Skocz do zawartości

harada

Nowy użytkownik
  • Liczba zawartości

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez harada

  1. Właśnie taki miałem efekt zbliżony. Jak by dawał radę 80 km to bym był zadowolony.
  2. Mam pytanie. Używam finishline zielonego i takiego jakiegoś kupionego w gosporcie, rzadkiego, niby uniwersalnego. Wydaje się mieć większe predyspozycje do suchych warunków. Ten gosportowy oczywiście. Jednak też zbiera mocno brud. Działa też maksymalnie do około 100 km. Z zielonym finishem przegrywa bo na nim dochodzę i do 200 km, ale jest tańszy trzykrotnie. Czyli ok. To było tytułem wstępu i teraz to co mnie dręczy kupiłem sobie czerwony finishline bo marzyłem, o czystym łańcuchu jadąc sobie po lesie w piękną słoneczna pogodę. Jako zadowolony użytkownik green finisha kupiłem czerwonego. Łańcuch wyczyściłem w benzynie ekstrakcyjnej jak zawsze. Najpierw jedna kąpiel i szejk, potem jeszcze jedna. Benzyna w drugiej butli praktycznie czysta. Łańcuch błysk, jak nowy, przeciągam ręką i śladu brudu nie ma. Aplikacja czerwonego finisha. Zgodnie z instrukcją najpierw wstrząsnąć buteleczką i po kropelce na ogniwo. Tak sobie powisiał przez noc, rano jeszcze przetarłem szmatą by był idealnie suchy i założyłem. Dumny z czyściutkiego napędu pojechałem trochę poobijać się o drzewa w lesie. A że mam jakieś 15 km do tego lasu to po jakichś 10 zacząłem słyszeć jakieś "świerszcze". Ściszyłem całkiem radio roxy i kurczę blade to nie z radia tylko z mojego łańcucha! Pomyślałem, że coś chyba zchrzaniłem z tym smarowaniem. Trudno się mówi zobaczymy co będzie dalej. Pojeździłem, poskakałem, powywalałem się, dwa siniaki nabiłem i przyszedł czas na powrót. Jak przedtem jechał ze mną świerszczyk łańcuchowy to teraz miałem wielkiego, opasłego jak sto hipopotamów świerszczoha. Po prostu jak by nie było smaru, a rower wyciągnąłem po pięciu latach z piwnicy. Wstyd i pornografia w najgorszym wydaniu! Wróciłem. Łańcuch wytarłem i nasmarowałem jeszcze raz. Chciałem sprawdzić o co chodzi. Rozpiąłem spinkę widać, że smar jakiś jest. Trochę brudu, ale nie suche coś tam naoliwione jest. Po ponownym smarowaniu bez czyszczenia w benzynie tylko dokładnym wytarciu założyłem łańcuch. Jednak już po zakręceniu korbą słyszę, że nie chodzi cichuteńko i jest spora szansa, że znowu po kilkunastu kilometrach będzie hałas. Co zrobiłem źle, a może to taki urok tego teflonowego oleju? Może ktoś z doświadczonych userów się wypowie? Ja na ten moment chyba wrócę do moich starych sprawdzonych olejków i po prostu będę się musiał pogodzić z każdorazowym wytarciem napędu z brudu. Zastanawiam się tylko, czy to norma w olejach suchych, czy sprawdzać shimanowski olej PTFE może to zadziała?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...