Pidzej

To oczywiste że jeździć się da, ja pisałem o czym innym. Że wniesienie 25kg roweru po kilku/kilkunastu/kilkudziesięciu stopniach może być trudne. A specyfika jazdy miejskiej jest taka że schody prędzej czy później się trafią. Baranki nie mają 30cm szerokości tylko 40-44cm a kierownica jest na wysokości siodełka lub niżej. Tu jest 10cm, 20 lub więcej ponad siodełkiem. Zresztą: jeśli po 500km trasie na mtb w ogóle nie bolały mnie przedramiona a tu po 5km czułem wyraźny dyskomfort to chyba coś jest na rzeczy. Te rowery są zwyczajnie nieergonomiczne.

W ten weekend żadna hardcorowa trasa się nie szykuje - słaba pogoda a i ja muszę trochę odsapnąć. Natomiast z rowerowych rzeczy to wczoraj po raz pierwszy od 23 października AD 2011 przejechałem się na nie swoim rowerze. Była to zarazem pierwsza w życiu jazda na rowerze innym niż MTB (nie licząc Reksia i jakiegoś składaka). Mianowicie do pracy na Krakowskim rowerze miejskim pojechałem. Każdego miesiąca 200 dodatkowych km będzie wpadać (do tej pory chodziłem na piechotę: 4,5km w jedną stronę, co daje 9km dziennie, 45km tygodniowo i ~200 miesięcznie bo czasem dłuższą drogą pójdę itp.). Znudziło mi się Abstrahując od idei, systemu, kosztów itp całego tego roweru miejskiego a skupiając się na samej tylko jeździe: Masakra 1. Pierwsze co odczułem to bardzo nerwowo skręcające przy każdym ruszeniu kierownicą przednie koło (to akurat mogło być spowodowane ciężkim plecakiem włożonym do koszyka na kierownicy, jeszcze to sprawdzę). 2. Drugie to to, że bolą mnie nienaturalnie wykręcone przedramiona. Kierownica jest wyprofilowana w ten sposób że chwyty są niemal równoległe a nie prostopadłe. Jakbym taczki prowadził a nie rower 3. Trzecie, tyłek zapada mi się jakieś 3cm wgłąb bardzo miękkiego siodełka. 4. Ten rower waży jakieś 25kg (mam porównanie bo wiem ile waży mój z bagażem). Jakaś drobna kobieta może po prostu nie dać rady wnieść go po schodach, co przecież może się zdarzyć: ja mam na przykład po drodze do pracy kładkę nad torami (z 7-8m ponad nimi, kilkadziesiąt stromych stopni bez żadnej pochylni). Sam ten "u lock" do przypinania ma ze 2cm średnicy i waży 2kg. Po co? 5. Rama jakby z gumy, cała moc się rozchodzi nie wiadomo gdzie. 6. W rowerze jest gps i wyświetla przejechane km i czas. Z tym że... jest z tyłu, na bagażniku 7. Te rowery są zwyczajnie brzydkie I to nie jest kwestia gustu, one są brzydkie. I taka ciekawostka: wysokość siodełka może oczywiście bez problemu regulować. Ale na stacji stoi np. 10 rowerów i wszystkie mają za nisko dla mnie siodełka (a mam standardowe raczej 183cm wzrostu). To już oczywiście niewiedza użytkowników że nie wiedzą jak ustawić siodełko żeby nie zarzynać kolan. Ja rozumiem że to musi pancerne, idiotoodporne, że muszą tam być 3 biegi w piaście a nie przerzutki, że nie każdy jest przyzwyczajony do pochylonej pozycji i twardego siodełka. Ja to wszystko rozumiem. Ale to po prostu można było zrobić lepiej, o wiele lepiej. I np. taka sytuacja: ktoś nie jeździ na rowerze, a chce spróbować. Nie ma od kogo pożyczyć, koledzy też jeżdżą. To płaci te kilka zł za przejażdżkę tym miejskim wynalazkiem, żeby zobaczyć jak to jest. Wsiada i czuje to co ja, być może spotęgowane, razy dwa. Myśli sobie że każdy rower to taka krowa. Bo się zna, rower to rower, no nie? Zniechęca się i kupuje motór No chyba że taka była idea, nie popularyzować roweru tylko likwidować tych całych cyklistów, pedalarzy itp.

Nie, ciąg pieszo-rowerowy nie jest ideałem tylko pomyłką.

Bo tu też:

Bezawaryjność i temp. od -30 do +40 powiadasz? BB7 jest odpowiedzią na Twój dylemat Bezobsługowość niestety nie jest ich cechą. Ale przecież kręcenie tymi dwoma wymyślnymi czerwonymi pokrętkami to czysta przyjemność, zabawa, relaks

Szczerze mówiąc nie wiem, nigdy w życiu nie jechałem na rowerze innym niż mtb (nie licząc Reksia i jakiegoś składaka). Przeszkadza o tyle że waży 2,5kg (zwykły XCR) i przy podjazdach na stojaka trzeba go blokować, pomaga o tyle że gdy przy 60km/h wleci się w jakąś dziurę nie rozrywa na strzępy stawów promieniowo-nadgarstkowych Mam miejsce w pokoju tylko na 1 rower Jeśli jeździłbym tylko po asfalcie na pewno miałbym bardziej "asfaltowy rower", ale od czasu do czasu próbuję coś w terenie powalczyć, więc ten jeden musi być maksymalnie uniwersalny.

Bo ostry downhill był z tej górki

Dookoła Tatr, tym razem wariant klasyczny, tj. tylko wokół Tatr Wysokich, za to start/meta w Krakowie. 386km i ok. 4530m UP. Po drodze ucieczka przed kilkoma burzami

W ten weekend nigdzie nie byłem (słaba pogoda + leczenie kaca po imprezie w pracy ). Natomiast z rzeczy rowerowych to non stop śledzę przebieg Maratonu Rowerowego Dookoła Polski, jak ktoś nie słyszał to polecam: http://mrdp.pl/ http://mrdp.pl/relacja-online http://app2.trackcourse.com/view/mrdp-2017 3140km, limit czasu 10dni (najlepsi dojadą w ok. 8). Przekozaki Jak dorosnę też chcę zostać ultrakolarzem

Zapomniałem się pochwalić ale stuknęło też 10kkm w sezonie Nie było by w tym nic niezwykłego gdyby nie to że złożyło się na to raptem 109 tras. Co daje średnio 92km na jeden wyjazd

Takie tam druciarstwo w moim rowerku: - przewóz drutowych opon do 29era - bardzo dobry sposób, na 70km trasie dosłownie raz musiałem podciągnąć te troki - klocuszek do docinania przewodów hydraulicznych - do hamulców się nie przydaje (bo i same hamulce Shimano do niczego się nie nadają ) ale jako dystans pod czujnik pasuje idealnie - a sposobem na wiecznie zsuwający się magnesik jest odrobina silikonu - trzyma mocno stal/tworzywo a w razie czego można łatwo go zerwać

Bo jakiś kolarz jedzie. Ale zaraz, zaraz... On chyba zapomniał lajkry Co za ingorant

@wkg: tak @KrissDeValnor: Zapewniam Cię że na żywo wyglądało to nieziemsko. Z 15 minut stałem tam i nie mogłem się napatrzeć Czasami po prostu coś jest tak brzydkie że aż ładne

Raport z długiego weekendu: Piątek: Kraków-Rabka, 68km i ok. 1000m UP Sobota: po bułki i piwo, 13km i ok. 150m UP Niedziela: po piwo i bułki, 11km i ok. 150m UP Końcówka Niedzieli, cały Poniedziałek i początek Wtorku: Tatra Tour, 362km i ok. 4400 UP. M.in, takie smakowite kąski jak przeł. Czertowica i przeł. Kwaczańska Wtorek: Rabka-Kraków, 71km i ok. 600m UP Takie weekendy to ja rozumiem (Opony terenowe przejechały się tylko we dwie strony na bagażniku Zabrakło pogody na jakiś MTB trip.)

Bo "Jedyne co prawdziwe to jest tu i teraz, jest pięknie, nie narzekaj. Doceniaj to co masz, zapomnij czego nie ma. I nie martw się na zapas."

Długi weekend czas zacząć Ahoj przygodo!

Roczniki 2014 XCRA mają już golenie 32mm. W 2015 roku doszła za to nowa nazwa XCR32.

Można kupić coś z regulowanym (w warunkach serwisowych) skokiem np. 100-140mm. Zapewne potrzebujesz też prostej sterówki a nie tapered. Przeglądając na szybko stronkę RSa nic spełniającego obydwa te warunki nie znalazłem (poza Reconem ale to taki sobie widelec). Ale jest np. takie coś i podobno nie jest zły: http://activia.sgl.pl/cena/amortyzatory/epixon-tr/29-cali_amortyzator-epixon-tr-rl-rc-29-o-15mm-czarny-poysk-2017/722

No i stało się, pierwsza gleba w sezonie zaliczona I to w jakim stylu Prawdziwe, porządne OTB na zjeździe z Lubania. Na szczęście jak na taki lot skończyło się w miarę dobrze - ogólne obtarcia, obicia, siniaki itp. Niestety musiałem skrócić trasę i zamiast Turbacza wróciłem asfaltem, ok. 230km i 3400m UP. (piszę to ku przestrodze a nie żeby się pochwalić)

Bo "sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem..." Oo tak, turystyka rowerowa to jest coś dla mnie

Wczoraj i częściowo dzisiaj nowa życiówka: ok. 527km i ~3000m UP Trasa: Kraków - Sandomierz - Lublin - Rzeszów.

Mój budżetowy, własnoręcznie składany, 28er / 29er na ramie Cube Aim 29 2014 (ostatni dobry rocznik, od 2015 wszystko popsuli ). Nic specjalnego: napęd 3x9, mieszany: od Altusa do SLX, jeżdżony na 3 łańcuchy KMC, najwyższy grupowo element w rowerze to zacisk tylnej piasty XT sama piasta to przerobiona Hone, widelec najtańszy XCR32 za 3 stówki, hamulce BB5/7, niestandardowo wąska kierownica 640 + rogi, mostek też nietypowy - 105mm, trekkingowe siodełko, obręcze Accent Airplane 29, szprychy Sapimy 1zł/szt., opony - różne, raczej tanie, pedały - "dałnhilowe" platformy, do tego nieodłączny, nigdy niezdejmowalny bagażniczek - bez niego nie ma jazdy Cudów nie ma ale bardzo lubię ten rower. To taki przysłowiowy "wierny druh" Waga: w konfiguracji szosowej ok. 16,5kg, terenowej ok. 17kg (ważone z bagażnikiem, lampkami, GPSem, i podsiodłówką z narzędziami, ale rzecz jasna bez sakwy i picia w koszyku). Świeżo po remoncie wyglądał tak:

Tak trochę w temacie: założyłem niedawno do swojego XCRa (coil co prawda ale to tylko różnica w sprężynie) gąbeczki ze starego Epicona. (Tak dla hecy raczej - składałem bratu rower z zalegających w szafie części, przy serwisie amorka zapomniałem mu ich założyć, nie chciało mi się go znowu otwierać to włożyłem u siebie ) . Takie czarne, filcowe chyba: Oleju to one w ogóle nie chłoną (jakiś przekładniowy Lotos Parus, taki miałem). Odrobinkę tylko obcieknięte z tego oleju włożyłem do amorka. I co się okazało. Ta odrobina oleju wymieszała się ze smarem stałym ze ślizgów (Motorex 2000), rozrzedziła go i poślizg teraz jest niesamowity Wyruszyłem na wycieczkę jak zwykle w nocy, chłodno (10 stopni) a tu mi widelec zaczyna bujać na podjazdach że aż blokadę trzeba włączać Minus jest taki że trochę tej mieszaniny wyłazi spod uszczelek i trzeba co jakiś czas wycierać... Więc żywotności amorka to raczej nie przedłuży ale jak ktoś kupił np. takiego XCRa za 3 stówki na jeden sezon to chyba warto spróbować aplikować mu takie smarowidło np. co 2 tygodnie

Naprawdę jeździsz po Beskidach bez kasku?

Bo 6 rano a ja gdzieś za Pszczyną