No to temat załatwiony. Kupiłem, wczoraj zamontowałem, napompowałem i zrobiłem rozpoznawczo nie za wiele, bo 15 km. Opiszę różnice pomiędzy nowym Marathonem LR, a poprzednim Tora SL Coil, widziane okiem amatora oczywiście. Po kolei. Jest lżejszy. Nie ważyłem, ale w ręku czuć różnicę. Producenci podają 2200g Tora i 1900g Marathon. Nie wiem, czy to ma znaczenie, ale do rekordów daleko. Nowy amortyzator jest sztywniejszy, wyraźnie mniej się wygina przód/tył. Przyznam, że nie spodziewałem się, gdyż rury mają tą samą średnicę, widać średnica to nie wszystko. Twardość - no tu jest różnica zasadnicza na duży PLUS. Tora ma silną sprężynę, projektowaną chyba na słonia. Pewnie dobrze by pracował, gdyby dorobić sprężynę pod konkretną masę użytkownika. Marathona napompowałem zgodnie z instrukcją 7.5 bar. To chyba dobra wartość, bo jest fajnie. Wyraźnie lepiej wybiera od poprzednika, jest taki sprężysty. Tora to przy nim kartoflany gniot. Regulacja tłumienia odbicia - działa wyraźnie ale pokrętas sprawia wrażenie, że za chwilę tandetny plastik się ukręci. Na obecną chwilę wymaga doprecyzowania, ale poczekam z tym aż się sprzęt dotrze. Ogólnie jestem zadowolony. Całkiem pozytywne zmiany za rozsądne pieniądze. Kiedyś planowałem Rebę dwukomorową, ale całe życie nic bym nie robił, tylko stroił a trzeba jeździć. Myślę, że zakupiony amortyzator to dobry sprzęt dla amatora.