem badań wydolnościowych. Znam jedynie swoje HRmax rowerowe i biegowe oraz biegowe HRLT złapane Garminem. Czy mniej więcej u kolarzy amatorów AeT jest w okolicach 80% HRmax?
  8. Mam już 3 jazdy w nogach 🙂 Jestem zadowolony pod każdym względem 🙂 Rower cudeńko. Raz jeszcze dziękuję za porady.
  9. Kupiłem Sensę na 105. W przyszłym tygodniu będzie. Podzielę się wrażeniami jak będę po jeździe. Bardzo dziękuję za porady 🙂
  10. A jeśli chodzi o Sora? Sensa na Sorze czy Huragan 3?
  11. Akurat pomiędzy Tiagrą a 105 jest różnica 1 przełożenia. Chyba nie ma dużej różnicy w 2x10 a 2x11? 🙂 Tiagra - 2 700 zł, 105 - 3 400 zł
  12. No właśnie. Zastanawiam się, czy w praktyce będzie miało dla mnie znaczenie czy Sora, Tiagra cz 105 na 2-3 wyjścia w tyg. na rower po 20-60 km, czasami może coś dłuższego pod setkę.
  13. Przy wzroście 164 rozmiar najmniejszy 51? 🙂
  14. Rozumiem, że Vento odpada. A czy taki amator odczuje realną, dużą różnicę pomiędzy proponowaną Sensą a Huraganem 1 na np. 100-km przejażdżce? 🙂
  15. Nie żartuję, nie znam się 😁 Czy ta Sensa a np. Huragan 3 to będzie realnie duża różnica jakości? Pytam, bo nie będę robił na nim setek kilometrów tygodniowo 🙂
  16. Cześć. Bardzo proszę o poradę. Chcę kupić pierwszą szosę w swoim życiu. Do tej pory wszędzie jeździłem na 15-letnim crossowym. Chcę jeździć 2-3x w tygodniu - bez ambicji treningowych a już tym bardziej wyścigowych. Biegam, ćwiczę siłowo i w końcu przyszedł czas na szosę. Początkowo myślałem, że wystarczy mi Huragan 1 ale potem pomyślałem, że warto trochę dopłacić do lepszego sprzętu - tylko czy realnie odczuję jaką różnicę? Czy jest sens dopłacić do 3,200 i kupić np. VENTO DSC 4.0 KRX?
  17. Zaraz, zaraz - kupować pulsometr żeby się nie nudziło? Masz na myśli węglowodany, czy cukier rafinowany jako dodatek?
  18. Jedno i drugie nie mają żadnego bezpośredniego wpływu na redukcję tłuszczu. To nie ma żadnego uzasadnienia.
  19. To raczej europejski trend, mam na myśli socjalizm, zarówno gospodarczy jak i prawny. Jeszcze 100 lat temu marksizm-keynesenizm był herezją - dzisiaj jest odwrotnie, tezy o wolnorynkowej gospodarce dla 90% ludzi to pomysły z piekła rodem. Do tego dochodzi ta degrengolada semantyczna - jeden z czołowych socjalistów XX wieku Adolf Hitler, który program miał socjalistyczny, w nazwie partii miał słowo "socjalizm"... nazywany dzisiaj jest prawicowcem. W Polsce najbardziej lewicową partią jest PiS - a jaką ma medialną łatkę? A Fredzio... cóż, on kiedyś pisał, że Afryka nie powinna być klasyfikowana w maratonach razem z białymi! To nie żart, on na poważnie argumentował, że powinny być osobne zawody, a przynajmniej osobne klasyfikacje dla Afryki i reszty świata. PS Ja nie obwiniam Bieleckiego za katastrofę.
  20. Trochę mnie nie było na forum - czy coś ciekawego ominąłem? PS Jak tam Klosiu znosisz Fredziowe pomysły z biegania.pl odnośnie himalaistów?
  21. kris750 Cieszy mnie, że zaspokoiłem Twoją ciekawość. Ja po prostu wychodzę z założenia, że lepiej problem analizować niż opierać się na autorytecie. Analogicznie - często osoby, które nie mają sukcesów sportowych nie mają siły przebicia tylko dlatego, że mają np. słabsze życiówki. Łatwo ulec pokusie, której ulegają biegacze, mianowicie piszą "ja tak robiłem i forma rosła", albo "ja biegam maraton w 2h 50`" a Ty ledwo w 4h 30` więc lepiej wiem". Tego chcę uniknąć. MikeU Jakie są efekty - jakieś zdjęcia, liczby? Jak czujesz się psychicznie przy takich hamulcach?
  22. Zgadzam się. Generalnie nie piszę o tym, z czym się zgadzam - ale piszę jeśli się z czymś nie zgadzam. W efekcie wychodzę na oponenta, mimo że pod wieloma względami mam podobne zdanie Aż mnie zmotywowałeś do ponownego eksperymentowania z glukometrem. Za tydzień będę miał do niego dostęp - kupię paski i będę molestował palce. Postaram się mierzyć po różnych posiłkach, w różnych porach, jak też po różnych wysiłkach. Założę wtedy osobny wątek i będę dzielił się eksperymentami. Nie przeceniam swojej empatii - wolę dopytać niż się domyślać Dlaczego? Właśnie dlatego by nie "widzieć" czegoś, co nam się tylko wydaje... To kuszące, ale ja nie ulegam tej pokusie. Z bieganiem na czczo miałem krótką przygodę. Biegało mi się zbyt ociężale - po prostu. Nie czułem ani komfortu psychicznego, ani nie czułem fizycznej mocy. Po 10 latach biegania mogę z całą pewnością orzec, że wysiłek na czczo wyjątkowo źle znoszę. W 2011 roku kiedy biegałem pod Maraton Karkonoski (Szrenica-Śnieżka-Szrenica) biegałem sporo po pagórkach. Mój rodzinny dom jest w Górach Kaczawskich, więc miałem naturalnie mocno zmienną intensywność wysiłku. Przy 60-80 kilometrach w tygodniu prawie każdy trening był po górach, pagórkach, wzniesieniach, schodach. Nigdy nie lubiłem sztywnych ram interwałowych - nie uwzględniałem tego, że np. największe zapotrzebowanie na tlen jest podczas około 5-7` wysiłku w tempie na około 12-minutowy wysiłek. Nie dobierałem przerwy tak, by kolejny odcinek był na niepełnym wypoczynku. Nie dobierałem ilości powtórzeń tak, by ostatnie powtórzenie nie było gorsze czasowo i na podobnej intensywności co pierwsze. O wiele bardziej lubiłem robić zabawy biegowe w nierównym terenie. Kilka stron wcześniej dałem profil trasy jaką czasami robię na rowerze. Co prawda tam jest 60 km, ale jeśli odejmiemy pierwsze 7 km (mieszkałem gdzie indziej wtedy) to nierzadko biegałem około 25 km po takich górach jak na wykresie. Moje "interwały" - to przykładowo zabawy biegowe pod i potem dookoła takiej góry. Ścieżek na tej górze sporo - od biegnących prosto na szczyt, do takich dookoła. Czyżby? Kiedy napisałem, że w 2011 roku mając dietę wysokowęglowodanową miałem 6.9% tłuszczu... moja wiarygodność ani drgnęła. Teza, że można jeść tony węgli i gubić tłuszcz komukolwiek przydała się do szczęścia? Nie - od razu pojawił się stos przykładów, że "to tak nie działa". Ale jaką to będzie miało wartość? Przed maratonem, gdzie pobiegłem 3h 41` zjadłem rano sporo makaronu i 4 banany - to było około 3h przed startem. Na trasie brałem po 50ml żelu co 10 km. Czy ta informacja komuś się przyda...? Albo to, że tydzień przed Maratonem Karkonoskim zrobiłem płaskie 30 km w 2h47` mocniejszego rozbiegania – rano zjadłem czekoladę, 2 banany i makaron z jajkiem na patelni. Za 2 godziny wyruszyłem na treningu. No i teraz mam to radzić innym? To absurd! Na każdym większym maratonie możesz spotkać z 200 różnych opisów "własnych doświadczeń" biegaczy. To jest egotyzm - a nie cenna wskazówka. Rób tak ja, bo mi pomaga? Swego czasu robiąc wśród znajomych wycieczkę biegową (42km) po Karkonoszach Darek Sidor powiedział, że lubi przed startem zjeść kiełbasę z jajecznicą na grubej cebuli - i co... ma to polecać wszystkim bo jemu się dobrze na tym startuje? Na tej wycieczce biegowej każdy miał inne żarcie, inne picie - każdemu się biegało dobrze.
  23. Pytanie o doświadczenie to zbyt rozległe pytanie. Poza tym z własnymi doświadczeniami jest ten problem, że na forum raczej radzimy innym - a zasada "skoro na mnie działa, to na innych podziała" jest mało przekonująca. Ja nie krytykuję SDF, tylko jeden konkretny wpis - mówienie, że on jest w 100% słuszny to kpina. Wymieniłem i dokładnie opisałem co jest nie tak. Nie wiem o co ci dokładnie chodzi że tak krytykujesz te porady z SFD, one są w 100% słuszne Czy merytoryczna krytyka to czepialstwo? Ja chętnie powymieniam opinie - może się mylę, może nie. Ale posądzanie o czepialstwo wiele nie wprowadza do dyskusji. wiadomo że jak ktoś się chce do czegoś przyczepić to zawsze może Nie mówiłem o całym forum SDF i nie oceniam całego - ja wierzę w statystykę w takich przypadkach. ale generalnie uważam porady na SFD za ok Nie krytykuję też treningu HITT. Geneza tego treningu wywodzi się z łyżwiarstwa szybkiego, przeszła jednak na kolarstwo i bieganie - ja proponowałbym każdemu spróbować Protokołu Tabaty... ale nie tak, jak zrobił to autor na SDF. Dieta wg mnie to podstawa - ale tu chodzi nie o dietę w potocznym rozumieniu (dieta odchudzająca), ale dietę jako sposób odżywiania. Tak więc prawidłowa dieta/prawidłowe odżywianie jest podstawą. Taki ktoś, kto się dobrze odżywia i zacznie biegać, owszem pewnie schudnie, ale punktem wyjścia jest właśnie prawidłowe odżywianie (=właściwa dieta) Dyskusja tyczy się słów autora tekstu na SDF - a więc redukcji tłuszczu, nie życia w ogóle i diety w ogóle. Więc po kolei Autor na SDF napisał, że sam trening nie przyniesie spalenia tłuszczu - to nieprawda. Napisałem dokładnie dlaczego tak myślę. Oczywiscie sam trneing w sobie nie przyniesie spalenia tłuszczu bo najważniejszą role odgrywa dieta. Po pierwsze - autor sam wyżej napisał, że 20min poprawnie wykonanego trneingu interwałowego spala podobną ilosć kcal co aeroby trwające 60min Po drugie - każdy trening oczywiście spala tłuszcz. Następnie kris750 napisał: w 100% prawda dieta + sport. Bez diety nie schudniesz, bez sportu z samą dieta tak więc dieta jest ważniejsza. A zatem napisał, prawdą jest to, co napisał autor z SDF - a przecież tak nie jest. Mało tego, teza że bez diety nie schudniesz jest frazesem - wielu ludzi odżywia się prawidłowo i dołożenie do tego wysiłku bez zmiany diety spowoduje redukcję tłuszczu. Piszesz: Gdyby odżywiał się niezdrowo (nieprawidłowa dieta) pewnie nawet biegając by nie schudnął. Kiedy idziesz do lekarza to najpierw bada - czy stawia od razu diagnozę? Mnóśtwo ludzi je niezdrowo chudnie. Piszesz Klosiu jak ketomaniak - 4g glukozy dla organizmu jest toksyczne...?! Następnie piszesz Tak, jakby była to implikacja. Przecież insulina nie dlatego się pojawia, że 4g glukozy jest toksyczne, ale dlatego bo pełni ona funkcję m.in. transportową. Niedawno na bieganie.pl napisałeś, że naukowcy często stosują odwróconą implikację - teraz sam to stosujesz... nieładnie
  24. To samo przecież pisałem Utrata masy mięśniowej podczas amatorskiego biegania to mit. Maratończycy z elity mają zwiększone zapotrzebowanie na poziomie 1-3% (Górski) na białko w diecie, właśnie te 1-3% to ubytki związane z koniecznością regeneracji mięśni. Aha - oni biegają w pewnych okresach nawet 180-200 km w tygodniu - a ile amator? Żeby organizm czerpał energię z białek (pomijam naturalne, niezwiązane z wysiłkiem ich utlenianie) musi być doprowadzony do bardzo znacznego deficytu energetcznego. Zgoda na to, by zwiększać intensywność wysiłku ponad poziom 90-100% HRmax jest abstrakcją. Moja uwaga dotyczyła właśnie tego, nie zaś modyfikacji. Zatem autor z SFD proponujący zwiększenie intensywności nie ma racji. To nie jest związek przyczynowo-skutkowy tylko korelacja. Nie czułeś się dobrze nie dlatego, że trening był dobry - czułeś się źle dlatego, bo zaaplikowałeś sobie dużą jednostkę treningową. Można czuć komfort po bardzo wyczerpującym treningu - można źle się czuć bo relatywnie lekkim. Poza tym własne doświadczenie to trochę "mała" próba statystyczna. 0% prawdy. Sam u góry pisałeś o indywidualnym podejściu - teraz wszystko wrzucasz do jednego worka. Nie jest prawdą, że bez modyfikacji diety się nie schudnie. Jeśli ktoś odżywia się w miarę dobrze i zacznie ostatecznie biegać po 8h w tygodniu, to nie jest fizjologicznie możliwe by nie stracił zbędnego tłuszczu. Teza "dieta jest ważniejsza" jest nieporozumieniem jeśli chodzi o zdrowie, zwłaszcza redukcję tkanki tłuszczowej. Nie można "wyrywać" z całości komponentów i przedstawiać ich wartość w relacji do innych czynników. Tutaj konieczne jest podejście holistyczne. Żaden cytat nie jest wyrwany z kontekstu - wszyscy znamy kontekst i wiemy o czym jest mowa. Jaki trening pytasz? A o jakim dyskutujemy i o jakim autor pisze? Żele mają tak dobrane węgle, że insulina nie skacze do takiego poziomu, by wątroba i mięśnie hamowały uwalnianie glikogenu. Żel jest ok. Aha - podczas wysiłku insulina jest mniejsza niż w spoczynku. Te banany też nie są złe - to nie coca-cola. Jeśli nie są to banany już prawie brązowe, tylko żółtawo-zielonkawe, to insulina szaleć nie będzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...