tak, chodzi mi o jeden dzien. Czyli ruszam o 7 i kończę o 19. 10h jazdy, 2h przerw. Typowy dzień mikroprzygody. Do tej pory na rowerze siedziałem tak do 6h z moze 30 min przerw, wiec jak mi sie tylek przyzwyczai to nie bedzie to problem.
Mysle ze mam za slaba kondycje aby ujechac bez totalnego zajechania sie na klasycyzm rowerze te 200k.
Tak jak tez pisalem - mam klasyczny gravel - Boreas 2 i elektryk to takie uzupełnienie, gdzie moge wrzucic sakwy, bez upychania i martwienia sie ze bedzie ciezko na plecach (do tej pory śmigam glownie z plecakiem). Srednia 22-24 to jest to co teraz robie i tyle mi starcza.
Obecnie mam hulajnoge z kategorii top - tam 150k to nie problem, ale tyle godzine stania i trzymania manetki to męczarnia - testowalem i po 7h tydzien mnie palec bolal XD no i jest zimno poza sezonem, bez pedałowania tez nudnawo i to szara strefa
Ale jesli jesli mowicie ze elektyk odpada, to trudno