Pierwszy raz PTFE dostał ode mnie straszny wycisk. Teren nadmorski, pas, piach, szuter, ulewa, błoto, koszmar. Odcinek między Białogórą a Dębkami. Tak zapiaszczonego roweru jeszcze w życiu nie widziałem, bo mimo ulewy gnaliśmy >30km/h żeby jakiś dach znaleźć.
Jak przestało padać a piach się zmielił, to łańcuch może i troszkę był słyszalny, ale kolejne 50km zrobiłem bez większego problemu. Łącznie stówa, w tym ostatnie 60 w warunkach koszmarnych i mimo tego, że PTFE jest na warunki suche, to zadowolony jestem bardzo.